Miniony tydzień w bankach: kompromis w sporze o zarząd PKO BP między prezesem Jagiełłą a ministrem Gradem. Wracają spekulacje o możliwości sprzedaży Millennium. Tymczasem banki znów kuszą kredytami gotówkowymi z obniżoną marżą, jednak korzystne warunki zarezerwowane są dla własnych klientów.
Po starcie kampanii promującej nowe konta, w PKO BP wiosenne porządki personalne, które jednak nie przeszkodzą w dalszym rozwoju oferty. Podczas gdy Szymon Majewski zachwala nowy pakiet kont indywidualnych, inne banki stawiają na sprzedaż kredytów gotówkowych, przede wszystkim własnym klientom. Nad Millennium zaś znów pojawiają się chmury – po spektakularnych tegorocznych wynikach znów pojawiają się plotki o zainteresowaniu Francuzów polskim bankiem.
Kadrowa telenowela w PKO BP
W piątek PKO BP ogłosiło skład zarządu na nową kadencję. Zmiany dotyczą tylko dwóch stanowisk, i właśnie o te stanowiska toczył się spór pomiędzy prezesem Jagiełłą a Aleksandrem Gradem. W zarządzie zabraknie wiceprezesa odpowiedzialnego za obszar ryzyka – do czasu rozstrzygnięcia ponownego, dogrywkowego konkursu.
Nowym wiceprezesem do spraw detalu zostanie Jacek Obłękowski, o którym mówi się, że jest protegowanym ministra Grada. Dla Obłękowskiego nominacja to swoisty powrót do domu – w PKO BP pracował od 1998 roku do stycznia 2007, a od 2002 roku zajmował stanowisko, na które został właśnie ponownie powołany. Ostatnie lata spędził w Dominet Banku, po przejęciu przez Fortis został wiceprezesem odpowiedzialnym za klientów indywidualnych i MSP. Pożegnał się z bankiem po włączeniu go do grupy BNP Paribas.
Obłękowski zmieni na stanowisku Wojciecha Papieraka, który po przegranej ze Zbigniewem Jagiełłą w ostatnim konkursie na prezesa PKO Banku Polskiego nie brał udziału w rekrutacji do zarządu. Z drużyny znika także Krzysztof Dressler, dotychczas odpowiedzialny za obszar ryzyka. To druga postać kojarzona z ministerstwem, jednak prezes Jagiełło postawił na swoim, sugerując, że stracił do Dresslera zaufanie. Stanowisko obsadzone zostanie dopiero po rozstrzygnięciu kolejnego konkursu.
Jak ocenić zmiany w zarządzie rynkowego giganta? Przede wszystkim pozostaje cieszyć się, że przy okazji tarć między prezesem a ministerstwem nie doszło do kolejnej dymisji. Wystarczy cofnąć się pamięcią do ostatniego sporu na linii resort – bank i odwołania Jerzego Pruskiego ze stanowiska prezesa. PKO BP chwalone było za to, że w czasie kryzysu nie zakręciło kredytowego kurka, jednak ryzyko związane z kaprysami głównego udziałowca, czyli ministerstwa, w tym ryzyko polityczne, fatalnie wpływa na ciągłość zarządzana. PKO BP pod rządami Jagiełły podnosi się z marazmu i stara się nadganiać rynek. Nowa oferta kont może budzić rozczarowanie, przede wszystkim wiernych klientów banku, jednak szansa, że kolejny rok nie zostanie zmarnowany na walkę o obsadzenie instytucji „swoimi” ludźmi to zdecydowanie dobra wiadomość.
Millennium jednak pod młotek?
Rynek znów obiegła plotka o rzekomych spotkaniach pomiędzy prezesem portugalskiego Millennium BCP i przedstawicielami BNP Paribas. Od czasu, gdy w lutym br. depesza Reutersa wzbudziła falę spekulacji, Portugalczycy stanowczo zaprzeczali, jakoby chcieli pozbywać się polskiego banku. Jednak trudno uciec od analogii z BZ WBK: szefowie AIB do ostatniej chwili dementowali informacje o sprzedaży „perły w koronie” irlandzkiej grupy. Konieczność podniesienia kapitałów przez Millennium BCP i nie rokująca dobrze sytuacja gospodarcza na zachodnim krańcu Europy może oznaczać, że rodzime Millennium trafi pod młotek.
