Po niezbyt obiecującym początku notowań, we wtorek amerykańskie indeksy mocno poszły w górę. To efekt kolejnych, tym razem optymistycznych, doniesień z frontu walki z europejskim kryzysem.
W pierwszych godzinach wtorkowego handlu na nowojorskim parkiecie nastroje kształtowane były przez obawy o losy Europy. Niedźwiedzie próbowały jeszcze coś ugrać, ale szło to opornie. Z czasem popyt zyskiwał coraz większą przewagę. Trudno się dziwić, bo pojawiło się sporo optymistycznych informacji. Zaskakująco wysoki był we wrześniu napływ kapitałów do Stanów Zjednoczonych, co dla kraju mocno zadłużonego i o nadszarpniętej niedawno przez agencję Standard & Poors reputacji nie jest bez znaczenia. Informacja o nadspodziewanie wysokim wzroście wskaźnika nastrojów na rynku nieruchomości pobudziła do zwyżki akcje firm deweloperskich i branży budowlanej. Walory banków mocno drożały po ogłoszeniu bardzo dobrych wyników Bank of America. Zaskakująca strata Goldman Sachs została zignorowana przez inwestorów i papiery tego banku także szły w górę. Efektem była zwyżka S&P500 o około 1 proc. Zdecydowane przyspieszenie wzrostu nastąpiło w momencie pojawienia się informacji o tym, że Francja i Niemcy doszły do porozumienia w sprawie zwiększenia możliwości Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej do ponad 2 bln euro. To spowodowało skok indeksu do 1233 punktów, czyli 2 proc. powyżej poniedziałkowego zamknięcia. Końcówka notowań rodzi wątpliwości co do trwałości tej zwyżki, ale z technicznego punktu widzenia obraz rynku uległ znacznej poprawie. Widać, że poniżej 1200 punktów S&P500 spadać nie chce , a niechęć ta trwa już od kilku sesji.
W nieco mniejszym stopniu polepszył się też obraz rynku na giełdzie we Frankfurcie, gdzie we wtorek DAX wykazywał zaskakującą siłę na tle innych parkietów. W końcówce notowań skorzystały z tego także nasze indeksy. Trudno jednak osądzić, czy z tych prób obrony przed spadkami wykluje się coś bardziej poważnego. Zależeć to będzie od kolejnych spekulacji związanych ze zbliżającym się szczytem unijnych przywódców i szansami przezwyciężenia kryzysu. We wtorek wieczorem wieści były raczej optymistyczne, ale nie do końca. Kanclerz Niemiec Angela Merkel stwierdziła, że posiedzenie będzie jednoznacznym sygnałem dla euro, co musi budzić w inwestorach nadzieję. Z kolei w alarmistycznym tonie wypowiadał się prezydent Francji Nicolas Sarkozy, mówiąc, że w najbliższych dniach ważyć się będą losy Europy. Dziś inwestorzy z niepokojem będą oczekiwać kolejnych sygnałów w tej kwestii. Tymczasem agencja Moodys obniżyła o dwa stopnie rating Hiszpanii. Ta decyzja wielkiego wrażenia nie powinna wywołać. Kontrakty na DAX rano nieznacznie zniżkowały, nie wskazując na kontynuację wtorkowego optymizmu. Pochodne na amerykańskie indeksy nie dawały wyraźnych wskazówek. Także w Azji brak było zdecydowania. Przeważały wzrosty, ale ich skala z niewielkimi wyjątkami była niewielka. Nikkei na godzinę przed końcem sesji rósł o 0,3 proc. Shanghai B-Share tracił 0,1 proc., a Shanghai Composite szedł w dół o 0,1 proc.
Źródło: Open Finance