Kluczowe znaczenie dla notowań złotego w ostatnich dniach miała sytuacja na rynku obligacji i to zarówno globalnym jak i krajowym. Rentowność polskich obligacji 5-letnich spadła na początku czerwca do nawet 4,92 proc., czyli do najniższego poziomu od lipca 2003 r. Znaczny popyt na polskie obligacje wywołały bardzo słabe dane o wzroście gospodarczym za I kwartał. PKB wzrósł w tym okresie o 2,1 proc. przy oczekiwaniach na poziomie 3 proc. Dramatycznie słabe były też dane o inwestycjach, których wzrost sięgnął jedynie 1 proc. Zwiększyło to prawdopodobieństwo obniżek stóp procentowych przez RPP już w czerwcu. Według ankiety agencji Reuters tylko 4 z 22 badanych analityków nie przewiduje spadku stóp procentowych na najbliższym posiedzeniu władz monetarnych 28 – 29 czerwca. Większość, bo aż 15 obstawia cięcie o 25 pkt, a 3 nawet o 50 pkt. O ewentualnej skali ruchu ze strony Rady mogą zadecydować jeszcze przyszłotygodniowe informacje dotyczące inflacji i produkcji przemysłowej. Inflacja wg prognoz powinna spaść do 2,3 proc. z 3 proc. w maju. Cel inflacyjny NBP to 2,5 proc. +/-1 pkt proc. Hossa na rynku obligacji trwa także w USA i Europie, co dodatkowo wspomaga polskie papiery dłużne. W środę w samo południe resort finansów sprzedał obligacje zmiennokuponowe za 1,2 mld zł, a popyt sięgnął aż 7,2 mld. Na aukcji dodatkowej chętnych znalazły papiery za 240 mln zł. Złotemu sprzyjała też perspektywa środowej aukcji obligacji oraz czwartkowego debiutu Grupy Lotos na giełdzie.
Za spadkiem ceny euro poniżej 4 zł przemawia także sytuacja techniczna. Na wykresie kursu EUR/PLN uformowała się formacja głowy i ramion (RGR), która sugeruje spadek nawet w kierunku wcześniejszych minimów przy 3,90.
Informacje ze sceny politycznej nie wywołały większego wrażenia na inwestorach. Rynek jest przekonany, że wotum nieufności dla ministra finansów, nad którym głosowanie odbędzie się w przyszły piątek nie uzyska potrzebnej większości w Sejmie, po tym jak SLD zdecydował, że nie poprze opozycji. Rozgłosu nie znalazły też poglądy przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości, jednego z liderów rankingów poparcia dla partii politycznych, dotyczące likwidacji RPP. Zdaniem Ministerstwa Gospodarki i Pracy istnieje szansa na poprawę sytuacji na rynku pracy w najbliższych miesiącach. Szef tego resortu Jacek Piechota przewiduje, że stopa bezrobocia we wrześniu ma szanse spaść do 17 proc. z 18,8 proc. w kwietniu. MGiP obniżyło za to prognozę wzrostu na cały rok do około 4 proc. z 5 proc. prognozowanych wcześniej.
Rekomendacje
Większe znaczenie powinny mieć w kolejnych dniach publikowane dane makroekonomiczne, a poziom 4 zł za euro powinien być co najmniej poważnie testowany. Kurs USD/PLN powinien się natomiast poruszać pomiędzy 3,28 i 3,35.
RYNEK MIĘDZYNARODOWY
Słabsze euro
Tydzień upłynął pod znakiem dalszego osłabiania wspólnej waluty – każda próba wzmocnienia euro kończyła się niepowodzeniem. Notowania przebiegały dość nerwowo, jednak kurs EUR/USD nie zmienił się znacznie. Zmiana miesięczna kursu EUR/USD o ponad 3 proc. nie jest niczym nadzwyczajnym i choć kurs eurodolara znajduje się blisko tegorocznych minimów, na rynku nie widać paniki.
Powstająca obecnie na wykresie formacja flagi zapowiada kontynuację spadków kursu EUR/USD. Byki miały szansę na odreagowanie, jednak test poziomu 1,2350, jaki został osiągnięty w czwartek, pokazał prawdę o sile wspólnej waluty. Po wybiciu w górę ponad 1,2300, gdzie znajdowała się bardzo wyraźna bariera dla wzrostów, rynek szybko zaczął spadać i zahamował spadki dopiero 1,5 centa niżej. Sentyment dla euro jest bardzo niekorzystny i w najbliższym czasie nie wydaje nie powinno się to zmienić. EUR/USD ma w tej chwili otwartą drogę do spadków poniżej ostatnich minimów i ataku na poziom 1,20.
