Koszty obsługi obligacji restrukturyzacyjnych są bardzo wysokie. Ich oprocentowanie jest wyższe od rentowności papierów skarbowych, którymi handluje się na rynku. Oznacza to, że Ministerstwu Finansów bardziej opłaca się obecnie sprzedać papiery skarbowe, a za pozyskane za nie pieniądze wykupić obligacje, które znajdują się w portfelach PKO BP i BGŻ.
Oprocentowanie tych ostatnich jest powiązane ze stopą redyskonta weksli NBP, która wynosi 6 proc. Dla porównania, rentowność papierów dziesięcioletnich wynosi około 5,4 proc.
Jak podaje „Rzeczpospolita” banki co pół roku otrzymują tylko 5 proc. wartości obligacji, a reszta odsetek jest kapitalizowana, czyli zwiększa zadłużenie państwa z tytułu emisji tych papierów. Ze względu na wyższe niż rynkowe oprocentowanie obligacji, spłaty dokonywane przez Ministerstwo Finansów nie zmniejszały zadłużenia. 1,35 mld zł zostanie przeznaczone na wykup dwóch serii obligacji – B i C (w sumie było ich cztery), z czego 38 mln zł na spłatę odsetek. Po sfinalizowaniu tej operacji, do spłaty zadłużenia z tytułu tych papierów pozostanie jeszcze 2,17 mld zł. To wartość obligacji jedynie serii D, które mają BGŻ i Pekao.
Ministerstwo Finansów już nieraz decydowało się na przedterminowy wykup obligacji restrukturyzacyjnych. Pierwszy raz w 1998 r., a ostatni w styczniu 2003 r. Wartość wykupionego wówczas kapitału wyniosła 2,38 mld zł. Decyzje o przedterminowym wykupie papierów zapadały zawsze niedługo po tym, jak część akcji banków trafiała do prywatnych inwestorów. Tak jest i tym razem – PKO BP wszedł w ubiegłym roku na giełdę, a BGŻ pozyskał inwestora – holenderski Rabobank.
Ministerstwo od kilku lat stara się zamieniać nierynkowe papiery dłużne (do takich zalicza się obligacje restrukturyzacyjne) na obligacje i bony sprzedawane na organizowanych kilka razy w miesiącu przetargach. Na koniec lutego 2004 r. zadłużenie skarbu państwa w obligacjach nierynkowych wynosiło 4,33 mld zł, czyli 1,4 proc. całego długu. Jeszcze w 1999 r. było to aż 11,3 proc. – czytamy w „Rzeczpospolitej”.