Kapitał nie zna granic, więc trafia na rynki, na których inwestorzy otrzymają korzystniejszy zwrot z inwestycji.
Średnia rentowność obligacji rynków wschodzących na świecie kształtuje się obecnie na poziomie ok. 6 proc. czyli dwa razy wyższym niż w przypadku najbardziej wiarygodnych i najmniej rentownych obligacji USA czy Niemiec oraz mniej więcej na poziomie rentowności obligacji Hiszpanii, Portugalii czy Włoch.
To tylko jedna strona medalu dzisiejszej światowej gospodarki. Z drugiej strony, poziom zadłużenia niektórych europejskich emitentów (średni udział długu publicznego w PKB), przekraczający często 100 proc., osłabia unijną walutę, co wpływa bezpośrednio na import i eksport do i z Unii Europejskiej. Obecnie toczy się gra o prym w światowym eksporcie, który napędza gospodarki poprzez wykorzystanie waluty jako instrumentu kształtującego siłę handlu. Chiny, posiadając duże nadwyżki finansowe, mogą mieć znaczny udział w transakcjach tzw. „otwartego rynku”, np. kupując obligacje innych państw lub udzielając im pożyczek i w ten sposób wpływać na umacnianie się waluty danego kraju czy regionu. Trzeba przy tym zauważyć, że Chiny pożyczają już nie tylko rozwiniętym krajom UE, ale również Afryce, Ameryce Południowej czy Białorusi.
Bez wątpienia taka działalność Chin uspokaja rynki finansowe. Skala zarządzanego przez Chiny długu daje jednocześnie Państwu Środka, największemu eksporterowi na świecie, możliwość wpływania na światową gospodarkę w kontekście zwiększania konkurencyjności swoich produktów, choćby w stosunku do drugiego największego eksportera na świecie, Niemiec. Niemcy są zresztą głównym partnerem dla Chin z UE.
Eksport z Niemiec do Chin stanowi prawie 42 proc. eksportu całej Unii Europejskiej. Import zachodniego sąsiada Polski do Państwa Środka stanowi z kolei 21 proc. importu całej Wspólnoty Europejskiej. Nie tylko w tym kontekście Chiny stają się coraz ważniejszym partnerem UE. Głównym portem europejskim dla handlu z Chinami jest Rotterdam, do którego dopływają towary przetworzone i maszyny, a następnie mniejszymi jednostkami lub ciężarówkami dostarczane są do innych krajów Unii.
Dla Polski najważniejszym partnerem w handlu są nieprzerwanie Niemcy, lecz i w tej relacji udział Niemiec w polskim eksporcie i imporcie powoli się obniża. Szczególnie wyraźnie spadek widać po stronie importu. Polskie firmy w coraz większym bowiem stopniu sprowadzają towary z Azji bez pośredników unijnych, stając się coraz lepszym partnerem dla Chin. W przeciągu ostatnich pięciu lat średnioroczny wzrost wymiany handlowej pomiędzy Polską a Niemcami wyniósł 11%, Niemcami a Chinami 17%,
a Chinami a Polską 28%.
Wszystkie te trendy potwierdzają powszechne przekonanie o rosnącej potędze gospodarczej Chin. Nie pozostanie to bez wpływu na juana, który w tym kontekście po prostu musi stawać się coraz bardziej wymienialny. Co więcej, wiele wskazuje na to, że będzie się upowszechniać w bezpośrednich rozliczeniach w handlu nie tylko z Chinami, ale i innymi krajami Azji.
Źródło: HSBC Bank Polska