Liczba aktywnych użytkowników bankowości internetowej szacowana jest w Polsce na nieco ponad 2 mln. Według danych Związku Banków Polskich (ZBP), wartość transakcji dokonywanych w sieci w 2004 r. przekraczała miesięcznie 60 mld zł.
– W tym roku kwota ta może być jeszcze wyższa – ocenia Elżbieta Róża Oleszczuk, doradca prezesa w ZBP. Podkreśla jednak, że w Polsce ok. 40 proc. gospodarstw domowych w ogóle nie korzysta z usług bankowych i nie zdaje sobie sprawy, jakie możliwości daje internet. – Sieć nadal pozostaje więc medium głównie wyedukowanych i mobilnych młodych osób – dodaje Elżbieta Róża Oleszczuk.
Andrzej Piotrowski, ekspert z Centrum im. Adama Smitha, zwraca jednak uwagę na inny problem. – Już od ponad roku Polska jest w Unii Europejskiej. Jeszcze dłużej korzystamy z europejskiego systemu numeracji rachunków bankowych EBAN. A mimo to, aby zrealizować płatności z kraju za granicę oraz przychodzące zza granicy, banki w Polsce korzystają z systemu rozliczeniowego SWIFT, który, owszem, był nowoczesny, ale jakieś 15 lat temu – tłumaczy Andrzej Piotrowski.
Jego zdaniem to właśnie bankowość elektroniczna może, a nawet powinna, być pionierem liberalizacji tego rodzaju usług. Tymczasem przelewy zagraniczne nadal są u nas drogie, procedury skomplikowane, a pieniądze idą długo, bo za tryb pilny trzeba dodatkowo zapłacić. Z kolei, jeśli posiadamy konto w jednym z typowych internetowych banków – Inteligo lub mBanku – możemy jedynie otrzymać przelew z zagranicy. Nie wyślemy natomiast pieniędzy z konta np. w mBanku na rachunek w innym kraju. Volkswagen Bank direct w ogóle nie umożliwia wykonywania jakichkolwiek operacji, które „wychodzą” poza granice Polski – pisze „Gazeta Prawna”.
Według dziennika zmienia się rola placówek bankowych. Zadaniem oddziałów jest przede wszystkim sprzedaż produktów, internet zaś daje możliwość ich obsługi (np. w Banku BPH liczba przelewów wykonywanych w sieci jest miesięcznie ponaddwukrotnie wyższa od tych dokonywanych w oddziałach).