PKO BP ma nowego prezesa. Zawsze w takiej sytuacji można po prostu powiedzieć – umarł król niech żyje król. Ale można też zastanowić się głębiej nad tym, co ta decyzja oznacza dla tego banku i całego rynku. Przed PKO BP stoją wciąż te same wyzwania. I warto jest zadać pytanie, czy nowy Zarząd będzie z marszu mógł się nimi zająć. A także czy nowy prezes poradzi sobie na tym stanowisku. Odpowiedź poznamy pewnie dopiero za jakiś czas. Na początek wystarczy poczekać na reakcję giełdy – czyli na to jak inwestorzy zareagują na decyzje dokonaną przez Radę Nadzorczą.Powołana niedawno Rada Nadzorcza PKO BP wybierała prezesa spośród 55 kandydatów. Tempo wyboru było wręcz ekspresowe, bo wszystkich kandydatów przesłuchano w ciągu 5 dni. Oznacza to, że kandydaci mieli po mniej niż godzinę na przedstawienie swojej osoby i planów rozwoju banku. Większość z nich odbyła rozmowę od poniedziałku do środy. W tej grupie był również dotychczasowy prezes – Rafał Juszczak. Nowy prezes – Jerzy Pruski, jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy przesłuchiwany był, wraz z 3 innymi kandydatami, cały piątek. Oznacza to, że dla części kandydatów Rada miała zaledwie po kilkanaście minut. Trochę to nietypowa praktyka – no ale wybierano do zarządu spółki będącej własnością Skarbu Państwa, a tu wiadomo, że panują trochę inne reguły niż w firmach prywatnych.
Sam proces wyboru nie różnił się wiele od tego, do czego nas przyzwyczajono przez ostatnie lata. Nazwiska kandydatów wyciekły do mediów przed samym wyborem, osoba zwycięzcy praktycznie była znana na kilkadziesiąt godzin przed oficjalną informacją, a jak się mówi złośliwie w pewnych kręgach, być może nawet przed jego przesłuchaniem. Biorąc pod uwagę, że informacje na ten temat mógł mieć tylko przedstawiciel Ministra Skarbu Państwa i Rada Nadzorcza, można jedynie stwierdzić, że miało być pięknie, a wyszło jak zawsze.
Kontrowersji wyborowi dodały informacje prasowe. Na łamach tygodnika Wprost przeczytaliśmy, że Pruski dostaje stanowisko Prezesa PKO BP, bo jego „największym atutem są podobno zasługi w dyskredytowaniu prezesa NBP Sławomira Skrzypka”. Nawet z Gazety Wyborczej mogliśmy się dowiedzieć, że przy wyborze nowego prezesa PKO BP polityka mogła mieć pewien istotny udział. Chętnie cytowano polityków PO i PSL, którzy zgodnym chórem powtarzali, że „Jerzy Pruski to świetny makroekonomista, który zna rynek bankowy i cieszy się poważaniem na rynkach finansowych”. Jak zatem widać PKO BP wciąż nie może się oderwać od polityki. Niemniej porównując kompetencje Pruskiego do niektórych kandydatów biorących udział w poprzednich konkursach, nie ma wątpliwości – na prezesa to dobry kandydat. Pytanie jednak, czy dokonując już wyboru, nie można było wybrać lepiej. Zwłaszcza, że przed PKO BP te same wyzwania co zawsze…
Znani ekonomiści twierdzą prawie zgodnie, że wybór jest dobry. Żaden z nich jednak nie pokusił się, aby dokonać oceny dotychczasowego zarządu. Faktem jest, że dotychczasowy prezes Rafał Juszczak podkręcił wyniki banku na tyle, że w obecnej sytuacji rynkowej trudno będzie je za chwilę powtórzyć. Czyli Pruski wcale tak łatwo mieć nie będzie. Wyniki to jedno, ale trzeba pamiętać, że bank jest w specyficznej sytuacji i od podejmowanych obecnie decyzji będzie zależała nie tylko przyszłość tej instytucji, ale wygląd polskiej sceny bankowej na kilka lat do przodu. Naszym zdaniem PKO BP od dłuższego czasu traci udziały w rynku. Porównując do tego jak rozwijają się konkurenci, co najmniej pół roku związane ze zmianą Zarządu i części kadry zarządzającej, to dla banku w pewnych obszarach raczej czas kompletnie stracony. Czy podjęte obecnie decyzje personalne, pozwolą nadrobić te pół roku, a potem działać znacząco szybciej?
