„– W krajach anglosaskich nawet 2/3 wszystkich opłat za rachunki to kary. Jest to spowodowane tym, że klienci np. amerykańscy często korzystają z czeków. Bywa, że czeki przemierzają długą drogę i klienci nie mają świadomości, kiedy dana kwota została ściągnięta z konta. Stąd też Amerykanie często wpadają w niedozwolone zadłużenie. W Polsce zarobki banków z tego tytułu nie są aż tak duże. Jednak nadal jest to istotne źródło ich dochodu – mówi Michał Macierzyński z Bankier.pl.”, czytamy.
„Klient musi się liczyć z karami po pierwsze – w przypadku spowodowania niedozwolonego debetu na koncie. I chociaż wiele banków zastrzega, że taka sytuacja nie może mieć miejsca, gdyż transakcje są rozliczane on-line, to jednak w praktyce może się to zdarzyć. Wystarczy nie mieć środków na koncie w momencie, gdy pobierana jest opłata roczna za używaną kartę debetową.”, pisze dziennik.
„W przypadku niedozwolonego zadłużenia w większości banków naliczane są odsetki karne, które obecnie wynoszą 20 proc., czyli czterokrotność stawki bazowej NBP dla kredytu lombardowego. Zdarza się również, że pobierana jest opłata stała niezależnie od kwoty zadłużenia. – Jeżeli zdarzy się, że klient wypłaci z konta większą kwotę niż posiada, co może być spowodowane opóźnieniem w zaksięgowaniu wypłaty np. z bankomatu, bank pobiera jednorazową opłatę, obecnie 10 zł – tłumaczy Marcin Chaber z Eurobanku.”, informuje gazeta.
Klient może przekroczyć limit kredytowy nieświadomie. Taka sytuacja może mieć na przykład miejsce przy płatnościach za granicą, gdy dojdzie do rozliczenia transakcji po innym kursie niż w momencie autoryzacji. Banki stosują także wysokie opłaty za monity z upomnieniam. W niektórych bankach taka operacja może kosztować nawet 50 zł.
Więcej na ten temat w „Gazecie Prawnej” w artykule „Banki nieźle zarabiają na niesolidnych klientach” autorstwa Katarzyny Przybyły.
WB