Około godz. 15.00 amerykańskie kontrakty terminowe silnie wędrowały na południe, co nie pozostało bez znaczenie dla inwestorów europejskich. WIG20 w ciągu 15 minut stracił 50 punktów i w odpowiedzi na spadki za oceanem zakończył dzień na poziomie 3398,87 pkt przy obrotach przekraczających 1 mld PLN. Nie pomogły transakcje arbitrażystów kupujących koszyki akcji w skutek wzrostu dodatniej bazy. Spadek wartości indeksu nie był w efekcie duży w relacji do środowego zamknięcia i wyniósł 0,77%. Także baza na kontraktach terminowych na flagowy indeks po sesji pozostaje na wysokim 32-punktowym plusie. Obraz warszawskiej sesji jak również spadki na parkietach europejskich, amerykańskich i azjatyckich nie nastrajają pozytywnie. Dość powiedzieć, że podczas przeceny doszło do zawieszenia notowań walorów BRE Banku, co już dawno nie miało miejsca.
Już od dawna widać jednak zależność reakcji inwestorów na świecie na zmienność amerykańskich indeksów. Każdy ruch na południe za oceanem odciska piętno na notowaniach innych indeksów. Wygląda na to, że korekta jest tak bardzo spodziewana, że tylko pazerność trzyma inwestorów na długich pozycjach w akcjach. Tak przy okazji warto zauważyć, że nasz indeks średnich spółek MIDWIG miał cię całkiem dobrze rosnąc o 0,54%. Nie jest to normalna sytuacja i raczej świadczy o dużej ilości pieniędzy lokowanych, wydaje się wbrew logice, w spółki o średniej kapitalizacji. Cena jest jednak rzeczą względną. Są widać tacy, którzy skłonni są zapłacić tyle za te akcje. Warto pamiętać, iż w 2000 roku też tacy byli, a historia zwykle lubi się powtarzać.
Czy to już? To pytanie zadaje sobie dzisiaj każdy inwestor. Optymiści podadzą tu przykład spadków z przełomu maj/czerwiec zeszłego roku dowodząc, iż jeśli nawet to to nie potrwa długo i szybko dobra passa powróci na rynek. Pesymiści zacierają ręce wierząc w żniwa z krótkich pozycji. Radziłbym tu jednak spojrzeć na wykresy indeksów DJIA i S&P500. Pierwszym istotnym sygnałem potwierdzającym słuszność zajęcia krótkiej pozycji będzie dopiero spadek wspomnianych indeksów poniżej poziomów odpowiednio 12300 pkt i 1400 pkt. Byłaby to strata wartości tych indeksów przekraczająca 1,6% w stosunku do poziomów obecnych. Na rynku jest nerwowo, więc ci, którzy cieszą się z zeszłorocznych zysków powinni rozważyć choć częściową ich realizację.
Dowodów na możliwą zmianę kierunku przepływu kapitału dostarcza również rynek walutowy. Złoty tracił nawet 10 groszy względem zarówno euro jak i dolara. Tak silnej przeceny nie zaznały jednak ani korona czeska ani forint. O godz. 20.50 za euro płacono nawet ponad 3,97 zł a za dolara ponad 3,06 zł. Tak silną przecenę naszej waluty ostatni raz można było obserwować w … maju zeszłego roku!
Czego można się dzisiaj spodziewać? Inwestorzy obserwować będą notowania kontraktów terminowych na amerykańskie indeksy. Dziś rano oscylują one wokół zera, co może uspokoić nerwowych graczy. Rosła wczoraj także cena miedzi mimo, że indeks surowców CRB stracił blisko 1%. Dziś rano zyskuje ropa naftowa. Powinno to korzystnie oddziaływać na spółki surowcowe, jeśli inne (amerykańskie) czynniki nie okażą się działać w kierunku pogłębienia wczorajszej przeceny. Stabilizuje się sytuacja na rynku walutowym. Złoty powoli odrabia straty, co jest naturalną rzeczą po wczorajszych spadkach. O godz. 8.00 za euro płaci się 3,94 zł a za dolara 3,05 zł. Wszystko to nie zmienia jednak faktu, iż atmosfera na rynku jest nerwowa, a obawy przed korektą znaczne.