A jakie wyzwania stoją przed PKO BP? Po pierwsze dokończenie informatyzacji i restrukturyzacji zatrudnienia. Proces przechodzenia na Alnovę trwa od 2003 roku. W tym momencie przez nowy system obsługiwanych jest ok. 25% placówek banku. Warto przypomnieć, że zakończenie tego procesu było początkowo planowane na koniec 2006 roku (sic!). W 2005 prezes Podsiadło przedłużył ten proces na koniec 2007 roku. Niedługo będzie połowa 2008 roku, a końca nie widać… Czy proces przedłuży się do końca bieżącego roku, albo 2009? Przed bankiem również ważny proces restrukturyzacji zatrudnienia. Jak sobie z tym poradzi nowy zarząd? W prywatnym banku nie byłoby problemu, ale w instytucji, w której podwyższenie opłaty za prowadzenie rachunku kończy się na mównicy sejmowej (a tak przecież było), może być trudno. Czy teraz nowy prezes nie zatrzyma się w połowie drogi? Decyzje kadrowe nigdy nie są popularne, a związkowcy mogą stwierdzić, że jak odwołali jednego prezesa, to odwołają kolejnego. Wystarczy napisać petycję do ministerstwa.
PKO BP musi walczyć nie tylko o rynek detaliczny, w którym traci udziały, ale również rozpocząć intensywny rozwój w bankowości korporacyjnej. W tym segmencie przecież Pekao SA jest zdecydowanie bardziej skuteczny. Czy PKO BP będzie w tym momencie wciąż w stanie pozyskiwać dobrych fachowców od konkurencji? Z naszych informacji wynika, że od 1 maja do PKO BP przechodzi Błażej Borzym. Ma objąć funkcję dyrektora nadzorującego Pion Bankowości Inwestycyjnej. Do niedawna pracował w Pekao SA jako dyrektor zarządzający działem skarbu, a wcześniej jako prezes zarządu CDM Pekao SA.
Można zacząć sobie zadawać pytanie, co się stanie z ludźmi, którzy przyszli ostatnio do PKO BP? Kto ich ewentualnie zastąpi? Czy teraz bank zatrzyma w połowie drogi pomiędzy starym a nowym? To otwarte pytanie. Z całą pewnością część osób stwierdzi, że PKO BP to miejsce, gdzie można zrobić karierę, część jednak może szukać szczęścia poza tą instytucją. Z całą jednak pewnością, brak stabilności w zarządzaniu bankiem nie przyczynia się do postrzegania go jako godnego zaufania pracodawcy. A nie oszukujmy się – w PKO BP nie zarabia się najlepiej na rynku. Zresztą patrząc na listę kandydatów na stanowisko prezesa, można się pokusić o stwierdzenie, że nie był to wybór marzeń z punktu widzenia sektora bankowego. Żadna ze startujących osób nie miała zbyt wielkiego doświadczenia w zarządzaniu dużymi instytucjami finansowymi. Patrząc na życiorys nowego Prezesa, takich wątków w sumie też za dużo nie było.
To nie wina kandydatów, tylko takiego, a nie innego sposobu wybierania Zarządu w PKO BP. W przyszłości lepiej nie będzie, skoro nazwiska kandydatów od razu pojawiają się w mediach. Z punktu widzenia interesów właściciela, taka praktyka to brak odpowiedzialności. Jeśli połączyć to zasadami z ustawy kominowej – kto z fachowców będzie w przyszłości ryzykował?
Jerzy Pruski to bez wątpienia fachowiec w swojej dziedzinie – wystarczy poczytać jego liczne wypowiedzi. W przypadku Skrzypka czy Marcinkiewicza stawiano głośno pytania czy poradzą sobie na nowym stanowisku. Teraz brak takich głosów, co znaczyłoby, że kandydat idealnie pasuje na stanowisko. Czy tak jest, przekonamy się już za 2-3 kwartały. Z punktu widzenia merytorycznego – kandydatura jest bez zarzutu.
