Opcje na akcje to kolejny instrument pochodny notowany na warszawskim parkiecie. Do tej pory inwestorzy w Warszawie mogli korzystać z opcji giełdowych opartych na indeksie WIG20. 17 października br. do obrotu zostały wprowadzone opcje na akcje Telekomunikacji Polskiej, Prokomu, Banku Pekao, PKN Orlen oraz KGHM. Instrumentami bazowymi są więc akcje spółek o wysokich obrotach i kapitalizacji. W obrocie giełdowym znajdą się opcje kupna i opcje sprzedaży z różnymi kursami wykonania, wygasające w dwóch terminach.
Dane GPW wskazują na dominujące zainteresowanie instrumentami pochodnymi ze strony inwestorów indywidualnych (ponad 70 proc. zawierających transakcje). Podobną uwagą mogą cieszyć się wprowadzane właśnie opcje. Instrumenty pochodne umożliwiają osiągnięcie zysku bez względu na spadki na giełdzie. Nabywając opcje kupna, zarabiamy na wzroście kursu akcji, kupując opcje sprzedaży zarabiamy na spadku ich kursu.
Potencjalne straty inwestora w wypadku opcji na akcje nie mogą przekroczyć pierwotnie zainwestowanej kwoty. Należy jednak pamiętać, że wahania wartości notowanych opcji mogą być bardzo duże. Na opcjach będzie można dużo zarobić, ale też mimo wszystko wiele stracić.
Opcje na akcje spółek to instrument znany na rynkach finansowych od ponad 30 lat. Należą do najpopularniejszych instrumentów pochodnych na świecie, a roczne obroty opcjami na akcje wynoszą około 2 mld kontraktów. Opcje są najdynamiczniej rozwijającym się segmentem rynku instrumentów pochodnych.
Warszawska Giełda Papierów Wartościowych liczy na 200-300 kontraktów dziennie do końca roku. Do końca marca 2006 r. GPW nie będzie pobierać prowizji z tytułu obrotu opcjami na akcje. Pierwszego dnia notowań zawarto 50 transakcji na opcjach na akcje, a łączny wolumen obrotu wyniósł 86 opcji. Na koniec sesji otwartych było 79 pozycji. Wartość obrotu osiągnęła poziom 117,35 tys. zł.
Zdaniem doradcy finansowego Open Finance
Opcje, podobnie jak każdy instrument wykorzystujący mechanizm dźwigni finansowej, należą do grupy walorów podwyższonego ryzyka. Inwestorzy zainteresowani obrotem opcjami muszą zdawać sobie sprawę z możliwości straty zainwestowanych środków oraz wykazać się doświadczeniem na rynku kapitałowym. Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że opcje dopuszczone do obrotu na GPW są typu europejskiego, więc można je wykonać tylko w dniu wygaśnięcia (zapadalności). Taka operacja wymaga od inwestora prognozy ile będzie wynosił kurs instrumentu bazowego w dniu zapadalności opcji, a nie jak będzie kształtował się kurs w czasie, gdy będzie opcję posiadał. Dla porównania, opcje typu amerykańskiego można wykonać w każdej chwili.
W wypadku notowanych do tej pory opcji na indeks WIG20 mieliśmy do czynienia z niskim wolumenem obrotu nieprzekraczającym w sumie 8 tys. sztuk miesięcznie – to prawie 3-krotnie mniej niż dzienny wolumen obrotu na najpłynniejszej serii kontraktów terminowych. Sytuację zmieni jednak wydane przed kilkoma tygodniami rozporządzenie ministra finansów, pozwalające
m.in. funduszom inwestycyjnym na wykorzystywanie instrumentów pochodnych w składzie portfela.
Opcje wykorzystywane jako jeden ze składników portfela papierów wartościowych mogą przyczynić się do dużego wzrostu stopy zwrotu z naszych inwestycji ponieważ możliwość osiągnięcia zysku jest w tym wypadku teoretycznie nieograniczona, a strata nie może przekroczyć wysokości zapłaconej premii.
Piotr Krawczyński,
doradca finansowy Open Finance