Ubezpieczenie mieszkania to dla banku gwarant na wypadek zdarzeń losowych, które mogłyby skutkować zniszczeniem nieruchomości zabezpieczającej kredyt. Stąd wymagania, by polisa opiewała na sumą gwarancyjną nie mniejszą niż kwota zobowiązania wobec banku. Nie oznacza to jednak, że nie można czy nie warto rozszerzyć zakresu ochrony. Poniżej kilka kroków do samodzielnego, rozsądnego wyboru mieszkaniowej polisy.
1. Nie oszczędzaj na zakresie ochrony
Konkurencja na rynku ubezpieczeniowym to prawdziwe błogosławieństwo, skoro potrafi prowadzić do coraz atrakcyjniejszych dla klienta cen. To właśnie cena odgrywa często wiodącą rolę przy wyborze ubezpieczenia, a być tak (może poza najprostszymi ubezpieczeniami, jak OC) nie powinno. Cena może być języczkiem u wagi, jeśli wcześniej na szalach odpowiednio rozłożyliśmy zakres ochrony ubezpieczeniowej.
Niejeden kredytobiorca potwierdzi, że w praktyce po polisę mieszkaniową zwykle sięga, bo takie są oczekiwania banku. Dopiero w drugiej kolejności zastanawia się, za jaki pakiet ochrony w ramach tej polisy chciałby płacić. Tymczasem aż prosi się, by było odwrotnie. Logika nakazuje przecież, by polisa była odpowiedzią na realną potrzebę ubezpieczeniową. Dopiero po ustaleniu która firma zaoferuje to, czego nam trzeba, wkraczajmy z porównaniem cen.
Mając już na uwadze konkretną nieruchomość i załatwiając kredytowe formalności, warto równolegle przemyśleć, jakie ubezpieczenie będzie nam potrzebne. Banki wymagają „pod kredyt” najczęściej polisy od ognia i innych zdarzeń losowych. W tej sytuacji ochronie podlegają tzw. mury, czyli głównie sama konstrukcja nieruchomości. Z punktu widzenia banku nie ma bowiem różnicy, co znajduje się w wyposażeniu mieszkania – istotne, by w razie pożaru czy zrealizowania się innego ryzyka, móc dzięki odszkodowaniu przywrócić kredytowaną nieruchomość do stanu użytkowania. Z takim tylko zakresem ochrony, mało kto będzie czuł się spokojny. Podstawowe polisy nie dają prawa do odszkodowania w razie zniszczenia dodatkowych elementów wyposażenia czy mienia przechowywanego w mieszkaniu. Przepięcia, wybicia szyby, włamania – rekompensata za te zdarzenia nie będzie przysługiwała w najtańszych wariantach. Jeśli jesteśmy właścicielem cennych zbiorów kolekcjonerskich lub, zwyczajnie, wysoko cenimy zgromadzone dobra, warto pomyśleć o zabezpieczeniu na wypadek kradzieży czy zniszczenia tego mienia. Obowiązkowo wypada też rozważyć ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej – gwarant pokrycia szkód ewentualnego zalania sąsiada.
Upewnienie się co do własnych potrzeb ułatwi podjęcie ewentualnej decyzji o skorzystaniu z polisy zaoferowanej przez bank. Zamiast do bankowej propozycji odnosić się na chybił trafił, warto mieć w zanadrzu ściągawkę z niezbędnego zakresu ochrony i zestawić ją z przedkładaną nam ofertą. Jeśli się pokryją, a cena będzie zadowalająca, nie ma przeciwwskazań do skorzystania. Trudno jednak być pewnym słuszności wyboru, jeśli nie zna się propozycji konkurencji.
2. Sprawdź ceny ubezpieczeń
Niewiedza kosztuje, więc pozwolić na nią mogą sobie tylko niektórzy. Pozostałym warto polecić aktualizowanie zasobów informacji na temat ubezpieczeń – tym bardziej, że nie wymaga to niemal żadnego wysiłku. Kto lubi się umartwiać, z entuzjazmem odbędzie wędrówkę po siedzibach ubezpieczycieli, w każdej z nich pytając o ubezpieczenie pod swój profil. Kto ceni wygodę i cierpi na permanentny niedoczas, z entuzjazmem skorzysta z narzędzi online.
Konkurencja na rynku internetowych porównywarek ubezpieczeń przybiera na sile, już dziś na uwagę zasługuje co najmniej kilka nazw (porównywaliśmy je w niedawnym teście). Poświęcenie kwadransa na określenie kryteriów wyszukiwania i porównanie wyników wygenerowanych przez automat jako dla nas najlepsze, to godny uwagi sposób zorientowania się w rynkowej ofercie polis, coraz częściej także mieszkaniowych. Nieufnym wobec wszelkiej maści porównywarek zaleca się wizytę na www konkretnego ubezpieczyciela i skorzystanie z jego narzędzia do obliczania składki. Telefoniczny kontakt z konsultantem też jest dla ludzi.
