Kwota możliwa dziś do wygrania to rekord w historii Dużego Lotka, który jest najstarszą i najpopularniejszą grą liczbową Totalizatora Sportowego. Wygrana może wynieść aż 40 milionów złotych, ponieważ w siedmiu poprzednich losowaniach nikt nie trafił „szóstki”. Chociaż prawdopodobieństwo jej wskazania wynosi 1: 13 983 816, pod kolekturami ustawiają się kolejki.
Co można kupić za 40 milionów złotych? Oto propozycje Expandera:
– Zamek krzyżacki w Gniewie – według „Pulsu Biznesu” kosztuje on 40 milionów wraz ze wzgórzem zamkowym (ale trzeba przeznaczyć jeszcze przynajmniej drugie tyle na remont)
– Własna trybuna na stadionie Wisły Kraków (koszt budowy trybuny 34 mln zł, czyli wygrana minus podatek; zostają jeszcze 2 miliony na dożywotni popcorn na meczach)
– Po batoniku dla każdego Polaka (np. 38 milionów szt. „Princessy Kokosowej” – cena detaliczna to 1,08 zł, w tak dużym hurcie upusty będą znaczne i 36 mln zł powinno wystarczyć)
– 50 komercyjnych wycieczek w kosmos za 2-4 lata (koszt pojedynczej wyprawy suborbitalnej według stawek za usługi wprowadzane przez firmy EADS i Virgin Galactic w 2009-2012 roku powinien wynosić nieco ponad 250 tys. USD)
– 10 szt. Bugatti Veyron – najszybszego seryjnie produkowanego samochodu na świecie (cena za jeden – ok. 1 mln euro)
– Tona trufli – zapas na całe życie, do wszystkich posiłków dla całej rodziny
– Inwestycję w badania naukowe nad klonowaniem – dziedzina z przyszłością, milioner napewno chętnie zapewniłby taką przyszłość swojemu DNA
Prawie 2,5 mln zł dodatkowego zysku w rok
Po wygranej 40 mln zł gracz potrzebuje jednak trochę czasu, aby najpierw ochłonąć z emocji, a następnie podjąć racjonalną decyzję, jak wydać zawrotną sumę. Dlatego, aby pieniądze nie leżały „bezczynnie” na niskooprocentowanym rachunku w banku, radzimy na początek ulokować je na wysokooprocentowanej lokacie. Część kwoty można zdeponować na lokacie trzymiesięcznej, część na rocznej, część na 2-letniej. Najatrakcyjniejsze depozyty są obecnie oprocentowane na poziomie 10% w przypadku lokat 3-miesięcznych, 8,1% w przypadku lokat rocznych oraz 9,4% w przypadku 2-letnich. Deponując środki w banku warto uwzględnić fakt, że pojedynczy depozyt, zgodnie z uchwaloną przez Sejm nowelizacją ustawy o Bankowym Funduszu Gwarancyjnym, jest gwarantowany w całości do kwoty 50 tys. euro. Inwestując kwotę 36 mln zł, która zostanie po opodatkowaniu wygranej na poziomie 40 mln zł, na 8,5% rocznie, można osiągnąć zysk (po potrąceniu podatku „Belki”) w kwocie 2,44 mln zł. To ponad dwukrotność standardowej wygranej za trafienie „szóstki” w Dużym Lotku.
Wygraną najlepiej mądrze zainwestować
Gdy wygra się kwotę 40 mln zł można co prawda mieć wrażenie, że więcej pieniędzy już w życiu nie potrzeba, warto jednak pomyśleć o tym, aby te pieniądze pracowały na potrzeby zwycięzcy, jego rodziny, przyjaciół czy osób/instytucji, z którymi posiadacz najcenniejszego po dzisiejszym losowaniu kuponu chciałby podzielić się wygraną. Obecne oprocentowanie lokat bankowych jest co prawda bardzo wysokie i odpowiada przeciętnej rocznej stopie zwrotu, jaką przyjmuje się dla długoterminowych inwestycji w fundusze stabilnego wzrostu, obarczone znacznie większym ryzykiem, jednak w dłuższym terminie depozyty nie będą tak rentowne. Dlatego, aby utrzymać ponadprzeciętną stopę zwrotu w kolejnych latach niezbędne będą inwestycje o większym ryzyku, czyli ekspozycja na rynek akcji czy surowców.
