Z informacji gazety wynika, że „przedstawiciele Unicredit obawiają się iż problem z wezwaniem na akcje banku BPH, które musi ogłosić nowy nabywca, może odsunąć moment sfinalizowania transakcji sprzedaży mini-BPH o co najmniej pół roku.”
„Gazeta Prawna jako pierwsza ujawniła, że jest przeszkoda, która może znacznie opóźnić sprzedaż mini-BPH. Inwestor, który zdecyduje się kupić akcje części Banku BPH od Unicredit, będzie musiał ogłosić wezwanie także na pozostałe papiery banku, po cenie nie niższej od średniej z sześciu ostatnich miesięcy. W efekcie jeśli nabywca będzie chciał przejąć mini-BPH tuż po podziale, musi liczyć się z tym, że w wezwaniu zapłaci cenę uwzględniającą kurs giełdowy spółki z okresu sprzed podziału.” – czytamy
„Nie jesteśmy stroną w tej sprawie, ale wiem, że Unicredit pracuje intensywnie nad rozwiązaniem tej kwestii” – mówi Józef Wancer, prezes Banku BPH. Z informacji GP wynika, że rozwiązanie polegające na sprzedawaniu mini-BPH na raty, czyli poprzez sprzedaż mniejszych pakietów akcji, nie wchodzi w grę.
W ubiegłym roku MSP zadecydowało, że Bank BPH nie może zostać w całości przejęty przez Pekao. By umożliwić podział banku zmienione zostało prawo bankowe. Zgodnie z zawartą z Unicredit umową, do Pekao trafi 285 oddziałów BPH i 420 placówek partnerskich. W mini-BPH pozostanie natomiast 200 oddziałów.
Więcej informacji w dzisiejszym wydaniu „Gazety Prawnej” w artykule „Unicredit szuka wyjścia z patowej sytuacji” autorstwa Moniki Krześniak.