Walka z kryzysem trwa, a jej koniec wciąż jeszcze jest daleko przed nami. W kolejnej części raportu „Polska wobec światowego kryzysu gospodarczego” Narodowy Bank Polski podpowiada co jeszcze możemy zrobić, by skutki spowolnienia były dla Polski jak najmniej bolesne. Eksperci banku centralnego już na wstępie przyznają, że czekające nas zadanie nie będzie proste. Walcząc z pierwszym tak dużym kryzysem w najnowszej historii Polski trudno bowiem o sprawdzone recepty i pewność, że rozwiązania, które sprawdziły się w innych krajach, zadziałają i u nas. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można jednak przyjąć, że polskiej gospodarce wyszłaby na dobre konsolidacja fiskalna. Autorzy raportu mają tu na myśli przede wszystkim zmianę struktury wydatków budżetowych oraz redukcję deficytu strukturalnego.
Opracowanie NBP podkreśla przede wszystkim brak strategicznego podejścia do finansów publicznych w Polsce, przypominając, że już w lipcu br. Polska została objęta przez Radę UE procedurą nadmiernego deficytu. Rada wszczyna ją zawsze wtedy, gdy deficyt sektora finansów publicznych w danym kraju członkowskim przekroczy próg 3 proc. PKB (w Polsce jest to obecnie ok. 3,9 proc.). Rada rekomenduje polskiemu rządowi m.in. „wiarygodne i trwałe” zmniejszenie deficytu sektora finansów publicznych do 2012 r. oraz zwiększenie efektywności wydatków bieżących. Zdaniem rady, niedostateczna jest też w Polsce kontrola nad wydatkami w ciągu roku budżetowego. Radę niepokoi też to, że polski rząd – zamiast konstruować budżet na ciężkie czasy – uważa, że problem rozwiąże relatywnie wysokie tempo wzrostu PKB.
Zdaniem NBP nie jest także wykluczone, że w najbliższym czasie relacja długu publicznego do PKB przekroczy konstytucyjną barierę 60 proc., co będzie miało dość bolesne konsekwencje dla polskiej gospodarki. Obniży się między innymi rating dla Polski, a więc tym samym – wzrosną koszty obsługi zadłużenia.
Zmarnowane szanse
Niestety, może być już nieco za późno, by niekorzystne tendencje związane z deficytem odwrócić wyłącznie poprzez działania po stronie wydatkowej (z reguły przynoszą one efekty dopiero w średnim okresie). Dlatego niezbędne mogą okazać się też działania po stronie dochodowej, czyli mówiąc wprost – podwyżki podatków. A te, owszem, przynoszą efekty w krótki okresie, jednak na dłuższą metę nie są korzystne dla gospodarki.
Większe korzyści przynosi bowiem wspomniane wcześnie ograniczanie wydatków, co potwierdzają chociażby badania przeprowadzone na zlecenie OECD przez prof. Juergena von Hagena z uniwersytetu w Bonn. Przebadał on 65 reform finansów publicznych, jakie miały miejsce w krajach OECD w latach 1960-1998 pod kątem rezultatów długofalowych. Okazało się, że lepsze wyniki osiągnęły właśnie te kraje, które postawiły na ograniczanie wydatków bieżących, przede wszystkim w obszarze transferów socjalnych i wynagrodzeń w sektorze publicznym.
Więcej konsekwencji
NBP zwraca przede wszystkim uwagę na niespójność polskiego systemu pomocy społecznej – wciąż brak jasnych i precyzyjnych kryteriów jej przyznawania. Tylko część z obszernego katalogu świadczeń uzależniona jest od kryterium dochodowego, jednak najwięcej wątpliwości autorów raportu budzą nieszczelności w systemie ubezpieczeń społecznych, przede wszystkim – w zasadach przyznawania rent. W opinii ekspertów NBP część tego typu wydatków warto przesunąć na działania prorozwojowe, przede wszystkim na inwestycje w badania i rozwój, naukę oraz inwestycje infrastrukturalne.
Pomóc w lepszym planowaniu wydatków może budżet zadaniowy, którego wprowadzenie przewiduje przyjęta przez Sejm w lipcu ustawa. W przypadku budżetu tego typu cele państwa są określane bardziej precyzyjnie niż dotychczas, zaś ich realizacja podlega skuteczniejszej kontroli. Zdaniem NBP, wprowadzenie budżetu zadaniowego to krok w dobrym kierunku, jednak przydałyby się także reguły zwiększające dyscyplinę finansów publicznych, przede wszystkim – średniookresowe limity wydatków publicznych (stosowane m.in. w takich krajach jak Szwecja, Holandia czy Szwajcaria). Ich największą zaletą jest uniezależnienie planowania budżetowego od krótkotrwałych interesów poszczególnych partii politycznych. Tego typu limity przeciwdziałają na przykład nadmiernemu wzrostowi wydatków w czasach prosperity, które następnie trudno ograniczyć w czasie spowolnienia gospodarczego.
