– Spodziewamy się, że na inwestowanie na giełdzie poprzez rachunek internetowy zdecyduje się duża część osób, które kupowały jednostki funduszy inwestycyjnych w naszym wirtualnym Supermarkecie Funduszy – powiedziała Paulina Rutkowska, rzecznik mBanku, należącego do BRE. Po 3,5 roku działania supermarketu, ich liczba wkrótce przekroczy 100 tys. Oznacza to, że na taki ruch zdecydowało się niemal 12% klientów mBanku.
Gdyby choć co 10. z kupujących jednostki TFI zaczął też składać przez internet zlecenia na akcje, mBank miałby 4. miejsce pod względem liczby „wirtualnych inwestorów giełdowych” na rynku (po DM BZ WBK, BM BPH i CDM Pekao). Ale jego apetyt jest większy. Kluczowa pozostaje kwestia, czy mBank będzie odbierać, klientów innym, czy też wykształci swoich. Możliwości ma spore – ponad połowa z 860 tys. jego klientów nie skończyła 30 lat – pisze „Parkiet”.
Z kolei Krzysztof Polak, dyrektor BM BPH, którego niemal 17 tys. klientów składa zlecenia przez internet, zapowiada, że będzie się przyglądać poczynaniom konkurenta. A oferta mBanku wprost wymierzona jest w BPH, który jako jedyny na polskim rynku od września ub.r. oferuje rachunek bankowy zintegrowany z kontem inwestycyjnym. Jak bardzo jest to wygodne rozwiązanie, świadczy fakt, że już 60% klientów biura jest jednocześnie klientami banku.