3. Nie gódź się na kompromisy
Do rozważenia pozostaje jeszcze jedna kwestia – gdzie ubezpieczyć mieszkanie. Udzielający kredytu bank niemal na pewno zachęci nas do skorzystania z oferty „zaprzyjaźnionego” towarzystwa ubezpieczeniowego, najczęściej należącego do tej samej grupy kapitałowej. Bezdyskusyjną zaletą tego rozwiązania jest szybkość – mocą zaledwie paru podpisów i kilku dodatkowych minut spędzonych w banku nabędziemy niezbędną do uruchomienia kredytu polisę. I takie rozwiązanie warto rekomendować, pod warunkiem atrakcyjnej relacji ceny do ochrony ubezpieczeniowej. Bardzo łatwo właśnie na tym etapie paść ofiarą manipulacji albo własnego lenistwa, i przepłacić.
Prawda – nie jest żadną regułą, że za ubezpieczenie mieszkania nabyte przy okazji kredytu zapłacimy w banku więcej, niż gdzie indziej. Co więcej, jeśli bank współpracuje z ubezpieczycielem specjalizującym się w polisach mieszkaniowych, cena może być naprawdę niska. Szkopuł tkwi jednak w tym, co za tą niską cenę zostanie nam zaoferowane. Być może nabycie polisy za 100 zł wyda się na tyle kuszące, że z przyjemnością odstąpimy od jakichkolwiek dalszych poszukiwań. Zaoszczędzony czas i nerwy nie znikną jednak w próżni i powrócą przy likwidacji szkody, kiedy okaże się, że kwota odszkodowania (jeśli w ogóle były podstawy, by o takie wystąpić) nie wystarcza na pokrycie strat, bo nie zatroszczyliśmy się o odpowiedni poziom sumy ubezpieczenia albo nasz ubezpieczyciel słynie z niskiej jakości obsługi poszkodowanych.
Żeby uniknąć podobnie niekomfortowych sytuacji warto, po ustaleniu pożądanego zakresu ochrony (patrz krok 1.), rozeznać się w ofertach różnych ubezpieczycieli (vide krok 2.). Niektórzy z nich za to samo przykładowe 100 zł zgodzą się na dodanie podstawowego ubezpieczenia mienia ruchomego, inni za niewielką dopłatą zaoferują assistance, czyli domową pomoc fachowca na okoliczność awarii.
Coraz częściej ubezpieczenia mieszkania sprzedaje się w pakietach, oferując zniżki za jednoczesne ubezpieczenie auta i na przykład życia. Naturalnie nie idzie o to, by bezmyślnie ubezpieczyć się od każdego ryzyka, jakie tylko przyjdzie do głowy. Jeśli jednak i tak staniemy wkrótce przed wyborem dodatkowych produktów ubezpieczeniowych (np. OC i AC samochodowego, ubezpieczenia podróży, a przy tym assistance), warto rozważyć nabycie pakietu ubezpieczeń.
Sięgnięcie po ubezpieczenie w banku na pewno będzie kusić. Ubezpieczając mieszkanie w normalnych, nazwijmy je, warunkach, czyli nie w związku z zaciąganym kredytem, przykładamy do ubezpieczenia większą wagę. Główkujemy gdzie oferta będzie tania, serwis przyjazny klientowi, a ochrona odpowiednia do naszych potrzeb. Podpytujemy znajomych, uważniej przysłuchujemy się reklamom, testujemy internetowe porównywarki.
Proces wnioskowania o kredyt wymaga od kredytobiorcy pewnego wysiłku. Jeśli na którymś z jego etapów oferuje się nam oszczędzenie nerwów czy czasu, łatwo ulec. I nie ma w tym nic złego pod warunkiem, że finansowy wymiar podjętej decyzji wyjdzie nam na plus. Zamiast więc poddać się słabościom, warto zawalczyć o swoje finanse i spokój sumienia na tej ostatniej prostej biegu po kredyt.
Malwina Wrotniak
Bankier.pl
Cesja praw z polisy ubezpieczeniowej to żelazny punkt w liście zabezpieczeń wymaganych przez banki udzielające kredytów hipotecznych. Fakt, że ewentualne odszkodowanie za zniszczony dom czy mieszkanie otrzyma bank, może skłaniać kredytobiorców do traktowania polisy tylko i wyłącznie jako dodatkowego kosztu związanego z pożyczanym pieniądzem. Jest to jednak koszt, na który mamy wpływ, a wybrany przez nas produkt może spełniać znacznie więcej funkcji, zapewniając nam spokojny sen.
Produkty ubezpieczeniowe są na tyle zróżnicowane, że nie warto cedować decyzji o wyborze zakresu ochrony na bank. Spędzając kilkanaście minut na internetowych poszukiwaniach możemy sami skonstruować najbardziej odpowiedni ubezpieczeniowy pakiet. Mieszkamy na terenie, gdzie może zdarzyć się powódź? Czy nasz dach może zostać uszkodzony przez gradobicie? Koniecznie sprawdźmy czy nasza polisa przewiduje ochronę przed skutkami niecodziennych pogodowych fenomenów. W naszym domu jest boiler? Niektóre towarzystwa potraktują jego awarię jako zalanie, a inne nie wypłacą nam odszkodowania… Różnego rodzaju opcji jest mnóstwo, a diabeł tkwi w szczegółach.
Zakres ubezpieczenia wymagany przez banki dotyczy sytuacji, które moglibyśmy określić potocznie „totalną katastrofą”, do nas i tylko do nas należy zadbanie o zminimalizowanie finansowych skutków różnego rodzaju minikatastrof, o które znacznie łatwiej w codziennym życiu.
Źródło: Bankier.pl