„Jeżeli w banku podstawowe konto kosztuje 8 lub 10 zł, opłaca się założyć konto studenckie, bo jest zdecydowanie tańsze. Tam, gdzie w ofercie jest ciekawy rachunek internetowy, odrębne konto dla żaków traci rację bytu. Świetnym przykładem jest oferta Deutsche Banku. Ma on konto studenckie db Start. Jednak młodym klientom (pod warunkiem, że są pełnoletni) poleca ogólnodostępne konto internetowe db Net. Z takim wyborem trudno się nie zgodzić. Prowadzenie konta internetowego jest bezpłatne, studenckiego kosztuje 2 zł miesięcznie. Przelewy przez Internet posiadacze obu rodzajów rachunków wykonują bez prowizji.”, pisze gazeta.
„Jednak najważniejsza różnica dotyczy korzystania z bankomatów. Konto studenckie pozwala podejmować gotówkę bez prowizji z około 2 tys. maszyn, konto internetowe – z dowolnego bankomatu na świecie. Rachunek db Net ma tylko jeden minus. Jeśli zapomnimy o karcie i przez miesiąc nie użyjemy jej ani razu, bank pobierze za to 5 zł.”, czytamy.
„Ciekawy, ogólnodostępny rachunek ma Alior Bank. Miesięczny koszt jego prowadzenia to 3 zł (formalnie jest to opłata za kartę). Bez prowizji korzysta się ze wszystkich bankomatów.”, zwraca uwagę dziennik.
Za prowadzenie typowych kont studenckich większość banków nie pobiera prowizji. Niestety każdy bank pobiera dodatkową opłatę za kartę płatniczą wydawaną do rachunku. W praktyce student musi się zatem liczyć ze stałymi kosztami prowadzenia rachunku. W kilku bankach opłaty za kartę można uniknąć lub ją zmniejszyć, aktywnie korzystając z plastiku. Niektóre banki wymagają tylko dokonania określonej liczby transakcji co miesiąc, inne zrobienia zakupów na podaną kwotę minimalną. Na przykład w ING jest to tylko 100 zł miesięcznie, w BGŻ i Lukas Banku 300 zł, a w MultiBanku 500 zł.
Więcej na ten temat w „Rzeczpospolitej” w artykule Piotra Ceregry pt. „Najlepiej poszukać wśród zwykłych rachunków internetowych”.
WB