Nazwa BNP Paribas przewijała się w przypadku wszystkich ostatnich zmian właścicielskich. Francuzi startowali w wyścigu o BZ WBK, wyrażali także zainteresowanie zakupem Polbanku. Wcześniej przejęli Fortis Bank wraz z wchłoniętym przez Fortisa Dominetem. Gotowość do zakupów i chęć zwiększenia udziału w polskim rynku bankowym sprawia, że plotkę o potencjalnym przejęciu Millennium pozostaje potraktować zupełnie na poważnie, choć nawet przy takim scenariuszu klienci banku przez co najmniej kolejne dwa lata mogą spać spokojnie. Tak czy inaczej, postępująca konsolidacja polskiego rynku bankowego staje się coraz wyraźniejsza.
Kredyt z kontem, czyli gwiazdka w marcu?
Wiosna to okres, w którym banki zwyczajowo przystępują do promocji kredytów gotówkowych. Dość wyraźnie kusi nas Alior, do gry włącza się także eurobank. BZ WBK wystawia twardego zawodnika, Antonio Banderasa, a za kilka chwil do wzięcia kredytu zachęcać zacznie nas być może i Szymon Majewski. Haczyk? Za kredyt zapłacimy jak za zboże, chyba że zwiążemy się mocniej z bankiem zakładając konto i zasilając je regularnymi wpływami.
BZ WBK reklamuje kredyt „już od” 5,99%. Jak donosił w czwartek Wojciech Boczoń z PRNews.pl, 1. kwietnia bank wprowadza do oferty nowy rachunek osobisty, który będzie sprzedawany razem z kredytem gotówkowym. Nowi klienci, którzy założą Konto Wydajesz&Zarabiasz PLUS, będą mogli skorzystać z prowizji kredytu obniżonej o 40 proc. (czyli z 5 proc., minimum 50 zł, do 3 proc., nie mniej niż 50 zł). Jeśli dodatkowo wezmą kartę kredytową, prowizja spadnie aż o 80 proc. Czym różni się nowy rachunek od starej wersji Konta Wydajesz&Zarabiasz? Przede wszystkim opłatą za prowadzenie – miesięczna obsługa nowego konta to aż 20 zł. Oczywiście można jej uniknąć zasilając rachunek kwotą 1 tys. zł. Warto jednak zwrócić uwagę, że kredyt „już od” 5,99% może być oprocentowany aż do 20,99 proc. w skali roku.
Także eurobank chce iść na rękę klientom aktywnie korzystającym z konta. Już od stycznia w zamian za założenie rachunku i przelewanie pensji, klient dostanie o 3 punkty procentowe niższe oprocentowanie kredytu w stosunku do standardowej oferty. Czyli będzie mógł liczyć na kredyt „już od” 9 proc. Dodatkowo w tym tygodniu bank zmodyfikował ofertę rachunków osobistych, odświeżając warunki i wprowadzając nowe pakiety. Klienci, którzy założą konto, a mają jakiś kredyt, będą zwolnieni z opłaty za prowadzenie.
Można powiedzieć, że mbank przetarł ścieżkę zautomatyzowanej, spersonalizowanej oferty szybkich kredytów dostępnych na kliknięcie w systemie bankowości elektronicznej. Z pewnością sprzedaż „gotówek” do własnych klientów jest o wiele bezpieczniejsza – bazując na obserwowanych wpływach i wydatkach, bank może łatwiej ocenić ryzyko i zaproponować dopasowaną ofertę. Wysokie górne widełki oprocentowania w skali roku właściwie zamykają drzwi do kredytu gotówkowego klientom z zewnątrz. Ten rok, szczególnie po doświadczeniach z ubiegłych lat i problemach z psującymi się pożyczkami, zdecydowanie upłynie pod znakiem eksploatacji własnych baz klientów. I w tym nadzieja na zyski, bo sprzedaż pożyczek notorycznie spada.
Źródło: PR News