We wtorek inwestorzy z GPW niewiele sobie robili ze złych informacji nadchodzących z Zachodu. WIG20 kontynuował wspinaczkę w górę, mimo że główne rynki strefy euro spadały.
Po południu podobne informacje miał dla inwestorów Conference Board. Wskaźnik nastrojów amerykańskich konsumentów spadł w sierpniu do 44,5 pkt. wobec 59,2 pkt. w lipcu. Żaden z analityków ankietowanych przez agencję Reuters nie spodziewał się ta niskiego wyniku – był to wszak poziom najniższy od kwietnia 2009 roku. Czyli okresu tuż po dnie bessy i recesji w USA.
Ale sesja w Nowym Jorku zaczęła się tylko od niewielkich spadków cen akcji. Pod kreską dzień kończyły niemiecki DAX, paryski CAC40 oraz mediolański MIB. WIG20 zyskał 1,65%, lecz znaczenie tego wzrostu umniejszał mały obrót – właściciela zmieniły akcje za niespełna 900 milionów złotych.
Niewielkie wrażenie na inwestorach zrobiły dane z Polski. Produkt krajowy brutto wzrósł w drugim kwartale o 1,1% kdk i 4,3% rdr. Wynik był więc nieco lepszy od szacunków ekonomistów, ale były to dane mało istotne dla inwestorów. W końcu giełda wycenia przyszłość, a dane GUS były mocno historyczne – dotyczyły okresu kwiecień-czerwiec, podczas gdy pojutrze zaczyna się wrzesień.
W gronie notowanych w Warszawie blue chipów najlepiej spisały się walory Banku Handlowego i PBG – akcje tych spółek zyskały po przeszło 5%. W przypadku PBG była to nie tylko reakcja na ostrą przecenę z ostatnich 12 miesięcy (strata w tym okresie wyniosła w sumie o 60%), ale też odpowiedź rynku na wyższe od oczekiwań zyski oraz nowe plany biznesowe spółki.
K.K.
Źródło: Bankier.pl