Dziś rano cena złota wyniosła 1815 dolarów za uncję. Kolejne tygodnie i miesiące mogą przynieść dalsze wzrosty jego notowań. Nie tylko kryzysy lecz również wkrótce święto ogni w Indiach będą determinować popyt na drogocenny kruszec.
Trudno było amerykańskiemu bankowi centralnemu znaleźć rozsądne rozwiązanie aby pobudzić gospodarkę. Podjęto więc decyzję o utrzymaniu bardzo niskich stóp procentowych a to oznacza ryzyko wzrostu inflacji. Zwiększenie limitu zadłużenia przedłuża tylko formalnie agonię systemu ekonomicznego Stanów Zjednoczonych. Rozpoczęcie kolejnego etapu skupu obligacji skarbowych może rozpocząć się jeszcze w tym roku, co pognębi i tak już sponiewieranego dolara. W tym roku indeks wartości dolara spadał z 81 pkt. do 74 pkt. Wysoka inflacja oraz tracący na wartości dolar to bardzo dobra wiadomość dla lokujących kapitał w złocie.
Pomimo udanej sprzedaży włoskich bonów skarbowych a także potwierdzenia najwyższego ratingu Francji przez agencje Moody’s oraz Fitch, na rynkach finansowych i towarowych jest w dalszym ciągu niespokojnie. Miesiąc temu indeks zmienności VIX wynosił 18 pkt. a obecnie osiągnął poziom 43 pkt.
W takiej sytuacji aktywa uważane za bezpieczne są szczególnie pożądane. Drożeje więc frank, drożeje złoto. A że dotychczas nie rozwiązano definitywnie żadnego problemu, zarówno w Europie, jak też za Oceanem, notowania złota wędrują na coraz wyższe poziomy.
Analitycy banku J.P. Morgan Chase & Co. przewidują, że wkrótce cena złota osiągnie 2000 dolarów oraz 2500 dolarów na koniec tego roku. Podobnego zdania jest również Ron Paul, który nie uważa aby utworzyła się już bańka spekulacyjna na rynku złota i spodziewa się wzrostu jego ceny do 3000 dolarów.
A jeżeli mówimy o bańce, to należy jej upatrywać na rynku obligacji. Należy dodać, że rentowność 10-letnich obligacji amerykańskich spadła w ciągu trzech tygodni o 0,8 punktu procentowego i wynosi obecnie 2,14 proc. Ostatnio tak niską rentowność US-Treasuries odnotowano pod koniec 2008 roku.
Źródło: Investors TFI