„Pan Robert rejestrował działalność gospodarczą w częstochowskim urzędzie miasta. Musiał wpłacić 100 zł na miejskie konto. Najbliżej było mu do filii ING Banku Śląskiego, która działa w budynku magistratu. Jest zaledwie kilka kroków od okienka, w którym rejestruje się działalność. Częstochowianin wypełnił więc odpowiedni formularz i wpłacił pieniądze. – Nieźle się zdziwiłam, gdy jeszcze tego samego dnia do domu zadzwonił do mnie przedstawiciel ING, który zaoferował mi założenie konta – opowiada pani Monika, żona przedsiębiorcy. – Godzinę później zadzwonił drugi. Ktoś wykorzystał nasz adres, który mąż wpisał w dokumentach. Na tej podstawie znalazł numer domowego telefonu.”, czytamy w „Gazecie”.
„- Trudno się dziwić, że pracownicy banku w bezwzględny sposób walczą o klientów” – przyznaje anonimowo były bankowiec. „- Często kierownictwo każe nawet kasjerom zdobywać klientów i rozlicza ich z tego. Jeśli kasjer w wyznaczonym okresie nie założył powiedzmy 10 kont, dostaje po premii.”
„- Dane teleadresowe dotyczące przedsiębiorstw są jawne” – mówi Michał Serzycki, generalny inspektor ochrony danych osobowych. „- Jednak każde wkraczanie w prywatność bez zgody zainteresowanego lub podstaw prawnych i jej późniejsze wykorzystywanie jest naruszeniem prawa” – podkreśla. „- Grozi za to kara od grzywny nawet do roku więzienia.”
Więcej szczegółów w „Gazecie Wyborczej”.
