Czy centralizacja nadzoru finansowego jest słuszna? Opinie wśród polityków różnią się w zależności od barw partyjnych, co oczywiście przekłada się na wyniki głosowań (jednomyślnie za odrzuceniem projektu głosowało PO i SLD, pozostałe ugrupowania – przeciw).
– W naszej opinii zintegrowany nadzór będzie lepiej funkcjonować i odpowiadać na wyzwania współczesnego rynku finansowego – mówi Aleksandra Natalli-Świat, poseł PiS, przewodnicząca Komisji Finansów Publicznych. – Taka jest tendencja w innych krajach europejskich.
Zbigniew Chlebowski (PO), z-ca przewodniczącego KFP, bardzo radykalnie określa sytuację:
– Komisja Nadzoru Finansowego to polityczne ciało, które jest zagrożeniem dla stabilności finansów i dla depozytów Polaków.
Poseł Tadeusz Cymański (PiS) celnie ripostuje:
– Hanna Gronkiewicz-Waltz grzmiała, że chcemy przechwycić portfele Polaków, wkłady Polaków i przejąć nad nimi kontrolę. Powstaje proste pytanko: a kto dzisiaj tak naprawdę ma pieczę nad naszymi pieniędzmi i nad całym systemem? Czy jacyś anonimowi ludzie bez twarzy, bez nazwiska, bez poglądów, bez konotacji politycznych i nie kojarzeni z żadną partią? Na czym tak naprawdę polega apolityczność? Nie ukrywam, że nazywamy się PiS, jest Samoobrona, jest LPR, i pewną inicjatywę wdrażamy w życie. Ona podlega krytyce, ale protestuję przeciwko straszeniu Polaków, że to przechwycenie pieniędzy. To jest już na krawędzi rzeczy niepoważnych. Znamienne, że bardziej przerażona tym wszystkim jest PO i jej działacze niż ci, którzy tak naprawdę ryzykują więcej, a więc rynki finansowe.
Kwestia SKOK
Duże kontrowersje wzbudziła sprawa nieobjęcia nadzorem SKOK.
– Komisja obejmuje nadzorem część rynków, bo wnioskodawcy zadbali, by SKOK nie podlegały nadzorowi, a według mnie powinny podlegać, bo w innych przepisach bardzo mocno zliberalizowaliśmy uprawnienia SKOK. Tymczasem SKOK chcą mieć uprawnienia banków, a nie chcą mieć nadzoru – mówi poseł Chlebowski. – Nie muszą ponadto tworzyć obowiązkowych rezerw – nie ma więc właściwego zabezpieczenia, którym jest NBP mający pieniądze, rezerwy i instrumenty, którymi może oddziaływać.
Zdumiony taką argumentacją jest Andrzej Dunajski, rzecznik KK SKOK:
– Kasa Krajowa zapewnia Kasom taki sam nadzór, jak NBP zapewnia bankom – mówi rzecznik. – Kasy utrzymują obowiązkową rezerwę płynną w wysokości 10 proc. funduszu oszczędnościowo-pożyczkowego i opłacają roczną składkę do Towarzystwa Ubezpieczeń Wzajemnych z tytułu depozytów, w zależności od ryzyka prowadzonej działalności od 0,24 proc. do 0,72 proc. wartości depozytów, utrzymują obowiązkowy fundusz udziałowy i zasobowy w Kasie Krajowej. Mimo pomocy udzielanej bankom przez państwo środki gwarantujące depozyty zgromadzone w Bankowym Funduszu Gwarancyjnym wyniosły w 2004 r. zaledwie 1,34 proc. depozytów osób fizycznych zgromadzonych w systemie bankowym. Analogiczne środki zgromadzone w funduszu stabilizacyjnym przez system SKOK (bez pomocy państwa) to 2,38 proc. – w proporcji do oszczędności członków w Kasach. Czy to jest brak właściwego zabezpieczenia? Na dodatek nie upadła żadna Kasa, czego nie można powiedzieć o bankach.
Przewodnicząca sejmowej KFP wyjaśnia:
– Ustawa o nadzorze finansowym w zamyśle mówi o integracji głównie organizacyjnej, o połączeniu tych instytucji, żeby była lepsza koordynacja działań. Nie mówi o zmianie zakresu, o instrumentach. Wszystko to zostaje według dotychczasowych uregulowań. Zmiany trzeba wprowadzać ewolucyjnie.
– Dlatego się nie wprowadza pełnego nadzoru nad takimi instytucjami jak Provident czy instytucje parabankowe – dodaje poseł Cymański. – Wydaje się, że sama idea i jej przeprowadzenie jest zabiegiem prostym, ale ta operacja musi być przeprowadzona starannie i z rozmysłem. Docelowo trzeba system uszczelnić. Nikt nie wyklucza objęcia działaniem KNF większej puli podmiotów, również takich jak Provident czy SKOK.
I nie ma w tym jakichś szczególnych intencji. Samo połączenie też ma jakiś sens. Kontrargument, że w Polsce jeszcze nie jest ten moment, że mamy świeży, kruchy, nieokrzepły system i ta konsolidacja jest przedwczesna, może na kimś robić wrażenie, ale nie musi. To nie jest desperacja ze strony koalicji, ale wcześniejszy, zamierzony plan. Mówiliśmy o tym na etapie kampanii wyborczej. Obywatele mieli możliwość uwzględnić to w swoich decyzjach. Uważamy, że zcentralizowanie nadzoru finansowego jest wypełnieniem wcześniejszych obietnic i zapowiedzi.
