Do wypadku w budynku na rogu Rynku i pl. Solnego doszło po godz. 11. Jedyna we Wrocławiu – a być może i w Polsce – winda bez drzwi, która nie zatrzymuje się na poszczególnych piętrach, dojechała na parter budynku. W środku był 22-letni mężczyzna. – Zbyt późno zorientował się, że powinien wysiąść. Chciał wyskoczyć. Nie zdążył i sufit kabiny przytrzasnął mu nogę – opowiada Piotr Gajdziński, rzecznik prasowy Banku Zachodniego.
Strażnik pilnujący wejścia do banku natychmiast wyłączył windę i wezwał pomoc. Na miejsce przyjechały dwa wozy Straży Pożarnej i karetka.Strażacy uwolnili mężczyznę z potrzasku.
– Ostatni wypadek był ponad 20 lat temu. Dla tych, którzy nie mają ochoty z niej korzystać, mamy drugą, nowoczesną windę. W tej historii najsmutniejsze jest to, że gdyby ten mężczyzna zjechał do piwnicy nic by się nie stało, bo wyjechałby z powrotem na parter – mówi „Gazecie” Piotr Gajdziński.