A dyktują je dziś gracze, którzy mają w rękach drogo wyceniane akcje i ani myślą pozbywać się ich za bezcen. Ostatnie kilka dni pokazało, że mimo coraz większej niepewności panującej na parkiecie niezbyt wielu inwestorów decydowało się na zabezpieczanie zysków. Większość ciągle liczy na ciąg dalszy Rajdu Świętego Mikołaja i kolejne rekordy indeksów.
Na razie te apetyty pozostają niezaspokojone. Wprawdzie w czasie środowej sesji WIG20 rósł momentami nawet o 1,1 proc., przekraczając 3400 pkt., to ostatecznie główne indeksy skończyły dzień tylko 0,2-0,3 proc. na plusie. To wynik nieco „niesprawiedliwy”, bo przez większość dnia – a właściwie aż do popołudniowego fixingu – WIG i WIG20 zyskiwały 0,6-0,7 proc. I ta ostatnia liczba odzwierciedla właściwy układ sił na parkiecie. Tradycyjnie już największym wzięciem cieszyły się akcje banków, zwłaszcza PKO BP (ponad 3 proc. w górę).
Kupujący „pękli”, a obroty były wyraźnie wyższe od tych z poprzednich kilku sesji, bo wyniosły ponad 1,7 mld zł. To pozwala przepowiadać czwartkowo-piątkowe bicie rekordów, choć niestety wiele też zależy od krótkoterminowych inwestorów-spekulantów, którzy zapewne będą huśtać rynkiem w związku z wygasaniem w piątek jednej z serii kontraktów terminowych. A ich intencje są szalenie trudne do przewidzenia.
