Pomimo rosnącego kursu euro względem dolara, nasza waluta traciła wczoraj na wartości. W pewnym stopniu wpływ na to może mieć niestabilna sytuacja polityczna w naszym kraju.
Wczoraj byliśmy świadkami kolejnej sesji, podczas której rynek nie mógł określić się wyraźnie co do naszej waluty. Złoty stracił w stosunku do euro, kurs EUR/PLN znów wzrósł powyżej poziomu 4,2 zł, gdzieś tam w czasie sesji ocierając się o 4,25 złotych.
Tymczasem na wartości tracił dolar, a kurs najważniejszej pary walutowej wspiął się prawie do lokalnego szczytu, prawie osiągając poziom 1,48 dolarów. Naszej walucie właśnie tylko w stosunku do amerykańskiej udało się nieznacznie zyskać, choć z nieco dłuższego punktu widzenia zmiana ta nie ma kompletnie znaczenia.
Warto zadać sobie pytanie, czemu złoty osłabił się, skoro giełdy szły wczoraj w górę, a euro zyskiwało? Pierwszą myślą przychodzącą do głowy jest niestabilna sytuacja polityczna, czyli dymisje i przesunięcia ministrów w rządzie Donalda Tuska. To z pewnością nie jest dobrze postrzegane przez zagranicznych dealerów walutowych, gdyż generalnie uznaje się, że ryzyko polityczne jest w Polsce niskie.
Patrząc jednak na notowania innych walut z regionu można wysnuć inny wniosek. Na wartości tracą bowiem zarówno czeska korona jak i węgierski forint. Wydaje się, że rynek chwilowo nie chce mieć swoich portfelach walut z naszego regionu – być może część środków z naszych aktywów została przeniesiona na rynek złota, które kolejny dzień wczoraj biło rekord (1058 dol.)?
W najbliższych dniach warto uwagę skupić przede wszystkim na kursie EUR/USD. Niewykluczone, że wkrótce kurs przebije lokalny szczyt, co będzie bardzo mocnym sygnałem kontynuacji słabnięcia dolara i umacniania się wspólnej waluty. Prawdopodobnie inwestorzy na rynku złota, osiągając nowe rekordy, to właśnie już teraz mają na myśli.
Nowy szczyt na parze EUR/USD byłby na tyle ważnym czynnikiem, że powinno poruszyć to także notowania naszej waluty. Choć o przebicie już wsparć osiągniętych kilkukrotnie na przełomie ostatnich dwóch miesięcy nie byłbym już taki pewien.
Paweł Satalecki
Źródło: Finamo