Na WGPW od rana zapanował takie sam marazm, jaki obserwowaliśmy na pozostałych giełdach europejskich. Indeksy jednak rosły dzięki sektorowi surowcowemu. Ceny ropy rosły dzięki decyzji OPEC, a miedź drożała na fali spekulacji mówiących o wzroście chińskiego popytu, który może zmniejszyć światowe zapasy tego surowca. W dalszym ciągu trwało szaleństwo na MidWig. Wśród średnich spółek szukano coraz to nowych obiektów do przeprowadzenia spekulacji niemających nic, lub w najlepszym przypadku niewiele wspólnego z fundamentami spółek. Jednak i główne indeksy powoli, ale systematycznie rosły.
Obrót był bardzo mały, ale bykom udało się wypracować solidne zwyżki (po staremu dorzucono na fixingu kilkanaście punktów), co już zdecydowanie doprowadziło do anulowania tworzącej się formacji głowy z ramionami. Takie zanegowanie formacji RGR traktowane jest zazwyczaj jako sygnał kupna, chociaż mały obrót pozbawia ten sygnał wiarogodności.
Dlatego też dzisiejsza sesja może ma spore znaczenie dla rynku dużych spółek. Podkreślam, że mówię o dużych spółkach, bo na mniejszych trwa euforyczna hossa i problemem jest tylko, na jaką spółkę dzisiaj padnie. Euforia skończy się wtedy, kiedy rozpocznie się większa korekta na świecie. Jeśli surowce będą nadal drożały, a obrót na WGPW wyraźnie wzrośnie to sygnał kupna zostanie potwierdzony. Jeśli obroty pozostaną bardzo małe, a indeksy spadną to trzeba będzie zakładać, że wchodzimy w trend boczny.
Dzień Kolumba zmniejszył aktywność na rynkach światowych
W poniedziałek rynki finansowe stabilizowały się. Informacja o przeprowadzeniu przez Koreę Północną podziemnej próby nuklearnej nie miały praktycznie żadnego wpływu na decyzje inwestorów. Wojna nam przecież nie grozi, a Korea nie jest państwem wydobywającym ropę. Większy wpływ miało chyba to, że w USA podczas Dnia Kolumba co prawda giełdy akcji pracowały, ale oczekiwano mniejszej aktywności. Poza tym zamknięty był rynek obligacji. Nie było też publikacji istotnych danych makroekonomicznych. W tej sytuacji nic istotnego w Eurolandzie się nie działo.
W USA rzeczywiście, aktywność na giełdach akcji znacznie spadła, ale nastroje nadal były „bycze”, a próba nuklearna Korei Północnej w najmniejszym stopniu na zachowanie rynków nie wpłynęła. Nie widać było nawet drgnięcia na rynku walutowym, który przecież najszybciej reaguje na zmiany w geopolityce. Mówi się, że na skutek napięć geopolitycznych zdrożało złoto, ale wzrost ceny o 0,7 procenta nie jest czymś, nad czym warto się rozwodzić. Surowce (miedź też zdrożała) po prostu kontynuują korektę poprzednich spadków. Ciekawe było zachowanie ropy, która drożała przed 20.00 prawie 3 procent (pretekstem było zapowiadane cięcie wydobycia przez kraje OPEC), ale ostatnie pół godziny handlu znacznie zredukowały skale zwyżki (do 0,4 proc.). Taka słaba reakcja tego surowca sygnalizuje, że nastroje są na tym rynku bardzo „niedźwiedzie”.
Obozowi byków na rynku akcji pomogła Janet Yellen, prezes Fed z San Francisco twierdząc, że inflacja w średnim terminie będzie spadała. Rynek NASDAQ wykorzystał jako pretekst do wywołania zwyżki informację o tym, że Google może przejąć YouTube. Rosły też kursy w sektorze stalowym po informacji o możliwych akwizycjach hinduskiej Tata Steel w tym sektorze. Szkodziły rynkowi obniżenia rekomendacji MasterCard przez Goldman Sachs i Citicorp. Niski wolumen i brak danych pozwala spokojnie zakwalifikować poniedziałkową sesję jako nieistotną.
Dzisiaj pojawi się Jean-Claude Trichet, szef ECB. Nie wydaje się prawdopodobne, żeby powiedział coś nowego, bo przecież w zeszłym tygodniu miał konferencję prasową po posiedzeniu ECB, na którym bank podniósł stopy. Często zdarza się, że gracze jednak coś nowego w takich wystąpieniach znajdują i wykorzystują jako pretekst. Gdyby nawet tak było to nie będzie to miało wpływu na rynek akcji, bo wystąpienie będzie miało miejsce o 17.00, czyli tuż przed zamknięciem handlu na giełdach. Może jednak trochę wpłynąć na rynek walutowy.
Dane makro z USA nie mogą wpłynąć na ruchy kursów akcji i walut. Zapasami w hurtowniach interesują się jedynie ekonomiści – gracze je lekceważą. Warto jednak, jak zwykle, spojrzeć na stosunek zapasów do sprzedaży, żeby sprawdzić jak kształtuje się popyt. Publikacja wrześniowego amerykańskiego deficytu budżetowego nigdy nie wpływa na notowania. Dla rynku akcji najważniejsze będą dzisiaj publikacje dwóch raportów kwartalnych spółek notowanych na NYSE (przed sesją Alcoa, a po sesji Genentech. To jest niejako oficjalny początek sezonu publikacji raportów kwartalnych. Niewiele firm ostrzegło, że nie spełni prognoz, więc trzeba zakładać, że wyniki będą dobre. Problem jest jednak z tym, co firmy przewidują na następne kwartały, bo oczekiwane spowolnienie gospodarki powinno zmniejszyć dynamikę wzrostu zysków, a to powinno giełdy amerykańskie schłodzić.