Ubezpieczeni odetchnęli
Kolejne kontrowersje wzbudził pomysł likwidacji instytucji Rzecznika Ubezpieczonych. Czy Rzecznik jest potrzebny? Sądząc po ilości rozpatrywanych spraw – tak. W minionym roku na piśmie wpłynęło ok. 6 tys. skarg i zapytań. W tym – prawdopodobnie 7 tys. W 2005 r. udzielono 7 tys. porad telefonicznych. Zainteresowanie było tak duże, że w 2006 r. wydłużono codzienne dyżury z 4 do 7 godzin. 2005 r. przyniósł także 200 tys. odwiedzin na stronie internetowej – udzielono ponad tysiąca porad drogą elektroniczną. Argumenty przekonały posłów z KFP.
– Rzecznika Ubezpieczonych nie powinno się w to włączać, bo to autentycznie rzecznik ludzi, którzy się ubezpieczają – mówi poseł Stanisław Stec (SLD), z-ca przewodniczącego Komisji Finansów Publicznych. – To działanie było pochopne, i dlatego rząd sam się wycofał.
Zadowolenia z takiego obrotu spraw nie kryje Aleksander Daszewski, radca prawny w Biurze Rzecznika Ubezpieczonych:
– W czasie posiedzenia KFP argumentowaliśmy dlaczego warto byłoby, abyśmy pozostali poza nadzorem. Nasze działania mają charakter prospołeczny, prokonsumencki i nie są tożsame z funkcjami nadzorczymi, które realizuje państwo wobec podmiotów rynków finansowych. Wskazaliśmy na zasadnicze płaszczyzny naszego działania, takie jak m.in.: rozpatrywanie indywidualnych skarg konsumenckich, szeroko prowadzone poradnictwo, działalność edukacyjno-informacyjna, udział w tworzeniu prokonsumenckiego prawa, a także organizowanie sądownictwa polubownego. W mojej ocenie, gdyby zniesiono tę instytucję włączając ją do struktur zintegrowanego nadzoru, byłaby to olbrzymia strata przede wszystkim po stronie rzeszy konsumentów, którzy od lat mają w nas profesjonalnego, obiektywnego, i co bardzo istotne – bezpłatnego reprezentanta (wyraziciela) ich interesów zarówno wobec zakładów ubezpieczeń, jak i otwartych funduszy emerytalnych.
Nadzór Bankowy rok później
Sejmowa Komisja Finansów Publicznych zdecydowała, że Komisja Nadzoru Bankowego zostanie wchłonięta przez powstającą KNF dopiero od 1 stycznia 2008 r.
– Pomysł scentralizowania nadzoru finansowego jest dobry, ale w przyszłości. Trzeba czasu, by dobrze to przygotować – przekonuje Stanisław Stec. – Obserwując pracę tej komisji uważam, że zrobiono to absolutnie zbyt szybko. Po ostatnich poprawkach włączenie Komisji Nadzoru Bankowego do Komisji Nadzoru Finansowego zostało przesunięte o rok. I po co ten pośpiech?
– Działamy w pośpiechu – przyznaje Tadeusz Cymański. – Odwrotnością jest opieszałość, zwlekanie. Natomiast pytanie jest o jakość przepisów. To jest jedna z naszych sztandarowych spraw i bardziej wolałbym usłyszeć zarzuty do poszczególnych zapisów. Wiem od kolegów z komisji finansów, że są dyskusje i spory, ale widziałem większe szaleństwo niż to. Trudno mi oceniać, czy to jest ze szkodą dla jakości tej ustawy. Ważne, żeby uniknąć elementarnych błędów. Proponuję po prostu, by opozycja włączyła się do prac, bo i w PO, i w SLD jest ogromny potencjał. To jest marnowanie energii. Wskutek dyskusji projekt ustawy wciąż zmienia swój kształt. Ostatnią propozycją jest, by przewodniczący KNF już od stycznia 2007 r. został jednocześnie szefem Komisji Nadzoru Bankowego, mimo że KNB wejdzie w struktury KNF rok później.
Finanse nadzoru
Pytania budzi kwestia finansowania KNF. W aktualnym stanie prawnym banki, w przeciwieństwie do innych instytucji finansowych, nie partycypują w kosztach nadzoru. Nadzorowane instytucje od początku 2007 r. będą te koszty ponosiły – comiesięczna zaliczka na pokrycie kosztów ma wynosić 0,024 proc. sumy aktywów bilansowych. Co roku KNF wyliczy dokładną należność. Na pytanie „Jakie oszczędności przyniesie ustawa?” poseł Aleksandra Natalli-Świat odpowiada krótko:
– W tej chwili szacowane były wydatki na poziomie takim, jak dotychczas, ponieważ zmiana dotyczy jedynie integracji organizacyjnej, nie zmieniamy natomiast zakresu nadzoru.
Projekt ustawy o nadzorze finansowym z listą poprawek proponowanych przez Komisję Finansów Publicznych znalazł się w porządku obrad Sejmu na 18 lipca. Sejm odesłał projekt do komisji. Dyskusje trwają.
– Nie boję się prawnych niespodzianek. Boję się polityków, którzy wejdą do Komisji Nadzoru, szczególnie szefa KNF – stwierdza Stanisław Stec. – Tu musi przyjść spokojny fachowiec, bo jak przyjdzie polityk, to może spowodować swoimi działaniami nieszczęście, a tutaj trzeba działać w interesie szczególnie tych, którzy mają depozyty. Żeby jakąś nietrafną, pochopną decyzją nie spowodować paniki.