Wczorajsze popołudnie przyniosło próbę wzrostów na eurodolarze. Notowania oddaliły się mocniej od poziomu wsparcia na 1,31 i pod koniec handlu zza oceanem za jedno euro płacono blisko 1,3180 dolara. W sesji azjatyckiej nie udało się jednak utrzymać wzrostów i kurs spadł do wartości 1,3160.
Sygnał do aprecjacji wspólnej waluty dał niemiecki minister finansów, który stwierdził, że ostateczne porozumienie ws. drugiego pakietu pomocowego dla Grecji nastąpi jeszcze w tym tygodniu, po spełnieniu ostatnich czysto formalnych warunków.
Ta informacja zostawał pozytywnie odebrana, podobnie jak późniejsze potwierdzenie jej przez szefa Eurogrupy. Dodatkowo sprzyjającymi informacji dla euro były doniesienia agencyjne informujące, że w przypadku jeszcze większego zaangażowania prywatnych wierzycieli w proces wymiany obligacji możliwy byłby spadek relacji długu do PKB w Grecji do poziomu 116 – 117% w 2020 roku. To pocieszające zwłaszcza, że ostatnio mówiło się, że osiągnięcie 120% stanowić będzie duży problem. Nie można tego jednak brać za pewnik, przed Atenami jak i całą Europą jeszcze długa i wyboista droga. Dlatego też cały czas przewija się temat wzmocnienia zapór ogniowych, które mają zapobiec rozlaniu się kryzysu greckiego po całym kontynencie. Komisarz do spraw walutowych Oli Rehn wspomniał wczoraj o rozmowach ws. zwiększenia możliwości europejskich funduszy ratunkowych. Wyraził nadzieję na uzyskanie porozumienia w tym temacie do końca miesiąca. Pospiech w tej sprawie jest całkiem uzasadniony zwłaszcza, że Komisja Europejska pogania Hiszpanię by ta przyspieszyła procesy redukujące zadłużenie. Ten kraj bowiem w przypadku dalszych kłopotów Grecji jest pierwszym w kolejności do popadnięcia w poważne kłopoty i zwrócenia się o pomoc. Innym czynnikiem motywującym takie działania jest fakt, że od wzmocnienia zapór w Europie zależy w dużej mierze wsparcie Międzynarodowego Funduszu Walutowego przez resztę świata.
Złoty odrabia straty
Lepsza w wykonaniu wspólnej waluty sesja amerykańska pozwoliła ponownie przekonać inwestorów do kupowania rodzimej waluty. Również informacje płynące z Brukseli pozytywnie nastrajały uczestników rynku. Dzięki temu wszystkiemu złoty mógł zredukować skalę wczorajszej deprecjacji z okresu handlu europejskiego. Parze USD/PLN udało się powrócić poniżej poziomu 3,1250 i dziś o poranku dolar kosztuje 3,1155 zł. Natomiast wzrost kurs pary EUR/PLN zatrzymał się przy poziomie 4,12 i cofną się do okolic wsparcia na 4,10. Dalsze zachowanie się notowań par złotowych na krajowym rynku będzie jednak uzależnione od sytuacji na rynkach zewnętrznych oraz danych makro. Istotnym odczytem będzie dzisiejsza publikacja danych o inflacji konsumenckiej. Ponowne przyspieszenie tempa wzrostu cen może jeszcze bardziej przybliżyć RPP do podwyższenia poziomu stóp procentowych. Zwłaszcza, że prezes NBP powiedział, że inflacja mimo, że spada to nie w takim tempie na jaki liczy Rada i nie należy szybko spodziewać się ruchu w kierunku rozluźnienia monetarnego.
FOMC decyduje o stopach
Wtorkowe kalendarium makroekonomiczne zawiera kilka istotnych danych makroekonomicznych. Pierwsze dane poznamy o godzinie 11:00. Będzie to odczyt indeksu instytutu ZEW z Niemiec. Analitycy oczekują sporego wzrostu z poziomu 5,4 pkt. do 10 pkt. Następnie o godzinie 13:30 ogłoszona zostanie dynamika sprzedaży detalicznej w Stanach Zjednoczonych. Oczekuje się, że w lutym wzrost przyśpieszy z 0,4% do 1% w ujęciu m/m. Półgodziny po tej prezentacji opublikowane zostaną dane na temat polskiej gospodarki. Pierwszy odczyt będzie dotyczyły inflacji konsumenckiej. Eksperci nie oczekują zmian i ceny dóbr i usług konsumpcyjnych maja pozostać na niezmienionym poziomie 4,1% r/r. Drugą publikacją będzie saldo rachunku bieżącego. Oczekuje się zmniejszenia deficyty z poziomu 1337 mld EUR do 1040 mld EUR. Ostatnią i zarazem najistotniejszą publikacją dzisiejszego dnia będzie decyzja FOMC ws. stóp procentowych. Analitycy zakładają, że stopy pozostaną bez zmian. Uwagę inwestorów zwróci na pewno to, co po decyzji będzie miał do powiedzenia szef FED Ben Bernanke.
Źródło: FMC Management