„– Rynek finansowy rozwija się bardzo dynamicznie, a nadzorowane firmy prowadzą coraz bardziej wyrafinowaną działalność – argumentuje pomysł zwiększenia o 2,2 proc. przyszłorocznych wydatków Łukasz Dajnowicz, rzecznik KNF. Od początku tego roku przejęła ona nadzór nad bankami. Pieniądze od nich stanowią największą część budżetu komisji (w tym roku 68 proc. z 202,7 mln zł).
Z nadzorowaniem tego segmentu są też największe kłopoty. Przy zmianie nadzorcy z początkiem roku z NBP na KNF resort finansów obciął 80 etatów zajmowanych w Generalnym Inspektoracie Nadzoru Bankowego (działał w strukturach banku centralnego) przez pracowników takich działów, jak: informatyka, administracja czy kadry.”, czytamy w „Rz”.
„Urząd Komisji Nadzoru Finansowego finansowany jest z pieniędzy nadzorowanych banków (co kwartał płacą 0,00525 proc. swojej sumy bilansowej), firm ubezpieczeniowych (0,0665 proc. składki), funduszy emerytalnych (0,1064 proc. wpływów ofe) oraz rynku kapitałowego. Pieniądze od nich nie trafiają jednak bezpośrednio do kasy urzędu. Najpierw wpłacane są do budżetu, a następnie resort finansów przydziela komisji odpowiednią pulę na wydatki […].”, informuje gazeta.
Komisja Nadzoru Finansowego jest organem administracji państwowej sprawującym nadzór nad rynkiem finansowym. Została utworzona we wrześniu 2006 r. Przejęła kompetencje Komisji Papierów Wartościowych i Giełd, Komisji Nadzoru Ubezpieczeń i Funduszy Emerytalnych i od stycznia 2008 r. kompetencje Komisji Nadzoru Bankowego.
Więcej na ten temat w „Rzeczpospolitej”.