Oczywiście można stwierdzić, że makroekonomista jest dobry do banku centralnego, a nie do banku uniwersalnego, ale rzut oka na życiorysy wielu wybitnych prezesów pokazują, że nie powinno to stanowić żadnego problemu. Na niekorzyść może natomiast przemawiać to, że od ponad 10 lat nie miał bezpośredniego kontaktu z bankowością detaliczną czy korporacyjną. Przez ten czas doszło przecież do rewolucji: nastąpiła wymiana kadr i bardzo zmienił się rynek. Pruski przez 6 lat pracował w LG Petro, który do kolosów nie należał. Pełnił tam funkcję dyrektora oddziału, członka zarządu i ostatnio wiceprezesa. Jednak można zapytać – czy ktoś jeszcze pamięta ten bank? Była to mała instytucja założona przez południowokoreański koncern LG, a 37,2 proc. akcji banku należało do trzech polskich spółek: PKN Orlen, KWB Bełchatów oraz Energetyki Poznań. Bank LG Petro w 2003 został kupiony przez Nordea Bank Polska – a przecież ten ostatni do największych też nie należy. W późniejszym okresie Jerzy Pruski sprawował już tylko bardzo eksponowane stanowiska w RPP i NBP. Jednak obiektywnie rzecz biorąc, daleko w nich było od zarządzania ludźmi czy codziennym problemom bankowości detalicznej. A przecież PKO BP to potentat w tym właśnie segmencie.
Pozostaje mieć nadzieję, że nowy prezes się szybko tą materię zgłębi, a rynek w międzyczasie nie ucieknie zbyt daleko. Należy też liczyć na to, że nowy prezes PKO BP prezes będzie też potrafił i mógł samodzielnie dobierać sobie dobrych współpracowników. Nie ma się co oszukiwać – od tego zależy jego sukces i to oni, a nie on, będą odpowiadali za rozwój poszczególnych części banku. Teraz najważniejszym zadaniem jest zatem szybkie przejęcie obowiązków i wdrożenie się do pracy. Bank nie ma czasu na przestój i zbyt długi okres bezkrólewia. I tak już stracił zbyt wiele czasu.
Patrząc na wybór Pruskiego, można też odnaleźć dobre strony. W końcu skończy się czas tymczasowości, przynajmniej do następnych wyborów parlamentarnych. Zawsze to kilkadziesiąt miesięcy spokoju. Zarzutem, i to chyba jedynym wobec Juszczaka było to, że był to wybór „polityczny”. Kolejny prezes został jednak wybrany w bardzo podobny sposób. Nie ma co ukrywać, w banku będzie dzięki temu kolejna już w ciągu ostatnich miesięcy rewolucja. Specjaliści od zarządzania pewnie załamaliby ręce, ale w PKO BP i tak nie jest najgorzej na rynku, więc jakoś będzie. Naszym zdaniem to, czy nowa misja Pruskiego się uda, będzie w dużym stopniu zależało od osób, którymi się otoczy.
Należy mieć nadzieję, że konflikt, który zainicjował w NBP, to tylko przypadkowa rozgrywka z prezesem banku centralnego, a zdolność do szukania kompromisu to stała cecha charakteru nowego prezesa PKO BP. Gdyby było inaczej to może być jednak nieciekawie…
Komentując publiczne oświadczenie Pruskiego, Krzysztof Rybiński stwierdził, że „oświadczenie Jerzego Pruskiego, które towarzyszyło rezygnacji zawiera pomówienia, oraz wiele faktów, które nigdy nie miały miejsca. Ponadto, wiceprezes Pruski “zapomniał” dodać w swoim oświadczeniu, że kontestowana przez niego od samego początku strategia zarządzania rezerwami dewizowymi realizowana przez mój zespół przyniosła krajowi dodatkowy miliard dolarów. Ta kwota byłaby jeszcze większa, gdyby w 2006 roku zaakceptowano wszystkie przedkładane przeze mnie propozycje.”
Niepokojąco jednak zabrzmi fragment wywiadu z Rybińskim w Gazecie Wyborczej: „Na posiedzeniach prezes Pruski jako jedyny zgłaszał zawsze dużo uwag do protokołu. To często zajmowało dużo czasu i paraliżowało prace zarządu. Dlatego podjęto decyzję, że w protokole będą najważniejsze ustalenia. Natomiast dokładny opis dyskusji znajdował się w załączniku.”
