Jej sprzedaż rozpoczyna się dziś. Już natomiast w piątek w kasach NBP można było wymienić dwuzłotówki na te z serii „Zwierzęta świata”.
– To jedna z popularniejszych serii emitowanych przez NBP – mówi Filip Fertner z portalu numizmatycznego emonety.pl.
Cena emisyjna 20-złotówki „Jaszczurka” wynosi 96 zł, ale eksperci spodziewają się, że w ciągu kilku dni jej wartość na aukcjach może wzrosnąć nawet o kilkaset procent. Chociaż NBP przygotował 100 tys. monet, to żeby kupić „Jaszczurkę”, trzeba będzie się ustawić w tasiemcowej kolejce, a to też nie zagwarantuje, że wejdziemy w jej posiadanie.
– Zainteresowanie jest tak duże, że prawie wszystkie monety już na pniu wykupili tzw. klienci abonamentowi. Może się więc okazać, że w dniu emisji, czyli dzisiaj, ci którzy przyjdą do NBP, mogą zostać odprawieni z kwitkiem – mówi Renata Pawlukiewicz z zarządu firmy Inwestycje Alternatywne Profit.
Seria „Zwierzęta świata” przynosi od lat wysokie zyski. – Na rynku kolekcjonerskim monety ze zwierzętami na awersach cieszą się dużym uznaniem, dlatego m.in. ich wartość tak szybko wzrasta – mówi Filip Fertner.
Posiadacze „Sokoła wędrownego”, czyli zeszłorocznej monety z serii „Zwierzęta świata”, zarobili na niej w ciągu kilkunastu miesięcy ponad 230 proc. Sprytniejsi zyskali jeszcze więcej, bo jej cena emisyjna wynosiła zaledwie 91 zł, a kilka dni potem na aukcjach internetowych trzeba było za nią płacić nawet ponad 500 zł.
Sprzedaż numizmatów zwiększyła się w pierwszym kwartale tego roku o blisko 30-40 proc. Inwestowanie pieniędzy w monety to wciąż intratny biznes, nawet w czasie kryzysu. Właśnie teraz ich cena pnie się w górę wraz z drożejącym złotem.
Eksperci szacują, że na monetach średnio w ciągu roku można zarobić około 30 proc. Na przykład cena emisyjna monety wydanej w maju 2007 r. z okazji 750-lecia Krakowa wynosiła 1,3 tys., a teraz trzeba za nią zapłacić ponad 1,6 tys. zł. Ale zdarzają się i lepsze okazje. Takim hitem w ubiegłym roku była jedna z najmniejszych monet świata. Ważyła 1 gram i została wydana z okazji rocznicy odzyskania niepodległości. W oddziałach banku centralnego kosztowała 370 zł, a jeszcze tego samego dnia na aukcjach internetowych była licytowana po 800 zł za sztukę.
Polacy coraz częściej decydują się również na inwestycje w zagraniczne monety. Ich cena jest wyższa, ale przynoszą też większe i szybsze zyski.
– Ostatnio w ręce polskich kolekcjonerów trafiały numizmaty z Australii czy Kanady – mówi Renata Pawlukiewicz. Ich wartość rośnie znacznie szybciej, bo wykonane są np. z platyny, a do tego bite w małych seriach. Za wydaną przez australijską mennicę na początku 2009 r. platynową monetę „Maska Księżyca” w dniu emisji trzeba było zapłacić ok. 5 tys. zł. Dzisiaj można ją sprzedać nawet za 7 tys.
Inwestować w monety może prawie każdy. – Najlepiej i najwygodniej wykupić w tym celu specjalny abonament. Dzięki niemu będziemy mogli nabywać monety wypuszczane na rynek przez bank centralny po cenienie emisyjnej, czyli najtaniej. A do tego unikniemy stania w tasiemcowych kolejkach – mówi Renata Pawlukiewicz.
Magdalena A. Olczak