Wczoraj komisja śledcza ds. prywatyzacji banków przyjęła raport ze swoich wielomiesięcznych prac. „- Komisja niczego nie wyjaśniła, a raport powstał tylko po to, żeby wywołać zadymę przed wyborami” – ocenia Marek Sawicki (PSL). Wczoraj wstrzymał się od głosu. Były szef komisji Artur Zawisza w trakcie głosowania wyszedł z sali, tłumacząc się ważnym spotkaniem. W komisji bankowej PiS ma większość. PO i SLD zbojkotowały prace komisji.
Jak podaje dziennik, wczorajsze posiedzenie śledczych miało burzliwy przebieg. W projekcie raportu, który posłowie dostali od szefa komisji Adama Hofmana (PiS), znalazł się zapis, że „istnieje podejrzenie popełnienia przestępstwa łapownictwa przez Leszka Balcerowicza”. Jednak wczoraj Zawisza (obecnie PR) nieoczekiwanie wziął b. prezesa NBP w obronę. „- Ciągle jestem gorącym zwolennikiem tezy, że Balcerowicz był w konflikcie interesów. Ale skoro Trybunał uznał, że komisja nie może badać fundacji ani decyzji szefa NBP, to sprawa konfliktu interesów nie może znaleźć się w raporcie” – tłumaczył. „- Poza tym nie można mówić tu o łapownictwie, bo konflikt interesów to problem etyczny, a nie karny.”
Hofman (PiS), obecny szef komisji bankowej, zapewniał, że fragment o Balcerowiczu trafił do projektu raportu przez pomyłkę. „- W mojej wersji projektu go nie ma” – przekonywał poseł i ironizował: „- To tak jakby się powoływać na Gotuj z nami.”
„- W mojej wersji jest” – nie ustępował Zawisza. Po jego interwencji fragment dotyczący Balcerowicza wykreślono z projektu raportu.
„- Chodziło o wywołanie tematu Balcerowicza w kampanii wyborczej i stąd całe to zamieszanie” – uważa poseł Marek Sawicki (PSL).
Szczegóły w dzisiejszym wydaniu „Gazety Wyborczej”.