Jest to dwa razy więcej niż w styczniu. Jeżeli program nadal będzie się rozwijał w takim tempie, to już w końcu lata może zabraknąć na nie pieniędzy
W budżecie państwa przewidziano bowiem na ten rok ok. 2,5 mld zł. Tymczasem tylko w styczniu i lutym suma udzielonych kredytów przekroczyła 300 mln zł.
Program zyskuje na popularności, bo połowę odsetek od kredytu spłaca państwo. Łatwiej go tej dostać niż zwykły hipoteczny, gdyż małżeństwa, które o niego się ubiegają, mogą zwiększyć swoją zdolność kredytową, przedstawiając dochody kogoś z rodziny, np. rodziców czy dziadków. Rodzina może w imieniu kredytobiorców podpisać umowę z bankiem.
Program działa już od początku 2007 roku, ale dopiero od stycznia jego popularność tak lawinowo rośnie. Wpływ na to ma podniesienie limitu ceny metra kwadratowego, dzięki czemu już droższe mieszkania kwalifikują się do dopłat.
Na przykład we Wrocławiu w ubiegłym roku o dopłaty mogli się ubiegać chętni na zakup mieszkania, którego cena nie przekraczała 5274 zł. Za takie pieniądze można było kupić tylko lokale w mało atrakcyjnych miejscach. Teraz próg ten wynosi 5680 zł. Na dodatek mieszkania staniały, co sprawiło, że na rynku przybyło lokali, które mogą być objęte dopłatą z budżetu.
Obecnie w Gorzowie Wielkopolskim, Opolu i Zielonej Górze aż 86 proc. mieszkań przeznaczonych do sprzedaży może być objęte programem. W Poznaniu odsetek ten wzrósł z 36 do 52 proc., zaś w Warszawie z 7 do 15 proc. Największa poprawa nastąpiła w Bydgoszczy – o 49 proc. zwiększyła się liczba mieszkań kwalifikujących się do kredytów z dopłatą.
W tym roku najwięcej, bo ok. 105 rodzin, z takich kredytów skorzystało w Warszawie. To niemal tyle samo, ile w ciągu dwóch lat funkcjonowania programu. Jeszcze większy wzrost zanotowano w Gdańsku: w styczniu i lutym zaciągnęło je 28 rodzin, czyli dwa razy więcej niż w ciągu dwóch lat.
Obecnie program obsługuje siedem komercyjnych banków. W najbliższy czwartek przystąpią do niego kolejne trzy. Całość koordynuje Bank Gospodarstwa Krajowego (szczegółowe informacje znajdziemy na stronie www.bgk.com.pl).
– Do współpracy zaprosiliśmy kolejne banki, bo im ich jest więcej, tym bardziej zyskają klienci. Banki, które będą chciały sprzedawać kredyty z dopłatami, muszą proponować atrakcyjne oferty, np. niskie marże – mówi Ewa Balicka-Sawiak, rzeczniczka Banku Gospodarstwa Krajowego.
Deweloperzy upatrują w tym programie szansę na rozruszanie sprzedaży. Już teraz na klientów czeka ponad 60 tys. mieszkań na różnym etapie budowy. Tylko w Warszawie jest ich ponad 17 tys. i po kilka tysięcy w największych polskich miastach. Mieszkania się nie sprzedają, bo po wprowadzeniu bankowych obostrzeń coraz trudniej uzyskać kredyt. Aby jeszcze bardziej zwiększyć możliwość korzystania z programu „Rodzina na swoim”, deweloperzy w dalszym ciągu muszą obniżać ceny.
Zdaniem Janusza Piechocińskiego, wiceszefa Sejmowej Komisji Infrastruktury, na razie ma podstaw, by twierdzić, że w budżecie zabraknie pieniędzy na dopłaty. Jeżeli w drugim oraz trzecim kwartale zostaną wykorzystane całe 2,5 mld zł, to rozporządzeniem będzie można zwiększyć ten limit – powiedział nam Piechociński. – Jednak to jest już w gestii rządu i stanu finansów państwa w tym roku – dodał. Niestety, mimo wcześniejszych zapowiedzi z programu nie mogą korzystać single.
***
Komu kredyt…
Zgodnie z ustawą pomoc rządową możemy przeznaczyć na:
– kupno mieszkania (zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym)
– nabycie spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu lub domu
– dokończenie budowy domu
– wkład budowlany w spółdzielni
– nadbudowę, rozbudowę lub przebudowę istniejącego budynku, czego wynikiem jest powstanie mieszkania
Dopłata
Obejmuje połowę odsetek, które klient musi spłacać przez pierwszych osiem lat obowiązywania umowy kredytowej
Henryk Sadowski