Kryzys zbiera żniwa w Stanach Zjednoczonych. Liczba ludzi żyjących w ubóstwie wzrosła w ubiegłym roku o ponad 2,5 miliona osób. Łącznie Amerykanów żyjących w biedzie jest prawie 40 milionów.
Amerykańskie Biuro Statystyczne podało raport o stanie zarobków Amerykanów w ubiegłym roku. W pierwszym roku recesji w USA mediana dochodów gospodarstw domowych spadła o 3,6 proc. z 52,163 dol. do 50,303 dolarów. Tymczasem w ciągu 3 ostatnich lat dochody rosły.
Co ciekawe obecny kryzys statystycznie nie różni się wiele od poprzednich recesji. Spadek dochodów gospodarstw domowych w 2008 r. nie różni się wiele od spadków w 2001 r. czy na przełomie lat 90-tych.
Widać jednak wyraźnie jak kryzys wpływa na realną strefę gospodarki, czyli innymi słowy jak dotyka zwykłego człowieka. W ubiegłym roku w ubóstwie żyło 13,2 proc. obywateli USA, czyli 39,8 mln ludzi. To więcej niż cała ludność Polski. Jeszcze w 2007 odsetek ten wynosił 12,5 procent. Obecny poziom jest najwyższy w historii.
Granica ubóstwa według amerykańskiej definicji to roczne zarobki w wysokości 10 991 dol. dla osoby samotnej. Progi te zwiększają się wraz z liczbą osób w gospodarstwie domowym, np. dla dwuosobowej rodziny z dzieckiem jest to 14840 dolarów. W przeliczenia na złote samotny Amerykanin, który zarabia 2610 zł miesięcznie brutto zaliczany jest właśnie do grupy osób ubogich.
W tym roku wynik powinien być nieco lepszy ze względu na pomoc finansową rządu w programie TARP. Eksperci Białego Domu oszacowali bowiem, że pakiet pomocy dodał do PKB w II kw. tego roku aż 2,3 pkt. proc. i od 600 tys. do 1,1 mln nowych miejsc pracy. Pytanie jednak – o jakich miejscach pracy mówił Timothy Geithner przedstawiający te wyliczenia? I czy będzie to wystarczające, po tym jak w lipcu stopa bezrobocia wzrosła nieoczekiwanie do 9,7 procent? Częściowo przekonamy się o tym 2 października, gdy światło dzienne ujrzą sierpniowe dane z rynku pracy.
Paweł Satalecki
Źródło: Finamo