Polski system emerytalny wydaje się być coraz mniej trwały i coraz bardziej elastyczny. Jego zmienność stanie się wkrótce jego cechą charakterystyczną. A finansiści, i zresztą nie tylko oni, wiedzą, że zmienność to ryzyko.
Naturalnie, pożądana jest elastyczność systemu emerytalnego na zmiany zachodzące w otoczeniu społeczno-ekonomicznym, w tym w szczególności na zmiany demograficzne. Jednak ostatnia propozycja rządu, zgodnie z którą składka do OFE miałaby zostać obniżona z 7,3% do 2,3%, z pewnością nie idzie w zgodzie z tym, co powinno się robić z systemem emerytalnym w sytuacji, gdy uwarunkowania demograficzne są coraz mniej sprzyjające.
Żaden z filarów systemu emerytalnego nie jest w pełni odporny na proces starzenia się społeczeństwa. Jednak system finansowy, zwany często kapitałowym, czyli ten, który funkcjonuje w II filarze, jest z pewnością bardziej odporny aniżeli system niefinansowy, tzw. pay as you go (PAYG), czyli ten z I filaru. Ponadto obniżenie składki do OFE powoduje, że mniej pieniędzy trafi na GPW, co może mieć negatywny wpływ na wzrost inwestycji w polskie przedsiębiorstwa, a przez to na wzrost gospodarczy oraz na przyrost miejsc pracy.
Idąc dalej, dzisiaj OFE mogą inwestować za granicą 5% wartości swoich aktywów. Biorąc pod uwagę, że do OFE trafia mniej więcej 1/3 składki emerytalnej, faktycznie bardzo mały ułamek wartości naszych całych aktywów zapisanych na obowiązkowych kontach emerytalnych (w I i II filarze) może być lokowany za granicą, ponieważ w ramach I filaru jest to niemożliwe. W okresach, kiedy w Polsce jest dobra koniunktura w porównaniu z innymi regionami świata nie jest problemem brak możliwości większego zaangażowania aktywów emerytalnych w zagraniczne papiery wartościowe. Ale w sytuacji dekoniunktury gospodarczej, niskiego wzrostu gospodarczego bądź kurczenia się gospodarki, spadków na GPW, dobrze byłoby móc lokować istotną część aktywów emerytalnych w krajach, w których jest dobra koniunktura. Nie jest bowiem tak, że globalne kryzysy gospodarcze obejmują zawsze cały świat, czego przykładem jest chociażby Polska, prezentowana przez rząd nie tak dawno temu jako „zielona wyspa”. Nie można jednak sądzić, że zawsze będziemy taką „zieloną wyspą”. W przyszłości mogą nią być inni. Stąd też obniżeniu składki do OFE, jeżeli stanie się to faktem, powinien towarzyszyć istotny wzrost limitu inwestycji zagranicznych OFE.
Z powyższych kilku powodów uważam, że obniżenie składki emerytalnej do OFE i przeniesienie jej do ZUSu prawdopodobnie okaże się niekorzystne dla emerytów. Piszę prawdopodobnie, gdyż moim zdaniem, ani ci, którzy twierdzą, że proponowane przez rząd rozwiązanie zwiększy przyszłe emerytury, jak i ci, którzy twierdzą, że jest odwrotnie, nie mogą mieć pewności, że mają rację. Horyzont tej prognozy jest bowiem zbyt odległy, gdyż kilkudziesięcioletni. Nie można dzisiaj twierdzić, że w tym okresie waloryzacja składek w ZUS będzie wyższa niż stopy zwrotu OFE i odwrotnie. Tego zwyczajnie nie wiadomo.
Rząd zapowiada również wprowadzenie określonych zmian w funkcjonowaniu OFE, zmierzających do wzrostu konkurencji na rynku na płaszczyźnie wyników inwestycyjnych czy też pobieranych opłat. Najważniejsze wśród tych zmian to: wprowadzenie subfunduszy, zmiana systemu opłat pobieranych przez OFE w celu zwiększenia motywacji do osiągania wyższych stóp zwrotu, wprowadzenie benchmarku zewnętrznego. Te zmiany faktycznie są ważne z perspektywy oszczędzających w OFE, gdyż mają służyć podniesieniu efektywności funkcjonowania II filaru. Miejmy nadzieję, że w końcu zostaną zaimplementowane, chociaż i tak z istotnym opóźnieniem. Lepiej jednak późno niż wcale.
Nie powinno się kosztem przyszłych emerytów poprawiać statystyk, gdyż obniżenie składki do OFE spowolni przyrost długu publicznego tylko „na papierze”. Zostanie natomiast zwiększony „ukryty” dług ZUSu, który poprzez zwiększenie wpłacanej do niego składki, w przyszłości będzie musiał wypłacić wyższe emerytury. A przynajmniej musi nam teraz obiecać wyższe emerytury, a czy je wypłaci, to się okaże. Nie można twierdzić, że propozycja rządowa zmierzająca do obniżenia składki do OFE i podwyższenia tym samym składki do ZUS zwiększa bezpieczeństwo przyszłych emerytów. Ale propozycja ta wpłynie negatywnie na przyrost długu publicznego, przynajmniej w krótkim okresie. Jednak faktyczne zadłużenie państwa, obejmujące również zobowiązania wobec emerytów, nie zmieni się. Propozycja rządowa poprawi nam nieco statystykę stanu finansów publicznych, licznik długu publicznego będzie kręcił się trochę wolniej, ale prof. Balcerowiczowi humor z tego powodu się z pewnością nie poprawi. Bo tu nie o taki – fikcyjny – sposób spowalniania tego licznika chodzi.
Źródło: