2200 pkt. na WIG20 przyciąga jak magnes. Wczoraj indeks nie potrafił wydostać się z pola oddziaływania tego poziomu. Podobne kłopoty mają Chińczycy.
Środowe otwarcie w Warszawie przebiegało pod dyktando sprzedających, ale z każdą godziną było coraz lepiej. WIG20 zakończył notowania z ponad 1 proc. zyskiem, co wygląda dobrze szczególnie na tle takich parkietów jak Węgry (-1,58 proc.) czy Czechy (0,49 proc.).
Cały czas jednak są to okolice 2200 pkt., co świadczy o słabości rynku w kontekście mocniejszych wzrostów. Bardzo podobna sytuacja miała miejsce wczoraj rano na giełdzie w Chinach. Indeks Shanghai Composite po serii wzrostów od osiągniętego dołka zatrzymał się przed poziomem 3000 punktów. Także i tam byki chwilowo odpoczywają.
Niewykluczone, że jeśli azjatycka giełda znów, jak pod koniec sierpnia, zaliczy chwile słabości, przełoży się to i na warszawskie parkiet. Sytuację ratują póki co amerykańskie indeksy, które wczoraj po otwarciu zyskiwały na wartości. Jednak i tu mogą pojawić się trudności z przekroczeniem poziomu 1030 punktów.
Dobrze radziły sobie wczoraj akcje BZ WBK, który dąży do przekroczenia ceny 150 zł za akcję. To otwierałoby ścieżkę do dalszych wzrostów. Za takim scenariuszem przemawiają obroty, które rosną wraz ze wzrostem ceny walorów i spadają, gdy ona maleje. Jeśli cały rynek nie pokrzyżuje planów inwestorów, akcje banku mogą być korzystną propozycją.
Sygnały płynące z rynków finansowych nie są jednoznaczne. Mimo że indeksy nie mogą sobie poradzić z ważnymi poziomami, to z drugiej strony taniejący dolar i drożejące surowce pozytywnie oddziałują na wyceny spółek surowcowych a także mogą być interpretowane jako ogólne polepszenie koniunktury gospodarczej na świecie.
Wobec twardych danych makro także i dziś skazani jesteśmy na czasem dosyć luźne interpretacje inwestorów otaczającej rzeczywistości. Biorąc pod uwagę ceny złota, rosnącą liczbę kontraktów na ten metal czy wybicie się kursu EUR/USD z marazmu wrzesień może być ciekawym miesiącem. Oby pozytywnym.
Paweł Satalecki
Źródło: Finamo