Dziewięć miesięcy temu takie informacje wywołałyby bardzo mocne osłabienie złotówki. Tym razem reakcja rynku nie była tak gwałtowna. Wyraźnie widać, że rynkiem rządzi spekulacja. Sytuację próbował uspokajać minister finansów Mirosław Gronicki, twierdząc, że jeszcze za wcześnie, aby ogłaszać koniec planu Hausnera.
Problemy wynikające z braku realizacji planu Hausnera nie wpłynęły na nasz rynek akcji. Na poprawę wyników duży wpływ ma TVN. Duży wzrost kursu pociągnął za sobą Agorę (sektor medialny), a to poprawiało nastroje na całym rynku. Bardzo duży wpływ miał wzrost kursu BPH i KGHM (rosła cena miedzi). Nastroje na rynku poprawiają się, a sygnał kupna został wzmocniony.
O godz. 15.45 jeden dolar wyceniany był na 3,1300 złotego, a jedno euro na 4,1660 złotego (odchyl.– 13,60 proc.).
Krótkoterminowa prognoza
W piątek dane o dynamice produkcji przemysłowej i inflacji (PPI) mogą wpłynąć praktycznie tylko na rynek walutowy, ponieważ zostaną opublikowane przed fixingiem i rynek akcji już nie bardzo będzie miał czas na reakcję. Zobaczymy czy potwierdzi się teza mówiąca o spowolnieniu wzrostu gospodarczego. Teoretycznie słabe dane (niska dynamika produkcji i wysokie PPI) powinny osłabić rynek akcji, ale w atmosferze kończącego się roku można reakcji nie zobaczyć. Jeśli chodzi o rynek walutowy to im wyższa inflacja i produkcja tym lepiej dla złotego.
Na rynku walutowym wsparcie na EUR/PLN na 4,14 zł, czyli na linii szyi formacji odwróconej głowy z ramionami z lat 2000 – 2003. Sygnałem sprzedaży złotego byłoby przełamanie w górę 4,20 zł za euro. Dolar ma wsparcie na 3,06 pln. Sygnałem sprzedaży złotego byłoby przełamanie 3,145.
RYNEK MIĘDZYNARODOWY
Dane makro rządzą kursem eurodolara
W czwartek EUR/USD do godzin popołudniowych przebywał w okolicach szczytów. Wysoki deficyt budżetowy i duży deficyt handlowy w połączeniu ze znacznym zmniejszeniem wpływu kapitałów netto do USA podtrzymywały trend na osłabienie dolara. Handel początkowo był bardzo leniwy i już raczej świąteczny, jednak po publikacji danych inwestorzy postanowili zrealizować zyski. Kurs eurodolara w ciągu godziny zniżkował o prawie 1 proc. z poziomu 1,34 w okolice 1,33.
Nie było żadnej reakcji na raport o inflacji w Eurolandzie, bo była dokładnie taka jak prognozowano (2,2 proc.). Dane z amerykańskiego rynku nieruchomości były bardzo złe. Ilość rozpoczętych prac budowlanych spadła o ponad 13 procent, co było spadkiem największym od 10 lat. Spadła również ilość wydanych pozwoleń (1,5 proc.). Za to ilość noworejestrowanych bezrobotnych była najniższa od 3 lat (317 tys.). Deficyt obrotów bieżących w USA teoretycznie powinien być bardzo ważnym raportem, ale po raporcie o deficycie handlowym i o przepływie kapitałów do USA oczekiwano, że dane powinny być gorsze niż oficjalne prognozy. W tej sytuacji dane zdecydowanie lepsze od prognoz były zaskoczeniem i dolar zaczął odrabiać straty. Pozostał jeszcze (o 18.00) indeks Fed z Filadelfii. Rynki traktują ten wskaźnik dużo poważniej niż podobny indeks z Nowego Jorku. Mocny odczyt pomógłby dolarowi i akcjom, a bardzo słaby (musiałby być naprawdę dużo niższy od prognoz) pomógłby niedźwiedziom.
O godz. 15.45 jedno euro kosztowało 1,33 dolara, a jeden dolar wyceniany był na 104,25 jena.
Krótkoterminowa prognoza
W piątek rynek otrzyma kilka raportów makroekonomicznych zarówno z Eurolandu jak i z USA. Ich wpływ na rynek będzie zróżnicowany. Indeks klimatu gospodarczego instytutu Ifo jest poważnie traktowany przez rynek, ale wpływa na akcje i waluty jedynie wtedy, kiedy jest zgodny z dominującym na rynku trendem. Inaczej mówiąc, jeśli będzie mocny to pomoże akcjom i euro, ale słabszy może mieć dużo mniejszy wpływ. Podobnie będzie z raportem o październikowej produkcji w Eurolandzie z tym, że jego wpływ będzie nieznaczny. Teoretycznie bilans handlu zagranicznego Eurolandu powinien mieć równie wielki wpływ na rynek walutowy jak podobne dane z USA, ale w tym przypadku emocje są dużo mniejsze. Gdyby jednak sytuacja się pogorszyła to byłby to doskonały powód do realizacji zysków. Rynki będą w napięciu czekały przede wszystkim na dane o inflacji w USA. Co prawda Fed w swoim komunikacie stwierdził, że niebezpieczeństwo szybkiego wzrostu dynamiki inflacji jest niewielkie, ale przecież mógł się pomylić. Gdyby inflacja wzrosła zdecydowanie mocniej od prognoz to dolar powinien zyskać, a posiadacze akcji nie byliby zadowoleni. To wcale nie znaczy, że obowiązuje odwrotny kierunek. Jeśli inflacja będzie zdecydowanie słabsza od prognoz to dolar rzeczywiście może ucierpieć, ale akcje niekoniecznie muszą wzrosnąć. Bardzo niska inflacja jest często zapowiedzią nadejścia stagnacji.
Nie zapowiada się zmiana nawet krótkoterminowego trendu na rynku walutowym, a długoterminowy trend na osłabienie dolara jeszcze długo będzie obowiązywał. W krótkim terminie wsparciem jest 1,305 USD. Oporem jest 1,3467 USD.
Piotr Kuczyński
Marek Węgrzanowski
Warszawska Grupa Inwestycyjna S.A.