Przyniosły je dobre wieści z parkietów zagranicznych, głównie z giełd wschodzących Azji i Ameryki Łacińskiej. Zresztą ożywienie widać było nie tylko w Polsce, także inne giełdy naszego regionu szły ostro w górę. Ale trzeba przyznać, że pod względem skali zwyżek nasz parkiet wyraźnie przodował wśród parkietów środkowoeuropejskich.
Rzadko spotykana skala optymizmu na parkiecie sprawia wrażenie przełomu. Zwłaszcza jeśli zauważymy, że akcje szły ostro w górę przy dość wysokich obrotach, sięgających 2 mld zł. Powody do oddechu ulgi oczywiście są, ale do entuzjazmu – jeszcze nie. Jednodniowy wystrzał optymizmu nie jest jeszcze żadnym dowodem na to, że przecenę akcji mamy już za sobą.
Owszem, wysokie obroty mogą wskazywać na duże zakupy kapitału zagranicznego, ale to też w dużej części złudne wrażenie. Część z wzmożonej czwartkowej wymiany akcji stanowiły bowiem umówione transakcje papierami wielkich banków – Pekao i PKO BP. Gdyby je odjąć od łącznego salda, okazałoby się, ze popyt, który tak imponująco wyciągnął w górę ceny akcji – aż dwie trzecie spółek zaliczanych do indeksu WIG20 wzrosło o ok. 4 proc. lub więcej! – wcale nie był tak wielki. A wzrost wynikał w dużej części z zahamowania podaży. Jeśli na najbliższych sesjach popyt na akcje jeszcze nie wzrośnie, sprzedający znów stracą cierpliwość i sytuacja wróci do smutnej normy.
Ale oczywiście czwartkowych wzrostów nie sposób przecenić. Nadeszły w chwili, gdy WIG20 spadł sporo poniżej bariery 3200 pkt. i na jego wykresie pojawił się sygnał, że średnioterminowa hossa może być zagrożona. Po czwartkowych notowaniach WIG20 znów jest 40 pkt .ponad newralgiczną strefą i znów jest szansa na zażegnanie niebezpieczeństwa. A to wciąż istnieje, bo przecież rynek odrobił dopiero trzecią część strat poniesionych od początku roku.
Najbliższe sesje będą testem siły optymistów. Po bardzo udanych sesjach za Oceanem i wzrostach (choć już bardziej umiarkowanych, niż poprzedniego dnia) na giełdach w Ameryce Łacińskiej, jest klimat pozwalający mieć nadzieję, że koniec tygodnia przyniesie jeszcze – choćby niewielkie – wzrosty. Nie będzie o nie łatwo, bo pokusa, by uciec z parkietu z szybkimi zyskami w tych niepewnych czasach może być dla inwestorów zbyt duża.