„O szczegółach sprawy nie chce mówić ani urząd Komisji, ani sam bank. Nie jest jednak tajemnicą, że nadzorowi zależy na tym, by jak największa część wypracowywanych przez banki zysków była przekazywana na poczet ich funduszy własnych. Dzięki temu banki mają większe możliwości pokrywania ewentualnych strat, a więc są bezpieczniejsze” – pisze Parkiet.
„Chodziło o to, że przed podjęciem przez walne zgromadzenie decyzji o podziale zysku bank nie zwrócił się do nadzoru z pytaniem, czy dywidenda może być większa od wyniku wykazanego w sprawozdaniu finansowym”. Jak pisze Parkiet taki obowiązek wynika z prawa bankowego.
Całe zamieszanie to wynik fuzji dwóch banków: Pekao i BPH. „Bank Pekao tłumaczył, że chce przeznaczyć na dywidendę kwotę większą od wykazanego zysku, aby móc kontynuować politykę dywidendową – chodziło o to, aby akcjonariusze w każdym kolejnym roku mogli liczyć na kwotę wyższą niż w poprzednim” – czytamy w dzienniku. „Po przyłączeniu większej części BPH liczba akcji Pekao zwiększyła się. Jednak uwzględnienie zysku BPH pozwoliło, by dywidenda na akcję zwiększyła się z 9 złotych brutto wypłaconych w 2007 r. do 9,6 złotego w tym roku”.
W maju 2008 roku zakończyła się migracja oddziałów BPH do systemu Banku Pekao S.A. To pierwsza w historii polskiej bankowości fuzja na tak dużą skalę. Połączyły się podmioty o odmiennej strukturze organizacyjnej, o różnych systemach informatycznych, jak również oferujących inną gamę produktów.
Więcej w Parkiecie, w artykule Łukasza Wilkowicza, pt. „KNF „tylko” upomniała za dywidendę” i „KNF: upomnienie dla Pekao za dywidendę”.
DB