Mniejsza jest również ich pierwsza wypłata – średnio o 37 proc. Przy uwzględnieniu łącznej płacy różnica między kobietami i mężczyznami wynosi w sektorze finansowym 47 proc., przy średniej krajowej 17 proc.
Do danych tych dotarła Komisja Równości i Praw Człowieka, nowa instytucja nadzoru, która ma ustawowe prawo zmusić pracodawców do ujawnienia różnic płacowych. Pięćdziesiąt skontrolowanych firm zatrudnia 23 proc. osób pracujących w sektorze finansowym. Przewodniczący komisji Trevor Phillips nazwał te odkrycia szokującymi.
Informacja o premiach obejmowała cały personel, począwszy od menedżerów najwyższego szczebla, którzy otrzymują wielomilionowe dodatki uzależnione od wyników. W liczbach bezwzględnych kobiety średnio pobierają 2 tys. 875 zł. funtów premii rocznie, a mężczyźni 14 tys. 554 zł. Phillips zgodził się z minister równości Harriet Harman. Ta wywołała burzę swoim stwierdzeniem, że hegemonia mężczyzn na najwyższych stanowiskach w City była jedną z przyczyn kryzysu finansowego. Według Phillipsa sprawiedliwsze wynagradzanie kobiet w jakimś stopniu rozwiązałoby ten problem.
Banki od dawna są krytykowane za wysokość i charakter premii, które według polityków z różnych krajów zachęcają do podejmowania nadmiernego ryzyka. W przeddzień publikacji raportu komisji ministrowie finansów z najsilniejszych gospodarek świata zadeklarowali, że chcą, aby premiami nagradzano długookresowe wyniki, a nie ryzykowne przedsięwzięcia krótkoterminowe. Nie zgodzili się jednak na wyznaczenie górnego limitu bonusów.
W raporcie stwierdzono występowanie różnic płacowych między mężczyznami i kobietami wykonującymi taką samą lub podobną pracę. W 48 na 50 skontrolowanych firm jest co najmniej jedno stanowisko, na którym mężczyzna zarabia „znacznie” więcej niż kobieta. Firmy często argumentują, że różnice płac nie wynikają z dyskryminacji, lecz z faktu, że kobiety zajmują niższe stanowiska.
Ponad połowa pracodawców powiedziała, że nie zamierza podejmować żadnych działań w tej sprawie i tylko 23 proc. przeprowadziło audyt płacowy.
Kwestia równości płac z pewnością pojawi się w następnej kampanii wyborczej. Dwie największe partie licytują się na korzystne dla kobiet rozwiązania. Laburzyści obiecali kilka miesięcy temu, że jeśli przez następne pięć lat nie dokona się żaden postęp, uchwalą ustawę zmuszającą pracodawców do podawania wysokości płac z rozbiciem na mężczyzn i kobiety. Z kolei konserwatyści chcą, żeby pracodawca, który przegra sprawę w sądzie o dyskryminację płacową, musiał przeprowadzić audyt płacowy.
Jak ustaliła Komisja Równości i Praw Człowieka, jednym z czynników dyskryminacji płacowej w sektorze finansowym może być wiek. Większy niż w innych branżach odsetek pracowników należy do przedziału wiekowego 25-39 lat, kiedy wiele kobiet bierze urlop macierzyński. Według Phillipsa przyszła już pora, aby udziałowcy uświadomili sobie, że sprawiedliwe wynagradzanie kobiet może podnieść konkurencyjność firmy.
– Sektor finansowy ma możliwość odegrać rolę motoru napędowego ożywienia brytyjskiej gospodarki, ale musi rozwiązać problem tej szokującej nierówności wynagrodzeń. Aby odnieść sukces w nowej gospodarce, firmy po prostu muszą zmienić zasady zatrudniania i opłacania pracowników. Likwidując sztuczne bariery i zmieniając praktyki, które celowo bądź nie utrudniają kobietom karierę, firmy finansowe poprawiłyby atmosferę w pracy, przyciągnęłyby utalentowane osoby i zmaksymalizowały potencjał już zatrudnionych. Komisja przystępuje do rozmów z bankami na temat rozwiązania problemu dyskryminacji płacowej.
Kiedy Barbara Stcherbatcheff w wieku 22 lat zaczęła sprzedawać derywaty w jednym z dużych amerykańskich banków inwestycyjnych, zadała sobie pytanie, dlaczego w firmie pracuje tak mało kobiet koło trzydziestki. Szybko wydedukowała, że pozbawione megapremii inkasowanych co roku przez kolegów kobiety mają mniejszą motywację do tego, aby pozostać w stresującym świecie finansów, więc przechodzą do innej branży albo zakładają rodzinę.
– Czas poważnych pieniędzy zbiega się z okresem rodzenia dzieci. Premie są uznaniowe, przyznają je szefowie. A szefowie myślą sobie, że kobiety zbliżające się do trzydziestki długo już nie popracują, więc nie trzeba ich motywować premiami, żeby nie odeszły do konkurencji. Poza tym kobiety uchodzą za bardziej lojalne wobec firmy. Jeśli dostaną o 10 tysięcy funtów mniej niż koledzy, to raczej się nie zbuntują – mówi Barbara Stcherbatcheff. Dziś ma 27 lat, zrezygnowała z pracy w bankowości, aby rozpocząć karierę pisarską. Radzi kobietom z City, aby szukały takiej pracy, w której osiągnięcia indywidualnego pracownika są bardziej wymierne.
– Jeśli ktoś jest na przykład handlowcem, to łatwiej jest wykazać, że dzięki niemu firma zarobiła 5 mln funtów i premia będzie procentem od tego. W takich branżach jak marketing czy bankowość inwestycyjna jest się częścią zespołu i trudniej wyodrębnić wkład poszczególnych osób – dodaje.
Rosemary Bennett „The Times”