Logicznie zachował się rynek obligacji, gdzie rentowność obligacji dziesięcioletnich spadła do poziomu siedmiomiesięcznego minimum. Dolar jednak nie poszedł za obligacjami i danymi z rynku nieruchomości (a powinien był). Co prawda skala wzmocnienia się zmniejszyła, ale nieznacznie. Być może pomogła mu wypowiedź Richarda Fishera, szefa Rezerwy Federalnej z Dallas, który stwierdził, że gospodarka jest w bardzo dobrym stanie i z lekceważenie odniósł się do ostatniego raportu o PPI stwierdzając, że nie jest to dobrym miernik inflacji, a te bardzo wiarogodne są na zdecydowanie na zbyt wysokim poziomie. Tyle, że nie zaszkodziło to wcale obligacjom i akcjom (a powinno było).
Takie zachowanie rynku dolara i obligacji można było tłumaczyć przepływem kapitału z rynku surowców, ale nie do końca tak było, bo po publikacji danych makro ceny surowców zaczęły rosnąć, a szczególnie mocno odbijała ropa, która wcześniej spadła poniżej 60 USD za baryłkę. Mogę zachowanie rynku surowców tłumaczyć dwoma czynnikami: chęć technicznego odbicia (zapowiadałem, że takie powinno nastąpić) oraz początek procesu window dressing na koniec miesiąca i kwartału.
Zupełną aberracją było zachowanie rynku akcji, na którym panowały znakomite nastroje. Tym razem głównym motywem przewijającym się przez wypowiedzi inwestorów było przekonanie, że FOMC niedługo … obniży stopy procentowe (sic!), żeby zwalczyć osłabienie gospodarki. Jest to pomysł tak na razie nierealny, że wytłumaczenie tym dużej zwyżki indeksów jest absurdalne. Irracjonalność tego ruchu widać najlepiej w sektorze budowniczych domów – indeks tego sektora wzrósł o blisko 3 procent, mimo co najmniej dwuznacznych (a według mnie po prostu złych) danych. Wydaje się, że i tutaj fundusze po prostu rozpoczęły proces „window dressing” na koniec kwartału i miesiąca. Hossa trwa, ale nie ma już pod sobą żadnego fundamentu i może się zakończyć gwałtowną korektą. Wątpliwe jednak czy zobaczymy ją przed końcem miesiąca.
Dzisiaj dowiemy się jak klimat gospodarczy w Niemczech ocenia instytut Ifo. Indeks Ifo jest bardziej obserwowany niż indeks ZEW, więc i reakcja może być bardziej gwałtowna. W zeszłym tygodniu dowiedzieliśmy się, że indeks ZEW spadł do poziomu 15 – letniego minimum, więc dzisiejszy raport będzie bardzo obserwowany. Gdyby wskazania Ifo (przedsiębiorcy) i ZEW (menadżerowie i analitycy) się pokryły to rynki europejskie zareagowałyby wyraźnym spadkiem euro i indeksów. Dane zbliżone lub lepsze od prognoz dałyby mocny impuls wzrostowy akcjom i euro.
W USA Conference Board publikuje dzisiaj indeks zaufania konsumentów. Trudno oczekiwać, że będą to dane słabe, bo spadki cen benzyny i ropy oraz rosnące indeksy giełdowe musiały poprawić nastroje. Rynek powinien to mieć już w cenach, ale ta publikacja może posłużyć, jako pretekst do zwyżki indeksów i umocnienie dolara.
Koniec miesiąca może pomóc również polskim akcjom
W poniedziałek złoty konsolidował się koło poziomów piątkowego zamknięcia, a dane makro i większa od prognozowanej podwyżka stóp procentowych na Węgrzech (do 7,75 proc.) tylko chwilowo wpływała na wartość nasze waluty. Dane makro były zresztą dosyć zbliżone do prognoz (ale jednak nieco lepsze), bo sprzedaż detaliczna wzrosła o 11,5 procenta, a bezrobocie spadło do 15,5 proc. Największy wpływ na nasz rynek walutowy miało zachowanie kursu EUR/USD, a ponieważ dolar się wzmacniał to złoty tracił do euro i dolara. Nie było to jednak znaczące osłabienie. We wtorek nadal będziemy poruszali się za EUR/USD. To, że rozpoczyna się posiedzenie RPP nie będzie miało dla graczy żadnego znaczenia.
Polski rynek akcji zachowywał się w poniedziałek niezbyt dobrze. Prawdę mówiąc nie odbiegał jednak od zachowania giełd w innych krajach Eurolandu. Wzrost WIG20 był niezbyt duży, a byłby jeszcze mniejszy, gdyby nie ponad 10 pkt. wzrostu w fixingu. Bardzo źle wyglądał obrót. Był bardzo mały, więc wzrost był zupełnie niewiarogodny. Zwracała jednak uwagę euforia panująca na średnich i małych spółkach. MidWig wchodzi w bardzo niebezpieczną fazę euforii, która zawsze kończy się brutalną korektą.
Dzisiaj powinniśmy zareagować od początku sesji wzrostem indeksów na poniedziałkowe zachowanie rynku amerykańskiego. Ponieważ już po zakończeniu naszej sesji znacznie poprawiły się notowania surowców to tym razem surowce nie będą już naszemu GPW przeszkadzały (pod warunkiem, że znowu nie zaczną spadać). W tej sytuacji WGPW nie bardzo ma wyjście – indeksy powinny wyraźnie wzrosnąć. Gdyby tak się nie stało to świadczyłoby o bardzo dużej słabości naszego rynku.
