Euro góruje drugi dzień z rzędu nad amerykańskim dolarem, po tym jak kurs EUR/USD wreszcie wybił się z konsolidacji. Także złoty jest coraz bliżej wyrwania się z trendu bocznego.
Po wczorajszym wzroście ropy naftowej do 72 dol. za baryłkę niewiele jest wskaźników sugerujących umocnienie się amerykańskiej waluty w krótkim terminie. Ruch w górę ze strony czarnego złota sprawił, że bardziej prawdopodobna jest kontynuacja zwyżki cen surowca niż jego spadek.
Dodajmy do tego rosnące indeksy, wciąż mocne złoto, kurs EUR/USD przy poziomie 1,45 i nowy lokalny dołek przy USD/JPY, a otrzymamy przepis na słabego zielonego.
Tę słabość widać także na parze złotowej. Za dolara płacono wczoraj 2,81 zł., tym samym kurs znajduje się dosłownie o krok od ważnego wsparcia 2,8 złotych. Trochę gorzej wiedzie się euro względem naszej waluty – tu wciąż czekamy na dotarcie do okrągłego poziomu 4 złotych.
Spadający dolar to dobra wiadomość dla Polaków. Oznacza to bowiem, że drożeć będzie euro, a co za tym idzie – powinien wzmocnić się złoty. Wzrosty naszej waluty przyhamowują problemy z deficytem oraz brak nowego przypływu kapitału na rynki wschodzące. Wydaje się jednak, że przy utrzymującej się tendencji na spadek dolara, globalny kapitał w końcu poszuka wyższych stóp zwrotu niż amerykańskie papiery skarbowe. Nieco z tej góry pieniędzy powinno skapnąć i do nas.
Paweł Satalecki
Źródło: Finamo