„W jaki sposób banki sprawdzają swoich potencjalnych klientów, którym miałyby pożyczyć kilkaset tysięcy złotych na 20 – 30 lat? Pod lupę biorą wszelkie miesięczne wydatki. – Jeśli chodzi o śledzenie rachunków przyszłego kredytobiorcy, to zaczyna się od badania wyciągów z konta osobistego. A może klient ukrył jakiś inny kredyt czy kartę kredytową i spłaca je z konta? A może płaci alimenty i tego obciążenia nie wpisał do wniosku?
Analitycy bankowi mają prawo do wyciągania wniosków z dostarczonych dokumentów. Może więc im wyjść po lekturze wyciągów z karty kredytowej, że wnioskujący o kredyt prowadzi zbyt hulaszczy tryb życia, bo ma np. dużo rachunków z restauracji czy galerii handlowych lub z drogich hoteli. Czy może to spowodować odmowę udzielenia kredytu? Oczywiście bank nie musi się tłumaczyć, dlaczego mówi „nie” – wyjaśnia Krzysztof Oppenheim, doradca finansowy z Oppenheim Enterprise.”, czytamy w gazecie.
Chcesz wiedzieć, na jaki kredyt możesz sobie pozwolić? Oszacuj swoją zdolność kredytową w kalkulatorze Bankier.pl.
„Karol Wilczko, analityk Comperii.pl, zwraca uwagę, że teraz trudniej klientom ukryć przed bankiem np. wydatki na benzynę. – Do niedawna banki wierzyły wnioskującym na słowo, że nie mają samochodu. Teraz chcą dokładnie poznać wyciągi z kont, by sprawdzić, czy jednak nie ma tam regularnych wydatków na zakup paliwa, bo to oznacza, że posiadają jednak samochód, a więc mają dodatkowe obciążenia – mówi Karol Wilczko.”, pisze „Rz”.
Banki mocno zaostrzyły zasady wyliczania zdolności kredytowej klientów. Przed kryzysem bankowcy nie zwracali tak dokładnie uwagi na wysokość zadłużenia na kartach kredytowych, miesięczne stałe zobowiązania, wydatki na media, czy samochód. Klienci uzyskują dziś o wiele niższe kwoty kredytu niż jeszcze rok temu. W efekcie, mimo spadku cen mieszkań, mogą pozowlić sobie na zakup znacznie mniejszego lokalu.
Więcej w „Rzeczpospolitej” w artykule Grażyny Błaszczak pt. „Wydajesz za dużo – jesteś niewiarygodny”.
WB