Portfel pasywny i aktywny
Budując portfel inwestycyjny mamy do wyboru dwa podejścia: pasywne i aktywne. Pierwsze zakłada budowę portfela w oparciu o takie czynniki, jak profil ryzyka inwestora, jego horyzont inwestycyjny, wartość majątku i poziom dochodów czy sytuację rodzinną i jest oderwane od bieżącej sytuacji na rynku. Zmiana struktury portfela następuje pod wpływem czynników niezwiązanych z sytuacją rynkową, np. urodzenia dziecka, przejścia na emeryturę czy rozpoczęciu własnego biznesu w miejsce pracy etatowej. Drugie podejście opiera się z kolei na ciągłym dostosowywaniu portfela do zmieniających się warunków rynkowych. Wymaga to poświęcenia czasu na analizę rynku, wiedzy bądź profesjonalnego doradztwa. W przypadku początkowej wartości portfela na poziomie 40 mln zł inwestor ma do dyspozycji pełną paletę usług private bankingu. Warto jednak pomyśleć o rozdzieleniu tej kwoty między różne instytucje zarządzające w celu ograniczenia ryzyka nietrafionych decyzji.
Przy założeniu, że dzisiejszy zwycięzca Dużego Lotka jest osobą w średnim wieku o przeciętnej skłonności do ryzyka, w jego portfelu przy podejściu pasywnym powinny znaleźć się instrumenty umożliwiające ekspozycję na rynek akcji, surowców, obligacji, walut, nieruchomości oraz rynek pieniężny. Udział poszczególnych instrumentów oraz dywersyfikacja geograficzna portfela wymaga indywidualnej analizy.
Przy podejściu aktywnym rozsądne wydaje się w obecnej sytuacji ulokowanie znacznie większej kwoty, niż przy podejściu pasywnym w instrumentach bezpiecznych takich, jak lokaty bankowe. Decyzja o zakresie ekspozycji na rynek akcji sprowadza się do oceny, w jakim kierunku zmierzać będzie w najbliższych tygodniach/miesiącach warszawska giełda. Bazowy scenariusz Expandera zakłada, dotarcie rynków finansowych do kluczowych wsparć – dla amerykańskiego S&P 500 wyznacza je strefa 777-800 pkt, dla EUR/USD poziom ok. 1,17, dla indeksu surowcowego CRB okolice 230 pkt (to oznaczałoby ropę po 50 USD, a miedź po ok. 3,3 tys. USD), dla indeksu MSCI Emerging Markets poziom ok. 400 pkt. Z naszej perspektywy realizacja takiego scenariusza oznaczałaby ponowne zejście WIG do strefy 24-26 tys. pkt z możliwością zniżki do 22 tys. pkt., powrót złotego do ostatnich dołków i podbicie rentowności obligacji, ale zapewne już nie do ostatnich szczytów. Dopiero wtedy rynki mogłyby wyhamować na dłuższy czas zniżki i moglibyśmy mówić o szansach na trwalszy i stabilniejszy wzrost niż ten, z jakim mamy do czynienia od kilku dni.
Zatem rozważanie inwestycji w akcje ma obecnie sens w ujęciu spekulacyjnym, bądź na zasadzie tzw. stopniowej akumulacji, czyli podziału kwoty docelowo przeznaczonej na inwestycję na mniejsze sumy i lokowaniu ich stopniowo, gdy pojawią się ku temu przesłanki, z jednoczesną ścisłą kontrolą strat, czyli bezwzględnym zamykaniu pozycji w sytuacji w sytuacji wystąpienia straty określonej wysokości. W opinii Expandera atrakcyjnie wygląda obecnie rynek polskich obligacji skarbowych (hurtowych), po tym, jak rentowność przekroczyła w drugiej połowie października 7,5%. Co prawda spodziewamy się jeszcze jednej, już znacznie łagodniejszej od poprzedniej fali wzrosłej dochodowości, ale w dłuższym horyzoncie inwestycje w obligacje powinny dać stopę zwrotu wyższą od instrumentów wolnych od ryzyka.
