Rachunki płacę zawsze w terminie, raty kredytu też, nigdy nie spóźniam się ani jednego dnia z oddaniem pieniędzy. Nie każdy z nas może to jednak o sobie powiedzieć.
Zmniejszenie pensji, utrata pracy, choroba, rozwód, utrata bliskiej osoby, to najczęściej wymieniane powody popadania w długi. Pamiętajmy jednak, że zaległości to nie koniec świata, a dzięki naszej aktywności możemy szybko i bez ponoszenia konsekwencji rozwiązać problem zadłużenia.
Najgorsze co można zrobić, gdy zaczyna nam brakować pieniędzy na spłatę rat czy rachunków, to schować głowę w piasek. Najczęściej, przy naszej biernej postawie, scenariusz wygląd tak: bank czy usługodawca dzwoni do nas, żeby przypomnieć o płatności, przestajemy odbierać telefony. Dostajemy listowne wezwania do zapłaty – wyrzucamy je do kosza. W końcu nasze dane są wpisywane do jednego z biur informacji gospodarczej czyli rejestrów dłużników (a w przypadku długów bankowych, także do Biura Informacji Kredytowej) i nie możemy już nigdzie pożyczyć pieniędzy ani kupić niczego na raty. Ostatecznie wierzyciel składa do sądu pozew o zapłatę i sprawa trafia do komornika, a ten zajmuje naszą pensję, majątek i oszczędności, jeśli je posiadamy. Dług i tak w końcu trzeba będzie oddać, ale koszty są o wiele wyższe, a konsekwencje o wiele poważniejsze.
Tak jednak nie musi być. Nawet jeśli już mamy zaległości i sprawą zajmuje się firma windykacyjna możemy negocjować zasady spłaty i regulować zadłużenie na warunkach, na jakie nas stać.
Najlepiej, gdy z wierzycielem skontaktujemy się jak najwcześniej – jeszcze zanim pojawią się zaległości w regulowaniu rat lub rachunków. W większości przypadków możemy przewidzieć, że nie uda nam się zapłacić na czas. Zadzwońmy wtedy do banku, operatora czy dostawcy mediów, najlepiej napiszmy pismo, w którym przedstawimy naszą sytuację. Dokładnie poinformujmy o tym, co zmieniło się w naszych finansach, czy widzimy jakieś możliwości poprawy, a przede wszystkim w jaki sposób jesteśmy w stanie regulować zadłużenie. Wskażmy np., że możemy dalej płacić raty, ale niższe albo potrzebujemy odroczenia terminu płatności i wszystkie zaległości wpłacimy za trzy miesiące. Jeśli nie wiemy, na jakie raty możemy sobie pozwolić w nowych okolicznościach zawsze możemy skorzystać z narzędzi dostępnych w Internecie. Na przykład w serwisie dla osób zadłużonych www.naszedlugi.pl znajduje się „Kalkulator domowego budżetu”, który po wpisaniu miesięcznych dochodów i wydatków pozwala określić ile można przeznaczyć na regulowanie zaległości, a gdy pieniędzy mamy zbyt mało możemy skorzystać z porad, gdzie szukać oszczędności i jak znaleźć środki na spłatę długu.
– Każdy wierzyciel jest zainteresowany przede wszystkim tym, aby klient pozostawał z nim w kontakcie i na bieżąco informował o swojej sytuacji finansowej, to pozwala szybko podjąć działania ułatwiające spłatę – wyjaśnia Piotr Krupa, prezes zarządu KRUK S.A., największej polskiej firmy zarządzającej wierzytelnościami. – Każdemu wierzycielowi zależy także na porozumieniu z dłużnikiem, bo to daje szansę na polubowne rozwiązanie problemu. Ważne, jednak aby otwarcie mówić o swojej sytuacji i szukać sposobów na wyjście z niej. Wtedy będziemy wiarygodni w oczach kredytodawcy, czy usługodawcy i tym chętniej pójdą nam oni na rękę.
Co jednak zrobić jeśli nasz dług ma już kilka miesięcy, czy nawet lat? Dokładnie to samo. Skontaktować się z wierzycielem (lub windykatorem, jeśli to firma zarządzająca wierzytelnościami reprezentuje wierzyciela albo kupiła dług) i opowiedzieć o naszej sytuacji. W większości przypadków uda nam się rozwiązać problem, np. przez rozłożenie długu na raty. Wierzyciel dowie się, że jesteśmy zainteresowani uregulowaniem długu, to już pozytywnie wpływa na nasz wizerunek w jego oczach. Osoba zadłużona może liczyć na rozłożenie zaległości na dogodne raty i (jeśli spłaca je w ustalonych terminach) przestaje być dłużnikiem. Jej dane nie są ujawniane przez biura informacji gospodarczej, a staje się zwykłym kredytobiorcą, który, tak jak miliony Polaków – po prostu spłaca raty.
Zatem, jeśli mamy jakiekolwiek problemy z regulowaniem w terminie rat kredytów czy pożyczek lub jeśli brakuje nam pieniędzy na opłacenie rachunków, śmiało rozmawiajmy o tym. Na pewno nie pogorszymy swojej sytuacji, a możemy zyskać spokój ducha i dodatkowy czas, który pozwoli nam na stopniowe uporządkowanie domowego budżetu. To znacznie lepsze rozwiązanie niż wypowiedzenie umowy kredytowej i postawienie całego wysokiego kredytu w stan natychmiastowej wymagalności lub egzekucja komornicza naszych zaległości. A to wiąże się także z dodatkowymi kosztami sądowo-komorniczymi, które obciążają dłużnika.
Źródło: Kruk S.A.