Jak to oceniać? Oczywiście część rynku skwituje to, że Rybiński poróżnił się z Balcerowiczem, do łask wrócił za kadencji Skrzypka, więc nawet po odejściu z NBP był wobec niego lojalny, a stanął przeciwko człowiekowi blisko współpracującemu z profesorem Balcerowiczem. Tłumaczenie tego w ten sposób jest dość pokrętne – ale tak czy inaczej, budzi co najmniej zdziwienie całą sytuacją. Osoby, które tak tę sprawę przedstawiają stwierdzają, że to, czy to oni mają rację, będzie widać po kolejnych nominacjach w zarządzie i wyższej kadrze zarządzającej banku. Miotła zmian może być podobna, jak za prezesa Juszczaka. Pytanie czy będzie się to odbywało również poprzez reorganizację struktury wewnętrznej, czy po prostu przez „zwykłą” wymianę kluczowych osób. W każdym razie przez najbliższy miesiąc należy spodziewać się dużego zamętu w centrali tej instytucji. Nikt przecież teraz nie będzie się wychylał i dość naturalne będzie oczekiwanie na nowego prezesa PKO BP i jego ludzi.
Przy tej okazji od razu pojawia się pytanie co z Juszczakiem? Jakby nie patrzeć – sprawdził się na stanowisku i nie powinien mieć większych problemów ze znalezieniem pracy. Pytanie czy będzie to Polska. My stawiamy na Ukrainę, gdzie będzie się mógł odkuć finansowo za ostatnie miesiące. Z obecnego zarządu prawdopodobnie ma zostać Mariusz Klimczak, aczkolwiek to tylko efekt szybkiej sonda wśród insiderów w banku.
Nowy prezes będzie się z całą pewnością chciał otoczyć zaufanymi ludźmi – pytanie tylko kim oni będą. Naszym zdaniem te zaufane osoby będą raczej pełniły funkcję doradców, a nie tak jak to jest w tym momencie wiceprezesów. Nie ukrywajmy – Pruski może czuć się trochę zagubiony na nowym stanowisku, a w doborze i skompletowaniu współpracowników będzie miał spore problemy. Nie ściągnie ich przecież z NBP… A jeśli tak, to ktoś mu będzie musiał pomagać w doborze specjalistów.
Ciekawe też, co za nowego prezesa zdarzy się też w obszarze bankowości elektronicznej. Nowy system centralny to jedno. Co jednak z iPKO i Inteligo? Połowa nowych RORów w PKO BP w ubiegłym roku to klienci wirtualnego Inteligo. To jego ogromny sukces, bo przecież musiał rywalizować z największą w Polsce siecią placówek. Równocześnie jednak BRE Bank zdobył w tym samym czasie dwa razy więcej kont osobistych – przy diametralnie innej strukturze sieci dystrybucji. Pozostali konkurenci, dysponujący znacząco mniej znaną marką czy siecią oddziałów, zdobyli bardzo podobną liczbę nowych ROR co PKO BP. Widać wyraźnie, że coś trzeba zacząć robić i to szybko. Teoretycznie rolę pancernej pięści PKO BP ma pełnić odnowione Inteligo. Pytanie, czy będzie tak dalej i czy zmiany nie zatrzymają się w połowie drogi. Niestety znowu pojawiły się głosy, że nowa strategia przeciągnie się o kolejne miesiące.
Podobne pytania dotyczą bankowości korporacyjnej, części inwestycyjnej, bankowości prywatnej. Na wiele pytań będzie można odpowiedzieć dopiero po wyborze nowego zarządu. Należy mieć zatem nadzieję, że będzie on działał jako sprawny zespół, a nie jako zbiór indywidualności z prezesem, który jak to określił znający go dobrze prof. Orłowski „jest uparty i konsekwentnie potrafi bronić swojego zdania, więc nadaje się na to stanowisko”. Oby miał rację, bo od tego jak radzi sobie PKO BP, zależy poziom konkurencyjności całego sektora bankowego w Polsce. A zatem w interesie każdego Polaka jest to, żeby zarząd tej instytucji by jak najlepszy. I z tego też powodu, nie płacząc nad rozlanym mlekiem, życzymy mu szczerze jak najlepiej. Mamy również nadzieję, że wybór Rady Nadzorczej był słuszny. Teraz czekamy tylko na nowy skład zarządu i wizję rozwoju banku na najbliższe miesiące.