Jeśli o wczorajszej sesji mogliśmy powiedzieć, że nie wywołał u inwestorów szczególnych emocji, to we wtorek na warszawskim parkiecie nie zmieniło się zbyt wiele. Natomiast straty wobec franka zaczął odrabiać złoty.
WIG20 w ciągu całego dnia nie zmienił położenia o więcej niż kilkanaście punktów i tak samo, jak dzień wcześniej biernie odzwierciedlał nastroje inwestorów z innych giełd. Większą aktywnością wykazali się inwestorzy handlujący akcjami największych spółek, bo aż cztery komponenty indeksu WIG20 wygenerowały obroty przekraczające 100 mln PLN – PZU i Telekomuniakcja Polska rosły tuż przed końcem notowań o ok. 1,7 proc., KGHM odrabiał spadki z poprzedniej sesji, a Bank Pekao wyceniany był na podobnym poziomie, jak w poniedziałek.
Dane z chińskiej gospodarki o stabilnym, dwucyfrowym tempie wzrostu sprzedaży detalicznej (16,9 proc. r/r) i produkcji przemysłowej (13,3 proc.), wprawdzie były gorsze niż w poprzednim miesiącu, ale wystarczyły inwestorom za pretekst do kupna przecenionych mocno w ostatnich dniach akcji i przełożyły się odbicie giełdowych indeksów w Azji. Inflacja konsumencka w Chinach od początku roku utrzymuje się powyżej celu banku centralnego wynoszącego 4 proc. (w ubiegłym miesiącu wyniosła 5,5 proc. r/r) i nie zanosi się, aby w najbliższych miesiącach szybko powróciła do poziomu satysfakcjonującego Ludowy Bank Chin, który nie przestaje zaostrzać wymogów kapitałowych wobec banków. Za ciekawostkę można uznać fakt, iż ceny producentów szybciej niż w Chinach szły w maju w górę w Stanach Zjednoczonych – inflacja PPI wynosiła 6,8 proc. w Chinach i 7,3 proc.r/r w USA.
Widząc rosnące indeksy giełdowe na najważniejszych parkietach świata, inwestorzy z rynku walutowego również przystąpili do realizacji zysków z ostatniej fali umocnienia franka. Szwajcarska waluta we wtorek była najszybciej osłabiającą się – kurs pary euro-frank wzrósł o ok. 1 proc., a CHF-PLN spadł o 1,6 proc. do poziomu 3,22 PLN. Impulsem do optymizmu raczej nie był szczyt ministrów finansów państw członkowskich strefy euro, ponieważ do późnego popołudnia nie został zażegnany spór między Niemcami, a Francją i Europejskim Bankiem Centralnym dotyczący formy pomocy finansowej dla Grecji.
Niemcy proponują, aby banki posiadające greckie obligacje zgodziły się na wydłużenie terminu płatności nawet do siedmiu lat, natomiast EBC wolałby nakłonić inwestorów do dobrowolnego nabycia nowych obligacji. Agencja Standard & Poor&s nie czekając na rozstrzygnięcie tej kwestii uznała, że bankructwo Grecji jest praktycznie nieuniknione i przyznała jej najniższy rating wiarygodności kredytowej spośród wszystkich państw świata oraz zapowiedziała, że w każdy z dwóch powyższych scenariuszy Grecję czeka obniżka oceny do D, oznaczającej upadłość finansową państwa.
Źródło: Noble Securities SA