Było w tym zdecydowanie coś sztucznego i nic dziwnego, że bardzo szybko okazało się, że złoty szybko odrobił straty.
Podczas dnia złoty zanotował kolejne rekordy. Kurs dolara spadł do 3,1950 zł i był najniższy od maja 1997 r. Do koszyka walut złoty był najmocniejszy od kwietnia 2002 r.
W czwartek na nasz rynek dotrą istotne dane. Zmiana cen żywności za pierwszą połowę listopada pozwoli oszacować całą inflację, a dane o sprzedaży detalicznej pokażą czy rośnie popyt wewnętrzny. Gdyby rósł, byłaby to cenna pomoc dla gospodarki, w sytuacji, kiedy eksport będzie hamowany wzmacniającym się złotym. Na rynek akcji dane te nie wpłyną. Na rynek walutowy powinny. Im gorsza sprzedaż, tym gorzej dla złotego. Większa inflacja pomogłaby złotówce (wzrosłoby prawdopodobieństwo podwyżki stóp).
O godz. 16.15 jeden dolar wyceniany był na 3,1980 złotego, a jedno euro na 4,2090 złotego (odchyl. –12,30 proc.).
Krótkoterminowa prognoza
Nie widać sygnału, który zapowiadałby trwałe osłabienie złotego. Kolejne wsparcie (bardzo poważne) na EUR/PLN jest dopiero na 4,14. Sygnałem sprzedaży złotego byłoby przełamanie w górę 4,27 za euro. W stosunku do złotego dolar jest w kanale trendu spadkowego z dolnym ograniczeniem na poziomie 3,21 zł. Opuszczenie kanału trendu mogłoby oznaczać osłabienie nawet do 3,14 zł. Sygnałem do sprzedaży złotego byłoby wybicie z kanału, czyli pokonanie poziomu 3,28 zł.
RYNEK MIĘDZYNARODOWY
EUR/USD
Czekamy na interwencję BoJ
W środę od rana dolar słabł. Euro weszło w zakres 1,31 – 1,32 dolara i wydaje się, że wkrótce Bank Japonii, który od dawna ostrzegał (wczoraj również), że nie pozwoli na gwałtowne zmiany na rynku i będzie interweniował. Jeśli takiej interwencji nie będzie, to dolarowi grozi szybki ruch ku 1,35 za EUR.
Na rynki napłynęła spora ilość danych makroekonomicznych, ale to był dzień przed amerykańskim Świętem Dziękczynienia i wiadomo było, że od połowy sesji mało kto będzie w Stanach handlował. Zamówienia na dobra trwałego użytku traktowane są zazwyczaj poważnie, ale ich niespodziewany spadek (-0,4 proc. w październiku) nie zmienił sytuacji ani na rynku walutowym, ani na kontraktach na amerykańskie indeksy (lekko rosły), co sygnalizowało wyraźnie, że Amerykanie chcą święta rozpocząć w dobrym nastroju. Indeks nastroju Uniwersytetu Michigan wzrósł w listopadzie do 92,8 pkt, ale wszyscy wiedzieli, że nastroje się poprawią, więc reakcji prawie nie było. Nie było też reakcji na dane o sprzedaży nowych domów (+ 0,2 proc.). Pozostał jeszcze w dalszej części dnia (16.30) raport o tygodniowej zmianie zapasów paliw. Może mieć decydujący wpływ zarówno na rynek akcji, jak i walutowy. Wzrost cen ropy zniechęciłby graczy do kupna akcji i dolara, a spadek wręcz odwrotnie.
O godz. 16.15 jedno euro było warte,3165 dolara, a jeden dolar wyceniany był na 102,67 jena.
Krótkoterminowa prognoza
W czwartek w USA jest święto, więc na rynkach powinien panować spokój. Warto jednak pamiętać, że na rynku walutowym, przy małych obrotach mogą się zdarzyć różne rzeczy. Wątpliwe, żeby indeks klimatu gospodarczego niemieckiego instytutu Ifo był wystarczającym impulsem do wzmocnienia euro.
Rynek powinien pozostać w krótkoterminowym trendzie bocznym, ale długoterminowy trend na osłabienie dolara nadal obowiązuje. W krótkim terminie wsparciem jest poziom 1,292 USD. Pierwszym oporem jest obszar między 1,31 a 1,32 a potem 1,321 USD.
Raport przygotowali:
Piotr Kuczyński
Marek Węgrzanowski
Warszawska Grupa Inwestycyjna S.A.