Powołując się na badania przeprowadzone przez ekspertów OECD, raport NBP podkreśla także, że kluczowe w zwalczaniu skutków kryzysu są reformy rynku pracy (przede wszystkim zmniejszenie klina podatkowego oraz ograniczenie odpływu pracowników z rynku). To także jeden z kroków na odpowiedzialnej drodze do wprowadzenia euro. Jak bowiem pokazuje praktyka, tylko państwa z uporządkowanym rynkiem pracy dobrze odnajdują się w ramach unii gospodarczo-walutowej. Przykład Portugalii jasno pokazuje, że wprowadzenie euro bez reformy rynku pracy oznacza szybkie zmniejszenie konkurencyjności danej gospodarki na rynku międzynarodowym.
Pilnie potrzebne są też działania zwiększające aktywność zawodową osób po 55. roku życia. Pod tym względem Polska wypada najgorzej w całej Unii – o ile w Unii pracuje średnio 48 proc. przedstawicieli tej grupy wiekowej, to w Polsce już jedynie 33 proc. Zresztą i w całej grupie osób aktywnych zawodowo (15-64 lata) wskaźnik ten nie prezentuje się najlepiej. O ile w całej Unii średnia zatrudnienia w tej grupie wiekowej wynosi 70,8 proc., to w Polsce jedynie 64,2 proc. Zwiększenie tych wskaźników w prosty sposób przyczyniłoby się do poprawy sytuacji budżetu (mniejsze wydatki na świadczenia społeczne, większe wpływy z podatków). Jak tego dokonać? Raport NBP przywołuje w tym miejscu działania, jakie podjął francuski rząd, umożliwiając osobom, które skończyły 65 lat, pracę na pełnym etacie do 70. roku życia.
Wartym uwagi rozwiązaniem jest też wprowadzony w Finlandii elastyczny wiek emerytalny (określony widełkami w zakresie 63-68 lat). Zachętą do dłuższej aktywności zawodowej jest tu przede wszystkim wysokość przyszłej emerytury, która zwiększa się z każdym kolejno przepracowanym rokiem. Według raportu NBP, podobne rozwiązanie mogłoby przynieść pozytywne skutki także w Polsce, szczególnie jeśli połączyć by je z poprawą systemu pośrednictwa pracy, restrukturyzacją rolnictwa oraz z redukcją klina podatkowego.
Sytuację na rynku pracy znacznie poprawiłyby też rozwiązania zwiększające mobilność pracowników. Mowa tu przede wszystkim o wsparciu sektora nieruchomości i to zarówno poprzez rozwiązania prawne zachęcające do wynajmowania mieszkań, jak i o ułatwienia dla inwestycji budowlanych. Niezbędny jest też rozwój infrastruktury transportowej (drogowej i kolejowej), bowiem z badań wynika, że maksymalny, akceptowany przez większość zatrudnionych czas dojazdu do pracy wynosi 60 minut.
Skuteczna walka z kryzysem wymaga też pilnej reformy rynku dóbr i usług: prowadzenie biznesu w Polsce wciąż nie należy do prostych zadań. Autorzy raportu przypominają, że chociażby wybudowanie magazynu wymaga przejścia przez 30 procedur formalnych, co zajmuje średnio ponad 300 dni. Fatalnie jest też z dochodzeniem należności wynikających z umów – odzyskanie swoich pieniędzy może zająć nawet 830 dni, zaś koszty – aż 10 proc. należnej kwoty. Z badań prowadzonych przez NBP wynika także, że wciąż aż 682 rodzaje działalności gospodarczej jest reglamentowane, a więc wymaga koncesji lub zezwolenia. Zdaniem ekspertów banku, w większości z tych przypadków wystarczyłby tylko sam obowiązek zgłaszania rozpoczęcia działalności.
Raport NBP sprawnie identyfikuje liczne bariery, które utrudniają walkę z gospodarczym spowolnieniem. To, czy uda się je pokonać, zależy już tylko od zgodnej współpracy instytucji odpowiedzialnych za stan polskiej gospodarki: rządu, poszczególnych ministerstw i parlamentu. Nam nie pozostaje nic innego, jak tylko patrzeć rządzącym na ręce i rozliczać ich z rzeczywistych działań antykryzysowych, nie zaś z obietnic. l
Artykuł opracowany na podstawie raportu „Polska wobec światowego kryzysu gospodarczego”, przygotowanego przez zespół ekspertów NBP