Jest się nad czym zastanawiać, bo podczas trzech sesji poprzetykanego świętami pierwszego majowego tygodnia indeksy wspięły się na rekordowe poziomy i widać, że wielu graczy kusi wizja zrealizowania zysków. Jeszcze w poniedziałek rano widać było chęć do zakupów (WIG20 zyskiwał prawie 1 proc.), ale z upływem czasu rosła asekuracja, a w przypadku niektórych spółek pojawiła się nawet spora nerwowość. Aż o 7 proc. spadł kurs akcji Agory, choć wydawca „Gazety Wyborczej” pochwalił się dobrymi wynikami sprzedaży w kwietniu. Za zmasowaną wyprzedażą akcji kryje się zapewne jakiś większy inwestor, który wie więcej, niż reszta rynku.
Rozchwianie widać było też wśród innych spółek. Aż o 4 proc. rósł kurs banku BPH (zapewne skutek oczekiwań na dobre wyniki kwartalne), o tyleż spadał BZ WBK. O ponad 3 proc. potaniał deweloper GTC, zaś o 3-4 proc. najwięksi operatorzy telekomunikacyjni – Netia i TP. Na przeciwnej szali znalazł się Orlen, który zakończył dzień na plusie i to aż o 2,5 proc. Bezapelacyjnym bohaterem dnia był jednak dystrybutor prasy Ruch, który ogłosił, że w kolejce do jego akcji – ma je sprzedawać skarb państwa – ustawił się tłum chętnych. To wystarczyło, by cena akcji natychmiast skoczyła o 21 proc.
Generalnie jednak na parkiecie było dość nerwowo i warszawskie indeksy należały do słabszych w Europie. Nawet węgierski BUX zyskiwał na wartości, podobnie jak główne giełdy (nie licząc oczywiście pauzującego Londynu). W najbliższych dniach gracze będą skazani na obserwowanie wydarzeń na giełdach amerykańskich (tam w piątek mają być podane najświeższe informacje o wzroście gospodarczym i część analityków ma złe przeczucia) oraz wyników finansowych polskich spółek. W poniedziałek po sesji dobrymi osiągnięciami w pierwszym kwartale pochwalił się KGHM.
