W piątek powiało optymizmem w sprawie Grecji. Nicolas Sarkozy mówił nawet o przełomie, ale jak to często bywa z hucznymi, aczkolwiek mało konkretnymi ustaleniami skończyło się na krótkim i niewielkim wzroście apetytu na ryzyko.
W poniedziałek okazało się, że tak naprawdę żadnych wiążących decyzji nie podjęto i niepewność co do dalszych losów Grecji nadal ciąży globalnym notowaniom.
Kolejna transza pomocy dla Grecji pod warunkiem uchwalenia cięć
Z samego rana na rynki dotarł komunikat z rozpoczętego w niedzielę spotkania ministrów finansów państw strefy euro, który dla inwestorów okazał się zimnym prysznicem. Pomoc dla Grecji miała być udzielona szybko, co wiele osób rozumiało jako zbliżający się wielkimi krokami szczyt UE. Okazuje się jednak, że kolejna transza dla Hellady uruchomiona zostanie pod warunkiem uchwalenia ustaw o kolejnych ograniczeniach wydatków oraz prywatyzacji. Ponadto wczesnym rankiem przerwano negocjacje w sprawie drugiego pakietu pomocowego, który jednak według komentarza ma pojawić się z początkiem lipca. Jego kształt nadal jest niepewny, a pesymiści mogą powiedzieć, że nie wiadomo czy w ogóle będzie potrzebny. W połowie lipca Grecja może być bowiem niewypłacalna.
Jeżeli do połowy lipca Grecja nie otrzyma 12 mld euro, zbankrutuje
Druga połowa lipca to kumulacja okresu zapadalności greckich bonów na kwotę ok. 4 mld euro. Dodatkowo kraj ten w przedostatnim tygodniu lipca będzie musiał wypłacić 3 mld euro samych odsetek od wcześniej wyemitowanych obligacji. Prawdziwym testem będzie też 20 sierpnia, kiedy Ateny w jednym dniu będą musiały wykupić obligacje za 6,6 mld euro. Jeżeli kolejna transza pomocy nie zostanie uruchomiona do połowy lipca, jak się obecnie mówi, to Grecja będzie zmuszona do ogłoszenia niewypłacalności. Problem w tym, że uchwalenie wymaganych ustaw do otrzymania wspomnianych 12 mld pomocy może być trudne w związku z czekającym jutro nowy rząd głosowaniem nad wotum zaufania. Co prawda na rynku mówi się, że nawet brak takiego wotum niekoniecznie musi oznaczać brak pomocy, ale z pewnością bardzo by skomplikował obecną i tak niezmiernie ciężką sytuację.
Grecja porównywana do Lehman Brothers
Głosy wychodzące z EBC podkreślają, że gdyby nie efekt „zarażania” innych państw to Grecji pozwolono by upaść. Niestety jej bankructwo stanowiłoby trudny do przewidzenia cios dla systemu bankowego, który nierzadko porównywany jest do upadku banku Lehman Brothers. Mówiła o tym sama kanclerz Angela Merkel która nie chce, aby tym razem z Europy wyszło poważne zagrożenie dla stabilności finansowej świata. Twierdzi ona, że bankructwa Aten nie dałoby się kontrolować. Jednakże efekt rozprzestrzeniania się kłopotów rozpoczął się dawno temu i nie da się go zatrzymać, czego kolejnym przykładem jest umieszczenie przez agencję Moodys ratingu Włoch na liście obserwacyjnej z możliwością obniżenia.
Letnia zwyżka? Tylko dla optymistów
Pesymiści powiedzą, że nawet jeśli Grecja przetrwa ciężkie lato, to zapowiedziane na wrzesień referendum w sprawie dalszych reform i tak ten kraj pogrąży, gdyż społeczeństwo nie zgodzi się na dalsze zaciskanie pasa. Optymiści jednak twierdzą, że rynek w obecnym okresie ogarnięty jest obsesją krótkoterminowych zysków i wotum zaufania dla nowego rządu w połączeniu z zapowiedzianą pomocą może latem doprowadzić do zwyżki indeksów. Powstaje jednak pytanie kto mógłby w niej uczestniczyć skoro w tym tygodniu już oficjalnie rozpoczyna się okres wakacyjny.
Źródło: Millennium Dom Maklerski