Rada Polityki Pieniężnej wpatrzona jest w projekcję inflacji (z najnowszą zapoznała się wczoraj) i nieznaczne zmiany w bieżących danych makro nie zmieniają poglądów jej członków. Wczoraj Stanisław Nieckarz mówił o łagodnej polityce monetarnej, a dzisiaj inny członek RPP Dariusz Filar stwierdził, że na podstawie projekcji inflacji należałoby znowu podnieść stopy. Nic dziwnego, że złoty nadal się umacniał. Popyt na obligacje był trzy razy większy niż podaż, a na przetargu dodatkowym, z ustaloną rentownością, nawet 10 razy większy. Kapitał zagraniczny wyraźnie upatrzył sobie źródło zysku w naszych wysoko oprocentowanych obligacjach. Dane o wzroście płac (+2,4 proc.) pokazały, że presji inflacyjnej nie ma, co w drugiej części dnia może nieco złotego schłodzić.
O godz. 16.00 jeden dolar wyceniany był na 3,2620 złotego, a jedno euro na 4,25 złotego (odchyl. –11,10 proc.).
Krótkoterminowa prognoza
Brakuje powodu, dla którego złoty miałby akurat w czwartek zacząć słabnąć. Jeśli RPP i rząd będą nadal tak polskie walucie pomagały, to może pozostać silna nawet do końca roku. Z wykresu EUR/PLN widać, że złoty nadal przebywa wewnątrz domniemanego klina spadkowego. Takie formacje bardzo często poprzedzają korekty, ale jeśli poziom 4,24 zostanie przełamany to formacja zostanie anulowana, a euro będzie testowało bardzo silne wsparcie na poziomie 4,237. Jego przełamanie otwierałoby drogę nawet do 4,14. Sygnałem sprzedaży złotego byłoby przełamanie w górę 4,30 PLN za euro. W stosunku do dolara wsparciem jest poziom 3,24, a oporem 3,383 PLN.
RYNEK MIĘDZYNARODOWY
EUR/USD
Euro pokonało ważny opór techniczny
Wydawało się, że na rynku walutowym będzie panował do piątku spokój (wtedy będzie miała miejsce wspólna konferencja szefów Fed, Alana Greenspana i ECB, Jean-Claude Trichet). Gracze doszli jednak do wniosku, że już i tak dużo zostało powiedziane i słowa już działać nie będą. Opór na EUR/USD na poziomie 1,30 został pokonany, a pretekstem było oczekiwanie na weekendowe spotkanie ministrów grupy G-20. Spodziewano się, że będą oni wywierali nacisk na Chiny, by wzmocniły juana. Co prawda zapewne te naciski nie pomogą, ale byki zaatakowały na walutach azjatyckich, co przeniosło się na Europę i wywołało przełamanie oporu na 1,30. Nie pomogły ostrzeżenia Sadakazu Tanigakiego, japońskiego ministra finansów, który powiedział, że sytuacja na rynku walutowym będzie bacznie obserwowana i w przypadku gwałtownych ruchów Japonia będzie interweniowała. Dużo bardziej istotne dla rynku było to, co w Londynie powiedział John Snow, sekretarz skarbu USA. Stwierdził on, że nie wierzy w skuteczność interwencji na rynku walutowym i dał w ten sposób dolarowi zielone światło w jego drodze ku dalszemu osłabieniu.
Dane makro z Eurolandu (produkcja przemysłowa i inflacja) nie wywarły znacznego wpływu. Były praktycznie zgodne z prognozami, ale utrzymywanie się inflacji (2,4 proc.) powyżej 2. procentowego celu ECB dodatkowo pomagało we wzmacnianiu euro. Jednak dane makro z USA dolarowi pomogły. Inflacja na poziomie konsumentów (CPI) była wyższa od prognoz (0,6 proc. r./r.), a dynamika produkcji przemysłowej wzrosłą mocniej niż prognozowano (0,7 proc.). Pozostał jeszcze raport o zapasach ropy, ale nie powinien on mieć, tym razem, dużego wpływu na rynki. Ten rynek schodzi na plan dalszy.
O godz. 16.00 euro kosztowało 1,3030 dolara.
Krótkoterminowa prognoza
Czwartkowe dane makro z USA pokażą zarówno sytuację na rynku pracy (tygodniowa zmiana ilości bezrobotnych), jak i prognozy odnośnie rozwoju gospodarki. Indeks wskaźników wyprzedających (LEI) pozwala na stawianie prognoz odnośnie tego, jak przez następne pół roku będzie się zachowywała gospodarka. Lekki spadek jest już w cenach, ale znaczne odchylenia mogą jeszcze oddziaływać na rynki. Wyraźny spadek będzie niekorzystny zarówno dla akcji, jak i dolara. Wzrost podziała odwrotnie. Indeks Filadelfia Fed obrazujący sytuację, w listopadzie, w regionie jest traktowany dużo poważniej niż podobny indeks z Nowego Jorku, ale nie można go analizować w oderwaniu od LEI. Jednoznacznie na rynek dane te wpłyną wtedy, jeśli obie pokażą jednoznaczny rozwój lub cofnięcie się gospodarki. Rozbieżność wskazań nie pozwoli na wyraźne ruchy indeksów i walut.
Opór na 1,30 został przełamany, ale teraz dużo zależy od następnych dni. Nie jest bowiem wykluczone, że mamy do czynienia z pułapką. Powrót pod poziom 1,30 USD sygnalizowałby, że tak właśnie jest. Wtedy wsparciem byłby poziom 1,292 USD. Na razie obowiązuje sygnał sprzedaży dolara, następny opór jest na poziomie 1,321 USD.
Raport przygotował:
Piotr Kuczyński
Warszawska Grupa Inwestycyjna S.A.