Wtorkowa sesja w USA była zdominowana przez raporty amerykańskich firm. Prawie wszystkie były złe, ale również prawie wszystkie lepsze od oczekiwań analityków. Optymistycznym wyjątkiem był rezultat Caterpillara, największego na świecie producenta sprzętu budowlanego, gdzie zysk trzykrotnie przebił prognozy.
Choć tu za wynikiem nie stały przychody, ale znacznie zmniejszenie kosztów to graczom spodobał się komunikat ze spółki, której prognozy potwierdzają, że programy stymulujące gospodarkę zaczynają zwiększać popyt. Tuż po rozpoczęciu udało się indeksom wejść na nowe tegoroczne szczyty, ale z utrzymaniem poziomów były już problemy. Podaż przez chwilę zdołała sprowadzić S&P500 poniżej 945 pkt., ale poziom ten do zmiany tendencji wykorzystały byki, które całkowicie kontrolowały drugą część sesji. Ostatecznie indeks zamknął się na poziomie najwyższym od 5 listopada i wydaje się potwierdzać poniedziałkowe przebicie czerwcowych maksimów.
Wczoraj o działalności FED w czasie ostatniego półrocza opowiadał jego szef, Ben Bernanke. Nie powiedział nic nowego i stwierdził, że widzi symptomy stabilizacji gospodarczej, ale bank centralny musi pozostać elastyczny, a polityka wysokości stóp procentowych (czyli utrzymywanie najniższych możliwych stóp) nie zmieni się przez dłuższy czas. Dla rynków nie miało to najmniejszego znaczenia, ale ciekawostką jest fakt, że kwartalnym biuletynie Bloomberga globalni inwestorzy uznali Bernanke za najlepszego szefa banku centralnego na świecie i aż 75 proc. z nich uważa, że przetrwanie światowej gospodarki zawdzięczamy właśnie niemu.
Wtorek na GPW upłynął również pod znakiem wzrostów. Początek dnia przyniósł niewielkie spadki, ale już po godzinie podaż nie miała powodu do radości, ponieważ od poziomu 2000 pkt. WIG20 oddalił się o zaledwie 20 pkt. po czym szybko popyt doprowadził do jednoprocentowych wzrostów. Tam rynek czekał na amerykańskie dane oraz zachodnie reakcje na nie.
Stabilizacja pod tegorocznym szczytem zakończyła się dopiero pod koniec dnia. Indeksowi udało się dotrzeć w pobliże czerwcowego maksimum, ale nawet nie było szansy przełamania go. Niedźwiedzie od razu zepchnęły rynek kilkanaście punktów niżej, ale nie zagroziły i tak dobremu wynikowi. Podobnie jak w poniedziałek wzrosty opierały się głównie na bankach. PEKAO i PKO BP na ćwierćmilionowych obrotach wyraźnie wzrosły, a ich kursy wraz z pokonywaniem kolejnych psychologicznych poziomów przyciągają coraz to nowych inwestorów.
Ostateczny wynik stanowi dziś doskonały punkt ataku dla każdej ze stron. Byki opierając się na wczorajszych zamknięciach w USA spokojnie mogą powtórzyć atak z większą determinacją i z długoterminowego punktu odnieść istotny sukces. Z kolei podaż już kilkakrotnie w tym roku udowodniła, że najsilniejsze korekty zaczynają się właśnie od słabych końcówek przy szczytach. Podobnie wyglądała sytuacja w styczniu i czerwcu, kiedy po „pewnych wzrostach” pojawiały się nieoczekiwane spadki. Z technicznego punktu widzenia nawet wygodniej dla byków będzie teraz pozwolić na niewielkie odejście od szczytów i ponownie skorzystać z trampoliny przy poziomie 1930 pkt.
Paweł Cymcyk
Źródło: AZ Finanse