Entuzjazm związany z zażegnaniem greckiego kryzysu na wątłe fundamenty. Problemy helleńskiej gospodarki nie zostały w najmniejszym stopniu rozwiązane. Tymczasem na horyzoncie wyłaniają się kolejne ogniska zapalne w strefie euro.
Program oszczędności zaakceptowany przez greckich polityków jest krokiem w pożądanym kierunku. Jednakże droga naprawy finansów publicznych jest kręta i wyboista. Największą przeszkodę na tej drodze stanowią przyszłoroczne wybory. Ponadto niedoborom w państwowej kasie zaradzą jedynie stabilne wpływy z podatków. Tymczasem strukturalne problemy greckiej gospodarki decydujące o kryzysie nie zostały rozwiązane.
Nierozwiązane problemy greckiej gospodarki
Problemem greckiej gospodarki nie jest nadmierne zadłużenie. Takie przekonanie myli skutek z przyczyną. Grecja wpadła w tarapaty z kilku powodów. Umożliwienie Atenom członkostwa w strefie euro było poważnym błędem. Decyzja była podyktowana pobudkami politycznymi. Natomiast w najmniejszym stopniu nie była uzasadniona poziomem zaawansowania greckiej gospodarki.
Członkostwo w strefie euro otworzyło greckim politykom drogę do pożyczania pieniędzy przy niskich odsetkach. Tym sposobem politycy mogli realizować programy rozdawnictwa publicznych pieniędzy i beztrosko zwiększać zadłużenie. Dodatkowym problem jest zbyt niski poziom stóp procentowych. Grecka gospodarka przeżywała ożywienie napędzane tanim kredytem umożliwianym przez Europejski Bank Centralny. Jednakże wzrost oparty na fundamencie taniego pieniądza jest bardzo chwiejny. Następstwem ochłodzenia koniunktury było zmniejszenie wpływów do państwowej kasy i pogłębienie problemu nadmiernego zadłużenia.
Za załamanie greckich finansów publicznych odpowiadają powyższe czynniki. Greccy politycy dzięki niskim stopom procentowym mogli zwiększać zadłużenie. Ponadto ulegli złudzeniu trwałego wzrostu gospodarczego gwarantującego stosunkowo stabilnie rosnące wpływy budżetowe. W podobną pułapkę wpadły Portugalia, Irlandia oraz Hiszpania.
Dodatkowe pieniądze niczego nie zmienią
Przyjęcie programu oszczędnościowego otworzyło drogę do wypłaty kolejnej transzy pomocy dla Aten. W sobotę unijni politycy zaaprobowali przekazanie pieniędzy. W najbliższych dniach podobnie postąpi Międzynarodowy Fundusz Walutowy. W ramach zeszłorocznej pożyczki o wartości 110 mld euro Grecja otrzyma piątą transzę pomocy wielkości 12 mld euro. Środki pozwolą odsunąć widmo bankructwa przynajmniej do jesieni, kiedy będzie potrzebna szósta transza pomocy.
Jednak dodatkowe pieniądze nie postawią gospodarki na nogi. Strukturalne problemy odpowiadające za kryzys nie zostały rozwiązane. Niewiele wskazuje na gotowość społeczeństwa do zmiany systemu gospodarczego i odejścia od gospodarczego etatyzmu. Nadchodzące wybory będą okazją do przejęcia władzy przez partie przeciwne reformom. Natomiast skrępowane przedsiębiorstwa prywatne nie sprostają wyzwaniu poprawy kondycji gospodarki. Trudno oczekiwać od firm zwiększenia zatrudnienia w sytuacji nadchodzącego drastycznego wzrostu obciążeń podatkowych.
Kolejne ogniska zapalne
Tymczasem na horyzoncie wyłaniają się kolejne ogniska zapalne. Portugalia, która otrzymała wsparcie zaledwie przed kilkoma miesiącami, nie realizuje programu naprawczego. Deficyt budżetowy w pierwszym kwartale wyniósł 8,7 proc. produktu krajowego brutto mimo zapowiedzi zmniejszeniu dziury poniżej 6 proc. Podobnie sytuacja wygląda w Irlandii, wobec której trudno oczekiwać powrotu na rynek długu w 2012 roku. Natomiast kolejne kraje doświadczają narastających trudności budżetowych. Hiszpania od dawna jest zaliczana do grona potencjalnych bankrutów. Ponadto agencje ratingowe przyglądają się uważnie Włochom oraz Belgii. Na domiar złego wszystkie kraje zaliczane do grupy PIIGS zmagają się ze spowolnieniem gospodarczym, pogłębiającym problemy fiskalne.
Nieuzasadniony optymizm
Minione dni na rynkach finansowych przemijały pod znakiem optymizmu związanego z rozwiązaniem greckiego kryzysu. Jednakże entuzjazm nie ma umocowania w rzeczywistych zmianach zachodzących w krajach zagrożonych niewypłacalnością. Dofinansowanie tych rządów stanowi jedynie likwidację widocznych objawów choroby. Natomiast w najmniejszym stopniu nie likwiduje fundamentalnych przyczyn kryzysu. Politycy zdołali odsunąć nadejście nieuniknionych rozwiązań.
Źródło: Bankier.pl