Większość ekspertów spodziewa się spadku stóp procentowych o 0,5 pkt proc., ale są tacy, którzy przewidują inny ruch. Stanisław Kluza, główny ekonomista BGŻ, uważa, że stopy mogą spaść nawet o 0,75 pkt proc., za czym przemawia szybki spadek inflacji oraz jej prognozy na kolejne miesiące. W opinii Jacka Wiśniewskiego, ekonomisty Pekao SA, członkowie RPP będą obawiać się wpływu ostatniego osłabienia złotego na ceny. Wcześniej umocnienie naszej waluty hamowało inflację.
Na ten efekt zwrócił ostatnio uwagę Stanisław Nieckarz, członek RPP, będący zwolennikiem prowadzenia łagodniejszej polityki pieniężnej. Jego zdaniem spadek stóp procentowych w Polsce może zostać ograniczony w wyniku wzrostu stóp w USA oraz osłabienia kursu złotego. Rada może nie być skłonna do głębszych cięć w okresie wzrostu ryzyka politycznego przed nadchodzącymi wyborami parlamentarnymi.
Obniżka podstawowych stóp procentowych przez RPP zawsze budzi u klientów banków nadzieje, że będą płacić niższe odsetki od kredytów. Ale klienci obawiają się też o spadek zysków z oszczędności. Zwykle jest tak w przypadku obniżek, że oprocentowanie kredytów maleje w znacznie mniejszym stopniu niż depozytów. Gdy stopy rosną, jest odwrotnie – podaje dziennik.
Jak wynika z danych nadzoru bankowego, w ubiegłym roku stopy procentowe NBP wzrosły łącznie o 1,25 pkt proc. Średnie oprocentowanie kredytów w bankach wzrosło do końca września o 1 pkt proc., ale depozytów tylko o 0,8 pkt proc.
Od końca sierpnia 2004 r. RPP wprawdzie nie zmieniała stóp, ale zmiany oprocentowania co jakiś czas wprowadzały banki. Na przykład już w 2005 roku spośród 8 największych banków detalicznych nie zrobiły tego tylko Pekao SA oraz Bank Millennium.
Mniej chętnie banki zmieniały oprocentowanie kredytów. Najczęściej korekty dotyczyły kredytów mieszkaniowych, rzadziej samochodowych i na działalność gospodarczą, a tylko sporadycznie pożyczek w rachunku bieżącym – podaje „Rzeczpospolita”.