Żeby otrzymać dotację z funduszy unijnych firma musi być w dobrej kondycji finansowej. Pieniądze, jakie przedsiębiorca dostaje z Brukseli, nie są darowizną, lecz kapitałem przeznaczonym na określony cel. Unia nie daje całej kwoty na inwestycje, tylko jej część. Pozostałe środki przedsiębiorca musi zorganizować sam.
Bruksela, zanim przyzna subwencję, przepuści firmę przez szereg biurokratycznych procedur. Firma musi udowodnić, że pieniądze są jej rzeczywiście potrzebne i że potrafi je wykorzystać, tak jak założyła w biznesplanie. Dlatego pojawia się kilka etapów weryfikacji wniosków, konieczność dostarczania szczegółowych danych o kondycji firmy.
Firmy, które korzystają ze wsparcia Brukseli, mogą korzystać z pomocy banków. Wydawałoby się, że skoro przedsiębiorstwo z powodzeniem przeszło przez procedury związane z przyznawaniem dotacji, nie powinno z tym być problemu. Jednak firma musi przejść przez normalne procedury związane z przyznaniem kredytu. Bank zweryfikuje jej zdolność kredytową, tak jak w każdym innym przypadku. Oczywiście kredyt łatwiej uzyska firma współpracująca od dłuższego czasu z bankiem. Jeżeli wcześniej terminowo wywiązywała się ze swoich zobowiązań, ma do tego długą historię rachunku, szybciej otrzyma kredyt. W gorszej sytuacji jest przedsiębiorstwo, które rozpoczyna swój pierwszy projekt i nigdy wcześniej nie współpracowało z bankiem. Kiedy jednak zabraknie pieniędzy, będzie musiało to zrobić. Bankowy wkład pokrywa tzw. koszty kwalifikowane. Jest to ta część wydatków, która może zostać refinansowana z dotacji unijnej.
Dziennik zauważa, że w niektórych sytuacjach współpraca z bankiem jest obowiązkowa. Dotyczy to na przykład Działania 2.3 – Wzrost konkurencyjności małych i średnich przedsiębiorstw poprzez inwestycje.