Nie wygrałeś, nie załamuj się
Przy okazji kumulacji w Dużym Lotku, gdzie szansa na wygraną jest bardzo niska, Expander przypomina o innych metodach inwestowania, obarczonych również wysokim ryzykiem. To propozycja dla osób, które dysponują kapitałem, a dziś… nie wygrają, co oczywiście nie oznacza, że każdy z przedstawionych poniżej instrumentów/rynków obecnie wygląda atrakcyjnie. Przedstawimy tylko spektrum możliwości. Chodzi tu przede wszystkim o instrumenty bazujące na efekcie dźwigni finansowej. Coraz bardziej popularne w Polsce staje się inwestowanie na rynku walutowym za pośrednictwem biur maklerskich wyspecjalizowanych w tzw. transakcjach foreksowych. Ich klienci mają możliwość inwestowania w kontrakty na waluty (czy surowce) kwotowane na rynkach pozagiełdowych. Do rozpoczęcia inwestycji wystarczy zwykle kilka tysięcy złotych. Wnosząc depozyt o wartości 1000 zł inwestor nabywa kontrakt o wartości 100 tys. euro czy dolarów. Daje to bardzo wysoką dźwignię finansową, czyli szansę na duży zysk (w stosunku do zainwestowanej kwoty), w przypadku, gdy kurs obstawianej pary walut podąży w kierunku zakładanym przez inwestora, ale jednocześnie ryzyko wysokiej straty, gdyby zachowanie rynku okazało się niezgodne z przewidywaniem gracza. Możliwość inwestowania w kontrakty walutowe daje też warszawska giełda. Notowane są tam obecnie kontrakty na euro/złoty, dolar/zloty, funt/złoty i frank/złoty. Dźwignia finansowa jest mniejsza, niż w przypadku transakcji foreksowych.
Efekt dźwigni
Na GPW istnieje też możliwość zakupu innych kontraktów terminowych. Najpopularniejsze są kontrakty na WIG20. Istota inwestycji, podobnie, jak w przypadku walut, sprowadza się do zakupu za stosunkowo nieduży depozyt zabezpieczający kontraktu o znacznie większej wartości. Zatem ryzyko inwestycyjne również w tym wypadku potęgowane jest przez efekt dźwigni finansowej. Osoba, która kupiła kontrakt zobowiązana jest codziennie do uzupełnienia depozytu, w przypadku, gdy kurs rozliczeniowy (wartość kontraktu pomnożona przez 10zł) jest niższa od ceny z poprzedniego dnia. Gra kontraktami na WIG20 wymaga wiedzy dotyczącej instrumentów pochodnych, ale również samej giełdy.
Bardziej ryzykowne fundusze sektorowe
Osoby, które nie chcą, bądź nie czują się na siłach, aby samodzielnie grać na giełdzie, mogą skorzystać z coraz bogatszej oferty funduszy inwestycyjnych o bardzo wysokim ryzyku, np. branżowych, sektorowych czy surowcowych.
W pierwszym półroczu zeszłego roku ogromną popularność zdobyły fundusze małych spółek. Na fali silnych wzrostów w tym segmencie rynku osiągnęły stopy zwrotu z nawiązką przekraczające 100% w skali roku. Teraz są liderami spadków, tracąc kilkadziesiąt procent w skali roku.
Coraz bogatsza jest też oferta funduszy branżowych czy sektorowych, które z uwagi na ekspozycję na wybraną grupę spółek, też zachowują się zazwyczaj odmiennie od całego rynku. Raz może to być dysproporcja korzystna, raz niekorzystna. Są fundusze skupiające się na sektorze budowlanym, spółkach eksportowych czy informatyce i nowych technologiach.
Kolejny obszar inwestycyjny o podwyższonym ryzyku to rynek surowców, który charakteryzuje się bardzo wysoką zmiennością, ale w okresie dekoniunktury na rynkach akcji może dać możliwość osiągnięcia wysokich zysków (tak było w czasie obecnej bessy od lipca ub.r. do marca br.). Rynek surowców dostępny jest za pośrednictwem kontraktów terminowych (oferują je np. wspominane wcześniej firmy foreksowe) czy też funduszy inwestycyjnych. Te drugie inwestują w surowce dwojako – albo kupując kontrakty terminowe, albo lokując w akcje spółek wydobywczych.
Katarzyna Siwek
Expander