Na początku 2007 roku odnotowaliśmy w Polsce dalszy spadek liczby upadłości. „Pomimo jednak optymistycznego wydźwięku danych za I kwartał, jak również za zeszły rok oraz niemniej optymistycznie wyglądających danych dotyczących PKB nasze doświadczenia wciąż sugerują ostrożność w ocenach aktualnej sytuacji gospodarki i przedsiębiorstw.” – komentuje Tomasz Starus – Dyrektor Biura Oceny Ryzyka w Towarzystwie Ubezpieczeń Euler Hermes S.A. W omawianym okresie 2007 roku w Polsce zanotowano 90 przypadków bankructw. Oznacza to spadek o 45% w porównaniu z I kwartałem 2006 roku.
W okresie styczeń – marzec 2007 roku najwięcej bankructw dotyczyło firm zarejestrowanych na terenie województw: mazowieckiego (32), śląskiego (9) oraz zachodniopomorskim (8). Na drugim biegunie, czyli wśród województw, gdzie odnotowano najmniej upadłości, znajdują się: świętokrzyskie (1), łódzkie (1) oraz lubuskie (1).
W porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku spadkowa tendencja liczby upadłości dotyczy większości województw. Tylko w pięciu województwach odnotowano wzrost liczby upadłości. Największy procentowy wzrost upadłości odnotowano w województwie opolskim (200% – w I kwartale 2006 roku nie było ich w ogóle), warmińsko- mazurskim i podlaskim (33%), małopolskim (20%) i mazowiecki (19%). „Podobnie jak w poprzednich okresach nominalnie największy wzrost miał miejsce w województwie mazowieckim. Warto zwrócić uwagę na fakt, że wg danych na koniec pierwszego kwartału 2007 już jedna trzecia upadających przedsiębiorstw pochodzi z tego województwa. Wynika to z niezmiennego faktu, iż na tym terenie zarejestrowanych jest najwięcej firm.” – podkreśla Tomasz Starus z Euler Hermes. Z drugiej strony największe spadki zanotowano w województwach łódzkim (92%), kujawsko-pomorski (82%) oraz lubuskim (80%).
Wśród firm, które ogłosiły upadłość, podobnie jak w latach ubiegłych, najwięcej jest spółek z ograniczoną odpowiedzialnością (70). Wraz z osobami fizycznymi (14) stanowią one zdecydowaną większość odnotowanych w pierwszym kwartale 2007 roku bankructw.
Według danych zebranych przez Euler Hermes w okresie styczeń-marzec 2007 roku najgorzej radziły sobie firmy produkcyjne (31% wszystkich upadłości), na kolejnych miejscach znalazły się sprzedaż hurtowa (21%) oraz usługi (17%).
W pierwszym kwartale 2007 roku bankructwo ogłosiły 28 firmy produkcyjne, blisko 45% mniej, niż w analogicznym okresie 2006 roku, gdy odnotowano aż 51 upadłości w tym sektorze. Spośród firm produkcyjnych najwięcej bankructw zanotowanych w 2007 roku dotyczyło producentów odzieży i obuwia (10) i żywności (9).
Mimo tego, że sprzedaż hurtowa znalazła się na drugim miejscu pod względem liczby bankrutujących firm, w porównaniu z pierwszym kwartałem 2006 sytuacja uległa poprawie. Podczas gdy w pierwszych trzech miesiącach 2006 roku upadłość ogłosiły 30 firmy z tego sektora, w 2007 roku liczba ta spadła do 19. „Paradoksalnie, mimo wyraźnej poprawy koniunktury w budownictwie i rosnącej popularności zamiany horrendalnie drogich mieszkań w wielkich miastach na domki na przedmieściach tychże miast, w sektorze sprzedaży hurtowej najwięcej upadło hurtowników drewna i materiałów budowlanych.” – komentuje Tomasz Starus – Euler Hermes.
Usługi to kolejny sektor, który wykazuje dużą liczbę upadłości. W analizowanym okresie odnotowano tu 17% łącznej liczby bankructw (około 15 upadłości). Najbardziej charakterystyczne branże w zakresie omawianego sektora to usługi transportowe, w których miało miejsce 5 przypadków upadłości.
Warto również wspomnieć o budownictwie. Dane potwierdzają dalszą poprawę w tym sektorze, gdzie w pierwszym kwartale 2007 roku zbankrutowało dwukrotnie mniej firm niż w analogicznym okresie 2006 roku. W bieżącym roku w budowlance najgorzej radziły sobie firmy zajmujące się budownictwem ogólnym i inżynierią lądową (6) oraz robotami budowlanymi (3).
„Dane pokazują, iż w dalszym ciągu w branży budowlanej odnotowywany jest spadek liczby upadłości. Jest to uzasadnione boomem na rynku nieruchomości, szczególnie budownictwa jednorodzinnego. Dodatkowo sprzyjające warunki klimatyczne nie wstrzymywały prac, nie powodowały przestojów, a tym samym było bardzo mało kar za niedotrzymanie terminów.”- podsumowuje Tomasz Starus – Euler Hermes