Dane makroekonomiczne były w minionym tygodniu dość neutralne zarówno dla Eurolandu, jak i USA. Piątkowy raport o bilansie płatniczym Stanów Zjednoczonych wskazywał na wartość 56,96 mld USD, przy oczekiwaniach rzędu 58 mld. Trudno mówić o jakiejś niespodziance, dane wywołały jednak szybki ruch w dół i umocnienie USD. Pozostałe dane były również neutralne – wzrósł poziom zapasów w USA o 0,8 proc., co przy silnie zwyżkującej sprzedaży nie jest sygnałem niepokojącym.
Sporo danych makroekonomicznych mamy w przyszłym tygodniu. Powinny one wspomagać USD – przy obecnym sentymencie nie trudno bowiem o kolejną falę umacniającą amerykańską walutę.
Rekomendacje
Kurs EUR/USD powinien nadal tracić. Najbliższe wsparcie znajduje się na poziomie 1,20. Zmiana trendu na spadkowy nie skończy się szybko i mimo że nadal istnieje prawdopodobieństwo wystąpienia korekty, spadki powinny być kontynuowane. Spadki euro nie są jednak autonomiczne – dolar pozostaje bowiem silny do wszystkich walut. Wyjątkowo silny trend spadkowy ma miejsce na EUR/JPY, para ta jest najniżej od ponad roku.
PRZYGOTOWALI
Marek Węgrzanowski
Adam Łaganowski
WGI Dom Maklerski
KOMENTARZ MAKROEKONOMICZNY
Jak znaleźć drugą Nokię?
Dane opisujące sytuację gospodarczą Polski po pierwszym kwartale 2005 r. nie napawają optymizmem. Bezrobocie nadal utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie (ok. 19 proc.).
Przyczyny wysokiego bezrobocia w Polsce są znane i różnorodne: poczynając od skutków procesu prywatyzacji, klinu podatkowego, kończąc na niedokończonym procesie transformacji gospodarczej i restrukturyzacji finansów państwa. Nieważne, który z tych powodów jest najważniejszy, ważne jest to, że w Polsce zaczyna się swego rodzaju „proces drenażu mózgowego”. Szczególnie widać to w sektorze medycznym: lekarze i pielęgniarki masowo wyjeżdżają z Polski do Wielki Brytanii, Szwecji i krajów, które nie mają moratorium na zatrudnianie Polaków po rozszerzeniu UE o 10 nowych członków. W Polsce nie ma wiarygodnych danych dotyczących liczby Polaków, którzy wyjechali. Brytyjski Urząd ds. Imigracji przyznał się do błędu, kiedy okazało się, że z nowych krajów UE do Wielkiej Brytanii przyjechało 176 000 osób w pierwszych 11 miesiącach po rozszerzeniu. Urząd prognozował rok temu, że z nowych krajów UE przyjedzie do Wielkiej Brytanii tylko 13 000 osób w pierwszym roku po rozszerzeniu. Najciekawszy jest fakt, że z tych 176 000 osób, 100 000 przyjechało z Polski, przy czym 80 proc. z nich jest wieku 18 – 34 lat.
Co zrobić, aby zatrzymać tę masowa emigrację z Polski? Trzeba stworzyć nowe miejsca pracy, które zapewnią godziwe pensje. Większość osób wyjeżdżających z Polski uzasadnia wyjazd właśnie niską płacą oraz brakiem perspektyw rozwoju. Najważniejsze jest to, by rząd poprawił sytuację w Polsce. Mówi się o przysłowiowej Nokii, ale w Polsce trudno coś takiego zrealizować, ponieważ brakuje współpracy między światem naukowym a biznesem. Może rozwiązanie tego problemu przyniesie wprowadzenie rozwiązań systemowych? Przykład Irlandii dowodzi, że: po pierwsze musi zaistnieć ponadpartyjna zgoda co do systemu gospodarczego, w szczególności dotycząca pobudzenia aktywności gospodarczej, czyli ułatwień podatkowych, usunięcia klinu podatkowego oraz ułatwień w prowadzeniu działalności gospodarczej. Po drugie, zachęcić inwestorów (krajowych i zagranicznych) do rozwijania działalności w tzw. greenfield. Po trzecie, restrukturyzować system finansowania budżetu państwa, mając na uwadze, że ludzie nie mogą być na „garnuszku rządu”.
Takie działania miałyby na celu pobudzenie przedsiębiorczości wśród Polaków, bez jednoczesnego ich uwiązania różnymi przepisami oraz „uwolnienia” budżetu państwa od tzw. sztywnych wydatków. W tych warunkach pojawienie się polskiej Nokii byłoby łatwe. Mogą być to na przykład różnorodne usługi oraz nowoczesne rozwiązania w dziedzinie biotechnologii.
Przygotował
Richard Mbewe
WGI Dom Maklerski